Wisła-Lechia. Stałe fragmenty kluczem do sukcesu?

Lechia wyprzedza Wisłę o punkt fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Lechia Gdańsk często karci przeciwników po stałych fragmentach, ale także daje się zaskoczyć tą samą bronią. Przed zaległym meczem szóstej kolejki trener Wisły wie jedno: – To, co zaprezentowaliśmy z Podbeskidziem, na Lechię nie wystarczy.

Mecz dziewiątej i ósmej drużyny ekstraklasy miał się odbyć 4 października. Wisła była wówczas bez zwycięstwa, ale po dającym nadzieję remisie w Zabrzu i przepracowanej przerwie na kadrę. Dziś krakowianie są w dużo lepszych nastrojach. Dołączył do nich napastnik Felicio Brown Forbes, w obronę wkomponował się Michal Frydrych, a w zwycięskich spotkaniach z beniaminkami – Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko-Biała – strzelili dziewięć goli nie tracąc ani jednego.

W sobotnim spotkaniu z bielszczanami gospodarze zagrali średnio, co przyznał sam Skowronek. W pewnym zwycięstwie mocno pomogli im rywale – prokurując rzut karny i przepuszczając strzał Chuki. Teraz Wiśle przyjdzie się zmierzyć z dużo lepszym przeciwnikiem.

– To, co zaprezentowaliśmy z Podbeskidziem, na Lechię nie wystarczy – uważa trener.

Dodał, że zdrowi są wszyscy zawodnicy, których miał do dyspozycji w ostatniej kolejce i nie wkluczył, że do kadry może dołączyć któryś z powracających do dyspozycji po zakażeniu koronawirusem.


Stałe fragmenty

W grze Lechii rzucają się przede wszystkim dobrze wykonywane stałe fragmenty. Gdańszczanie mają zawodników, którzy potrafią zagrać dobrą piłkę i takich, którzy później wygrają pojedynek. Aż osiem z jedenastu strzelonych przez gdańszczan goli padło po stałych fragmentach – cztery po rzutach rożnych i po dwie z wolnych i karnych.

– Rafał Pietrzak czy inni piłkarze potrafią dośrodkować na wysokich i silnych: Flavia Paixao, Michała Nalepę czy Bartosza Kopacza. O tym sobie powiedzieliśmy. Mamy swoje zasady, które chcemy znów wdrożyć. Chcemy być zdyscyplinowanymi, aby popełniać jak najmniej błędów indywidualnych przy tych stałych fragmentach gry, a najlepiej do nich nie doprowadzić. Wtedy jest szansa, że tę broń Lechii zabierzemy – mówi Skowronek.

Wisła zachowała czyste konto w trzech ostatnich spotkaniach, ale we wcześniejszych czterech traciła bramki po karnych (dwie), wolnych (2) i wyrzucie z autu (1). Krakowianie potrafią też zaskoczyć przeciwnika – cztery trafienia po stałych fragmentach – jednak prawie 70 procent goli strzelają z gry. Lechię można jednak zaskoczyć ze stojącej piłki, co pokazało w piątek Zagłębie Lubin, które już w pierwszych minutach skutecznie wykonało rzut rożny. Lechiści stracili dotąd 10 goli, z czego połowę po stałych fragmentach (w tym cztery po rożnych).

Lechia dwoma napastnikami od początku?

W Lubinie Lechia wyrównała po karnym wykonywanym przez Paixao. Na dziś największym problemem zespołu z Trójmiasta jest brak skuteczności. Trener Piotr Stokowiec od razu po meczu przy Reymonta będzie myślał o sobotnim starciu w Pucharze Polski z Olimpią Grudziądz.

– Mamy możliwość gry dwójką napastników. Taki wariant rozpatruję, ale ważne, by sami siebie nie zaskoczyć. Być może wykorzystamy go od razu, a może tak jak dotychczas. Jest to dobra sytuacja, ale mamy dylemat, bo nie za bardzo gdzie było ten wariant doskonalić – przyznał trener zdobywcy Pucharu Polski w 2019 roku.

Stokowiec podkreślił, że Wisła jest na fali, zdobywa dużo bramek i ostatnio ich nie traci. – Jesteśmy gotowi na trudny pojedynek. Do doświadczonych Jakuba Błaszczykowskiego, Macieja Sadloka czy Łukasza Burligi dobrani są jakościowi obcokrajowcy. Wisła ma swoją wartość, doceniamy to, ale jedziemy robić swoje – powiedział szkoleniowiec.

Początek meczu o godzinie 18.