Wisła odprawiła z kwitkiem kolejnego beniaminka. W końcu strzeliła z karnego [ZDJĘCIA]

fot. Krzysztof Porębski
Nie było tak łatwo i przyjemnie jak ze Stalą Mielec, ale wiślacy pewnie pokonali Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0. Co ważne, znów nie stracili gola. Wynik ustalił powracający po chorobie Jakub Błaszczykowski.

Podczas pierwszej przygody z ekstraklasą Górale mieli dobrą passę na stadionie przy ulicy Reymonta. Z pięciu spotkań w Krakowie wygrali aż trzy, a przegrali zaledwie jedno. W sobotę, przy pustych trybunach, starali się grać odważnie, ale indywidualne błędy znów nie pozwoliły im zdobyć kolejnych punktów. Wisła w końcu wzięła pełną pulę u siebie i poprawiła sytuację w tabeli oraz sprawiła urodzinowy prezent prezesowi Dawidowi Błaszczykowskiemu. Po pokonaniu beniaminka ma już dziewięć punktów, a w środę przełożone spotkanie z Lechią Gdańsk.

Przełamanie w karnych

Gospodarze długo nie potrafili sobie stworzyć dogodnych sytuacji, co tydzień wcześniej w Mielcu przychodziło im jak na zawołanie. Dziesięć minut przed przerwą wyszli jednak na prowadzenie. Sędzia podyktował rzut karny na Macieju Sadloku, który walczył z rywalem o piłkę dośrodkowaną z wolnego. Jean Carlos Silva uderzył pod poprzeczkę, a następnie schował piłkę pod koszulkę i włożył palec do ust, by obwieścić światu, że zostanie ojcem.

Dla Białej Gwiazdy był to pierwszy rzut karny w sezonie. Pod koniec poprzedniego zmarnowali aż trzy z rzędu – z jedenastu metrów nie trafiali Rafał Boguski, Alon Turgeman i Marcin Wasilewski.

Do przerwy godne uwagi były jeszcze dwie akcje. Świetną szansę po długim zagraniu Michała Buchalika i świetnemu zagraniu Yawa Yeboaha zmarnował Chuca. Podbeskidzie mogło wyrównać dzięki Mateuszowi Marcowi, który jednak przestrzelił.

Po godzinie gry Wisła prowadziła 2:0 po uderzeniu z dystansu Chuki i błędzie bramkarza Rafała Leszczyńskiego, który przepuścił piłkę. Hiszpan miał w tym meczu kilka szans i w końcu uśmiechnęło się do niego szczęście.

Podopieczni Artura Skowronka wygrali zasłużenie. Zachowali więcej spokoju i unikali poważnych błędów. Gdy w 72. minucie Aleksander Komor nieprzepisowo zatrzymał 40 metrów przed bramką wychodzącego Felicios Brown Forbesa i obejrzał czerwoną kartkę, stało się jasne, że krakowianie zdobędą punkty w trzecim meczu z rzędu i wygrają drugi mecz w sezonie.

Choroba Lisa

Wisła zaczęła z jedną zmianą w wyjściowym składzie. Mateusza Lisa, który po testach na koronawirusa został odizolowany od drużyny, zastąpił Michał Buchalik. 31-latek z Rybnika w tym sezonie wystąpił tylko w meczu Pucharu Polski, a w ekstraklasie nie oglądaliśmy go od 31. kolejki poprzedniego sezonu.

Trener Artur Skowronek miał w sobotę dużo mocniejszą ławkę niż w Mielcu. Jakub Błaszczykowski i Gieorgij Żukow wrócili do składu po chorobie, a Aleksander Buksa uporał się z kontuzją stopy, której nabawił się podczas zgrupowania kadry do lat 19. Wymieniona trójka weszła na boisko po przerwie, a Błaszczykowski w doliczonym czasie ustalił wynik po uderzeniu z dystansu.


Wisła Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 (1:0)

Bramki: Silva (35., karny), Chuca (61.), Błaszczykowski (90.).

Wisła: Buchalik – Szot, Frydrych, Sadlok, Abramowicz – Basha – Yeboah (67. Błaszczykowski), Plewka, Chuca (83. Żukow), Silva – Brown Forbes (77. Buksa).

Podbeskidzie: Leszczyński – Modelski, Komor, Bashlai, Gach (64. Rundić) – Rzuchowski (70. Miakuszko), Kocsis – Sitek, Marzec (86. Martin), Sierpina (70. Nowak)  – Biliński (70. Roginić).

Żółte kartki: Brown Forbes, Sadlok, Frydrych – Sitek, Kocsis.

Czerwona kartka: Komor (72., za faul).

Sędziował Paweł Gil (Lublin).