Wisła powalczyła z mistrzem i ugrała punkt

fot. Krzysztof Porębski

Wisła Kraków bezbramkowo zremisowała z Legią Warszawa. To drugi z rzędu mecz, w którym krakowianie ani nie stracili bramki, ani też jej nie zdobyli.

Nastroje w tegorocznych rozgrywkach w ekipach Wisły Kraków i Legii Warszawa były zgoła odmienne. Na trzy mecze przed końcem sezonu drużyna stołecznych była pewna obronienia tytułu mistrzowskiego, natomiast Biała Gwiazda ciągle walczyła o utrzymanie. Pięć punktów przewagi nad ostatnią w tabeli drużyną jak podkreślał sam trener Peter Hyballa przed meczem w stolicy, nie gwarantowały jeszcze niczego. Zwłaszcza, że w ostatnich pięciu meczach Wisła cztery razy została pokonana, strzeliła zaledwie dwie bramki i powiększyła swój dorobek punktowy tylko o jedno oczko.

Choć przed tygodniem Biała Gwiazda zremisowała z Cracovią w derbach, to jednak tamto spotkanie w obliczu czterech z rzędu porażek było dla krakowian trochę jak zwycięstwo, a z uwagi że zwycięskiego składu się nie zmienia, szkoleniowiec Wiślaków nie zdecydował się na żadne zmiany i desygnował do gry tę samą jedenastkę.

Bez skrępowania

Wisła nie składała broni i na boisku nie obawiała się mistrza, wręcz śmiało szukała swoich sytuacji na otwarcie wyniku. Dobrze wyglądała również defensywa przyjezdnych, o czym może świadczyć zaledwie jeden celny strzał gospodarzy w pierwszej połowie. W 41. minucie Bartosz Slisz zagrał na głowę Tomasa Pekharta, ale świetną interwencją popisał się Mateusz Lis. Tuż po zmianie stron bramkarz gości ponownie wykazał się niezłym instynktem, wybijając po raz kolejny poza światło bramki strzał czeskiego napastnika.

Po nieco ponad godzinie gry Wisła umieściła piłkę w siatce. Stefan Savić w sytuacji sam na sam nie dał szans młodemu bramkarzowi Legii Cezaremu Miszcie, który w obliczu zapewnionego tytułu zastąpił między słupkami warszawian Artura Boruca. Sędzia Szymon Marciniak nie pozwolił jednak krakowianom na długą radość i nie uznał gola z uwagi na fakt, że zawodnik gości był na spalonym.

Sporo zdrowia kosztował mecz z Legią graczy spod Wawelu. W jednym ze starć ucierpiał Maciej Sadlok. W końcówce opuścił murawę, a w jego miejsce wszedł na niespełna siedem minut Jakub Błasczykowski. Problemy zdrowotne miał również Konrad Gruszkowski, dla którego był to drugi mecz, który rozpoczął w wyjściowym składzie.

Szpaler dla mistrza

Wiślacy jako pierwsi w tym sezonie utworzyli dla mistrza Polski szpaler. – Jeśli taka jest tradycja, jeśli takie są tutaj obyczaje, to chętnie to zrobimy. To jest fair play – zapowiadał przed spotkaniem trener Hyballa i tak też jego podopieczni uczynili przed pierwszym gwizdkiem.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 0:0

Legia: Miszta – Jędrzejczyk, Wieteska, Hołownia, Juranović – Slisz (56. Kapustka), Martins, Muci (56. Luquinhas), Mladenović (66. Wszołek) – Lopes (79. Yaxshiboyev), Pekhart.

Wisła: Lis – Frydrych, Kone, Sadlok (83. Błaszczykowski), Gruszkowski (86. Szota) – Żukow, Savić, Yeboah (74. Medved) – Starzyński, Burliga, Brown Forbes.

Żółte kartki: HołowniaBurliga, Gruszkowski.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).