Coraz mniej kolejek do końca, a Wisła wciąż pod toporem. Kibice rzucali przedmioty, Hiszpan uderzył rywala

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Dramatyczny przebieg miało spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków i Wisłą Płock (3:4) w 30. kolejce ekstraklasy. Gospodarze mogą mówić o pechu w końcówce, ale do przerwy solidnie zapracowali na to, że przegrywali 0:2, a potem 1:3.

Biała Gwiazda miała w poniedziałek szansę opuścić strefę spadkową, w której utknęła po porażce z Legią Warszawa 25 lutego. Warunek był jeden (trzeba było pokonać u siebie Wisłą Płock, która po zmianie trenera prezentuje się naprawdę dobrze), ale nie został spełniony.

– Jestem trenerem drużyny, która wygrała, ale wiem jakie emocje są wśród gospodarzy. Pełny respekt dla Wisły Kraków, która walczyła i pracowała na zwycięstwo. My też pokazaliśmy kawał dobrej piłki i w końcówce wygraliśmy, po bramce w doliczonym czasie gry, która nas bardzo cieszy – skomentował Pavol Stano, szkoleniowiec przyjezdnych.

Karygodne zachowanie Fernandeza

Gdy sędzia doliczał pięć minut, wydawało się, że krakowianie powiększą dorobek o punkt, do którego udało się im zbliżyć dzięki dużemu wysiłkowi włożonemu w drugą połowę. Cały trud zniweczyło zupełnie bezsensowne zachowanie Elvisa Manu, który wysoko podniósł rękę w polu karnym i podarował rywalom jedenastkę. Po golu Mateusza Szwocha na 4:3 dla gości i końcowym gwizdku sędziego Damiana Sylwestrzaka w stronę cieszących się zawodników z Płocka niektórzy fani gospodarzy rzucali tym, co akurat mieli pod ręką. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Po zakończeniu rywalizacji wciąż iskrzyło między piłkarzami obu drużyn. Emocji nie opanował Luis Fernandez, hiszpański napastnik krakowian, który nagle ruszył w stronę rywala i uderzył ręką w głowę. Karygodne zachowanie na pewno nie umknie Komisji Ligi i nie można wykluczyć, że piłkarz w tym sezonie już nie zagra.

– Nie widziałem tego – przyznał trener Jerzy Brzęczek pytany o zachowanie swojego podopiecznego. – To są emocje, nie jest to łatwy moment. Może został sprowokowany – zastanawiał się trener Wiślaków z Krakowa.

Brzęczek o decyzjach sędziego

Szkoleniowiec skomentował także rzut karny, który pogrążył jego drużynę. Podkreślił, że Manu podniósł rękę, więc sędzia mógł tak zinterpretować sytuację. – Choć te interpretacje w stosunku do nas są troszeczkę inne. Po dotknięciu piłka nie zmieniła toru lotu, więc Paweł Kieszek by ją wybronił, ale z mojej perspektywy przyznanie rzutu karnego rywalom było słuszne. Mecz został przedłużony o pięć minut, a gola straciliśmy w 101. minucie i to na pewno trochę boli – mówił Brzęczek.

Opiekun krakowian był też przekonany, że wcześniej, przy wyniku 3:3, to jego drużynie należał się karny na Gieorgiju Citaiszwilim. – Minął rywala, ten stanął mu na piętę, ale znów jest inna interpretacja. Pamiętam taki rzut karny jesienią przeciwko Wiśle, który właśnie za takie zagranie został podyktowany – zaznaczył.

Fatalne wejście w mecz

Po szalonym spotkaniu Wiślacy nie odrobili straty do rywali znajdujących się nad strefą spadkową. Do 15. Zagłębia Lubin wciąż tracą dwa punkty. Po przerwie walczyli, zrobili naprawdę wiele, by odwrócić niekorzystny wynik. Jednak w pierwszej połowie zaprezentowali się fatalnie w grze obronnej. Nafciarze oddali trzy strzały i zdobyli trzy bramki.

– W pierwszej połowie nie realizowaliśmy założeń. Źle się poruszaliśmy, mieliśmy problemy w środkowej strefie, byliśmy spóźnieni w obronie. Piłkarzom należą się słowa uznania za to, co zrobili po przerwie. Nie mieliśmy jednak szczęścia, ale liczę, że będzie z nami w czterech ostatnich kolejkach – nie traci wiary Brzęczek.

Derby na horyzoncie. Będą zmiany w składzie

Kolejnym rywalem Białej Gwiazdy będzie Cracovia. 1 maja w meczu na stadionie przy ulicy Kałuży nie zagrają Konrad Gruszkowski i Maciej Sadlok, którzy będą pauzować za żółte kartki. Kilka dni przed spotkaniem z Wisłą Płock kontuzję w czasie treningu odniósł inny z obrońców – Matej Hanousek. Brzęczek stwierdził, że nie jest to lekki uraz. Jak już wspomnieliśmy, Komisja Ligi pewnie zajmie się zachowaniem Fernandeza. Do gry być może wróci stoper Joseph Colley, który mógłby zastąpić Sadloka.