Krakowianie nie zamierzają płacić kary za brak wypełnienia czasu gry młodzieżowców. W siedmiu ostatnich kolejkach zawodnicy z rocznika 2003 i młodsi muszą uzbierać jeszcze 687 minut. Pasy mogą za to zarobić za punkty zgromadzone w Pro Junior System.
To jest ostatni sezon ekstraklasy ze wzbudzającym ciągłe dyskusje przepisem o młodzieżowcu. Na przestrzeni lat zasady się zmieniły. Dziś można rozegrać mecz bez młodzieżowca, ale trzeba uzbierać co najmniej 3 tys. minut. Jednocześnie w jednym spotkaniu klub nie może zaliczyć więcej niż 270 minut, by uniknąć sytuacji, gdy ktoś wpadnie na pomysł wystawiania wyłącznie juniorów w ostatnich kolejkach.
Przepis o młodzieżowcu zaburza rywalizację
Trener Cracovii od początku rozgrywek powtarzał, że klub nie zamierza płacić kary i limit zostanie wypełniony. Po 27. kolejkach Pasy mają na koncie 2313 minut. To trzeci najsłabszy rezultat w stawce. Mniej mają tylko GKS Katowice (2253) i Legia Warszawa (1884), która jest gotowa zapłacić, a wystawiać najmocniejszy skład. Za rozegranie 2500-2999 minut kara wynosi 500 tysięcy złotych, za 2000-2499 – milion złotych, za 1000-1999 – dwa miliony, a za 999 minut lub mniej – trzy miliony.
W Cracovii w tym sezonie zagrało pięciu młodzieżowców: Bartosz Biedrzycki, Fabian Bzdyl, Filip Rózga, Kacper Śmiglewski i Oskar Wójcik. Przed drużynami ekstraklasy jeszcze siedem kolejek. Krakowianie zagrają ze Śląskiem Wrocław (dom), Lechem Poznań (wyjazd), Motorem Lublin (w), Lechią Gdańsk (d), GKS-em Katowice (w), Legią Warszawa (d) i Zagłębiem Lubin.
– Nie zawsze zagrają najlepsi, ponieważ musimy wypełnić limit młodzieżowców, bo nie stać nas na zapłacenie kary To zaburza rywalizację w zespole, bo trener nie zawsze może być sprawiedliwy. Nieraz musiałem mówić zawodnikowi wprost, że nie zagra, bo musimy wypełnić limit. Ta runda w wykonaniu młodych jest obiecująca. Rózga jesienią grał od początku i zrobił sporo. Wiosną dużo więcej grają Biedrzycki, Bzdyl, a Śmiglewski też „łapie” minuty – wylicza Dawid Kroczek, trener Cracovii. Za kilka miesięcy sytuacja młodych piłkarzy się zmieni. Przepis zostanie zlikwidowany i będzie ich weryfikował rynek. Część z zawodników znajdujących się w ekstraklasowych kadrach będzie miała problem ze znalezieniem klubu w najwyższej klasie, a pewnie i w czołowych z I ligi.
Na grze młodych krakowianie mogą zarobić dzięki wysokiej lokacie w klasyfikacji Pro Junior System. Obecnie zajmują czwarte miejsce, co dałoby im na koniec sezonu 1,25 mln zł. W PJS zasady są nieco inne, punkty zdobywają piłkarze polscy urodzeni w 2004 roku i młodsi. Punkty wychowanków są podwajane.
Cracovia zagra ze Śląskiem Wrocław
W sobotę o godz. 17:30 Pasy w trzecim meczu z rzędu zmierzą się z rywalem walczącym o utrzymanie. Wygrali z Puszczą Niepołomice, zremisowali ze Stalą Mielec, a teraz na ich stadion przyjedzie ostatni Śląsk, który traci cztery punkty do bezpiecznego miejsca. Wojskowi mieli fatalną jesień, wiosna jest w ich wykonaniu dużo lepsza. Punktują minimalnie lepiej od krakowian – zdobyli 12 „oczek”, a podopieczni Kroczka 11.
Jesienne spotkanie we Wrocławiu przyniosło wiele goli i emocji. Śląsk szybko objął prowadzenie 2:0, ale świetnie prezentująca się wtedy Cracovia potrafiła odrabiać straty w kilku meczach i zrobiła to także na Dolnym Śląsku, wygrywając 4:2.
– Mecze z drużynami z dołu tabeli mają taką samą skalę trudności, różnić może się stopień determinacji tych zespołów. To widać w każdym aspekcie, kiedy sezon wchodzi w fazę, gdy każdy punkt jest na wagę złota. W tej rundzie mogliśmy to zobaczyć już wielokrotnie, nie tylko na przykładzie naszej drużyny, ale też tych ze ścisłej czołówki. My musimy być na tyle świadomi i przygotowani, by radzić sobie w każdych okolicznościach – mówi Kroczek.
Lepszy Śląsk
36-latek podkreśla, że po rywalach widać tożsamość trenera Ante Simundzy, który chce grać w piłkę, budować akcje od tyłu. – Na dobrym poziomie są działania indywidualne poszczególnych zawodników. To zespół, który mocno żyje także z faz przejściowych, potrafi dobrze zaatakować przestrzeń, napędza akcje. Jest bardziej poukładany niż wcześniej, nasze nastawienie, gra i dominacja muszą być jednak widoczne. To nie ulega żadnej dyskusji – podkreśla szkoleniowiec.