Wisła rozczarowana. „Boli nas serce”

fot. Bartek Ziółkowski

Jeden punkt wywalczyła Wisła Kraków w starciu ze swoją imienniczką z Płocka. Dla krakowian jest to tylko punkt, ponieważ okazji na rozstrzygnięcie meczu na swoją korzyść miała zdecydowanie więcej niż rywal, ale nie potrafiła żadnej z nich wykorzystać.

Dla Białej Gwiazdy remis z Wisłą Płock mimo wszystko ma gorzki smak. – Boli nas serce po takim rezultacie. W pierwszej połowie mieliśmy sporo sytuacji, dlatego powinniśmy byli cieszyć się ze zwycięstwa. Tak się nie stało. Wisła Płock strzeliła bramkę na remis. Graliśmy w przewadze, ale nie udało się nam tego wykorzystać, pomimo kilku szans. Jesteśmy rozczarowani i źli – mówił po spotkaniu opiekun krakowian Maciej Stolarczyk.

Czerwoną kartkę za dwie żółte obejrzał Patryk Stępiński, ale Wisła w dalszym ciągu nie była w stanie strzelić drugiego gola. – Przeciwnik się cofnął i mieliśmy spore problemy, by przedrzeć się przez jego defensywę. Mimo to doszliśmy do sytuacji bramkowych. Cenię sobie w moich graczach to, że nie kalkulują i chcą dać od początku wszystko, co mają w swoich zasobach – zaznaczył szkoleniowiec.

Dobra gra, ale tylko remis

To już drugi mecz przed własną publicznością, kiedy Wisła ma okazje i prowadzi grę, ale nie potrafi wykorzystać swojej przewagi i zamienić jej na zwycięstwo. – Nie chcę mówić, że tak to bywa i że wyciągniemy wnioski. Chcę skupić się na pozytywach i korekcie błędów, które nam się przydarzyły. Sytuacje, które stwarzamy, musimy zamieniać na bramki, bo tylko tak możemy potwierdzić swoją wartość – podkreślił trener Stolarczyk, zaznaczając jednocześnie, że ilość niewykorzystanych sytuacji go martwi, ale mimo to w dalszym ciągu pozostaje optymistą. – Parząc na naszą grę i liczbę okazji, wierzę, że w końcu zaczniemy je zamieniać na gole – dodał.

Na inaugurację sezonu Wisła u siebie bezbramkowo zremisowała z Arką Gdynia. – Po tym meczu czuliśmy w szatni ogromny niedosyt. Kontrolowaliśmy grę, ale byliśmy nieskuteczni. Po spotkaniu Wisłą Płock jest podobnie. Nie zagraliśmy tak jak chcieliśmy, choć rywal dał nam szansę na spokojną wygraną, ale chyba za spokojną. Sami sobie zgotowaliśmy taki los, że straciliśmy dwa punkty – ocenił zawodnik Białej Gwiazdy Rafał Pietrzak.

Pozytywnie zdenerwowani

Wydaje się, że nieskuteczność, to w tym momencie największy problem krakowskiego zespołu. – Piłka nożna polega na tym, żeby strzelać bramki. My ich nie strzelamy. Po końcowym gwizdku byliśmy zdenerwowani wynikiem. Chcemy jednak przeanalizować to spotkanie, by w przyszłości wyeliminować błędy. Kolejny mecz gramy z Lechem Poznań i mierzymy w komplet punktów. Do Poznania pojedziemy z podniesioną głową, bo potrafimy grać w piłkę, co już udowodniliśmy – zaznaczył obrońca Wisły.

Sporo okazji na gola zmarnował Jesus Imaz. Hiszpan maił wiele pomysłów jak trafić do bramki, ale za każdym razem pudłował. Do pustej bramki z bliskiej odległości nie trafił też Patryk Małecki. – Mieliśmy stuprocentowe sytuacje i ich nie wykorzystaliśmy. Jest w nas sportowa złość. Wiemy, że każdy z nas mógł zrobić coś więcej, ale jesteśmy drużyną, razem przegrywamy i razem wygrywamy – podkreślił Pietrzak.

Personalia

Obrońca Białej Gwiazdy w tym sezonie prezentuje się bardzo dobrze i jest pewnym punktem w drużynie Macieja Stolarczyka. – Dla mnie był to chyba najsłabszy mecz i nie jestem z niego zadowolony. Wiem jednak jaka jest moja rola w drużynie. Rozmawiał ze mną Arek Głowacki i trener Stolarczyk, zaakceptowałem ich wizje. Cieszę się, że po powrocie z wypożyczenia, zostałem w drużynie – tłumaczył Pietrzak, a zapytany o przemianę Zdenka Ondraska powiedział – Cieszę się, że Zdenek strzela bramki. Jeśli tylko nie trafi mu się jakaś kontuzja, to te bramki będzie w dalszym ciągu zdobywał. To jest typ piłkarza i człowieka, który zawsze walczy. Dla drużyny robi bardzo dużo.

Szansę gry od pierwszych minut otrzymał Mateusz Lis po tym jak czerwoną kartkę w Białymstoku zobaczył Michał Buchalik. Trener Maciej Stolarczyk musi teraz zadecydować, który z bramkarzy stanie między słupkami w kolejnym meczu. – Życie przyniosło nam scenariusze, które ciężko przewidzieć. Kontuzje i kartki zdarzają się, ale tu było tego trochę. Przeanalizujemy z trenerem Łaciakiem występ Mateusza i zdecydujemy, kto stanie w bramce w Poznaniu – uciął krótko opiekun Wisły.

News will be here