Zepsuli Borucowi jubileusz. „Pokazaliśmy krakowskie catenaccio”

Jakub Myszor, młody talent Cracovii, zadebiutował w wyjściowym składzie fot. Krzysztof Porębski
– Świadomie zaczęliśmy oddawać pole Legii. Każdy sposób jest dobry, jeśli prowadzi do wygranej – komentował pierwszą ligową wygraną nad Legią w Krakowie od 2005 roku Jacek Zieliński, opiekun Pasów. Bramkarz Artur Boruc rozgrywał przy ulicy Kałuży setny ligowy mecz w barwach mistrza Polski.

Podstawowe suche statystyki wskazują na przewagę Legii. W strzałach 14:9, w celnych 5:3. Podania 573:331, dokładne 487:249. Posiadanie piłki 60:40. W niedzielny wieczór to jednak Cracovia wygrała szósty mecz w sezonie, a zespół ze stolicy poniosł 11 (!) porażkę w 15 ligowym spotkaniu. Legia miała kilka sytuacji do przerwy. W drugiej połowie wyglądała gorzej, jej ataki były bardzo schematyczne i przeważnie kończyły się na granicy pola karnego Pasów. Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, gdy po zmianie stron sam na sam z bramkarzem wyszedł Jakub Myszor.

– Bardzo żałuję. Zgubiłem rytm biegu, musiałem zwolnić kroku. Jak kiedyś będę w podobnej sytuacji, to chyba przełożę piłkę na lewą nogę – komentuje dla LoveKrakow.pl 19-letni ofensywny gracz Pasów. Z Legią zaliczył pierwszy mecz w ekstraklasie w wyjściowym składzie.

Cel uświęca środki

– Pokonanie aktualnego mistrza Polski dało nam wiele radości. Nie podchodziliśmy do meczu myśląc o kryzysie Legii. Byliśmy zmotywowani i zdeterminowani. Chcieliśmy poszukać słabych stron rywali w kontratakach i stałych fragmentach gry. Przy większej dozie szczęścia mogliśmy podwyższyć wynik – mówi Zieliński, pod którego wodzą Cracovia wygrała drugi domowy mecz.

Zespół z Krakowa miał plan, by za bardzo się nie odkrywać, dać pograć Legii na jej połowie i w środku. Im bliżej było bramki Karola Niemczyckiego, tym trudniej było warszawianom coś wymyślić. Do przerwy obrońcy mieli problem z prostopadłymi podaniami, jednak trener zwrócił na to uwagę i ostatecznie bramkarzowi udało się zachować czyste konto.

– Świadomie zaczęliśmy oddawac pole legii, by zabezpieczyć się przed jej akcjami ofensywnymi. Dobrze zagraliśmy i śmialiśmy się w szatni, że pokazaliśmyy krakowskie catenaccio. Ale wszystko zaprowadziło nas do celu, którym były trzy punkty. Każdy sposób jest dobry, jeśli prowadzi do wygranej – cieszy się Zieliński.

Zepsuty jubileusz Boruca

Zapytaliśmy trenera Legii, co sądzi o sytuacji z 39. minuty, gdy w polu karnym Cracovii van Amersfoort uderzył łokciem w twarz Mateusza Hołownię. Marek Gołębiewski nie skomentował tego zdarzenia, ale powiedział, że zmiana obrońcy nie wynikała z urazu.

– Chcieliśmy mieć na murawie bardziej ofensywnych zawodników. Maik Nawrocki został przesunięty na pozycję półlewego obroncy – podkreślił Gołębiewski.

Mecz z Cracovią był dla Artura Boruca setnym ligowym występem w barwach Legii Warszawa. Pierwsze ligowe spotkanie z „elką” rozegrał 8 marca 2002 roku z Pogonią w Szczecinie. Niedzielna porażka po golu van Amersfoorta (jedyny celny strzał Cracovii do przerwy) była dopiero 15 – miał także udział w 63 wygranych i 22 remisach. Po strzale Holendra skapitulował po raz 74.