Cracovia nie tworzy teorii lękowych

Andreas Skovgaard wrócił do wyjściowego składu Pasów fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Dwie drużyny wygrały w tym roku w Warszawie. Czy Cracovia będzie kolejną? W sobotę Pasy będą mogły odskoczyć Wojskowym na siedem punktów.

W tym roku krakowianie rozegrają w ekstraklasie jeszcze trzy mecze. Pojadą do Warszawy i Gliwic, a także podejmą Zagłębie. Po ostatnim spotkaniu (8 grudnia) piłkarze dostaną wolne. Część z nich wróci pod Wawel 1 stycznia na trening noworoczny. Niedługo później pełną parą ruszą przygotowania do drugiej części sezonu. W ich trakcie zespół będzie trenował na własnych obiektach, ale klub zaplanował także zagraniczne zgrupowanie. Piłkarze wylecą do tureckiego Beleku, gdzie od 11 do 25 stycznia będą stacjonować w Susesi Luxury Resort.

Prestiżowy mecz

Podopieczni Dawida Kroczka nie mają jeszcze prawa myśleć o urlopach, a tym bardziej przygotowaniach. Aktualnie cała ich uwaga jest skupiona na sobotnim meczu z Legią w Warszawie (godz. 20.15). Cracovia zajmuje czwarte miejsce (29 punktów), ze stratą dwóch punktów do trzeciego Rakowa Częstochowa. Legia jest piąta z 25 „oczkami” na koncie.

W tym sezonie na stadionie przy Łazienkowskiej wygrały Piast i Raków, a z punktem wyjechał Górnik. Cracovia z drużyną ze stolicy nie mierzyła się od niemal roku. W grudniu rozegrała dwa mecze w ciągu kilku dni (jeden zaległy z lata). Przegrała na wyjeździe i tryumfowała przed własną publicznością.

– W każdym meczu można zdobyć maksymalnie trzy punkty, niezależnie z kim gramy. Natomiast skłamałbym, gdybym nie powiedział, że obok zwycięstwa w Warszawie, na Legii, wszyscy przejdą obojętnie. Nasze nastawienie jest niezmienne, bo jest dobre pod kątem przygotowania się do meczu. Są spotkania bardziej prestiżowe, które wyzwalają dodatkowy bodziec. Wierzę, że mój zespół jest w stanie wejść na wysoki poziom – mówi szkoleniowiec pierwszego mistrza Polski.

Legia pod presją



Legia rywalizuje na trzech frontach: w ekstraklasie i w europejskich pucharach, a w grudniu dojdzie jej jeszcze Puchar Polski. Ostatnio podopieczni Goncala Feia wysoko przegrali w Poznaniu z Lechem, ale ogólnie mają lepszy okres. Stało się to po zmianie ustawienia, po tym jak początek sezonu nie układał się po ich myśli. 

– Sporo zasad jest spójnych niezależnie od tego czy grają trójką czy czwórką w obronie. Defensywny pomocnik często wchodzi do defensywy i są w ustawieniu piątka z tyłu. Teraz Legia ma więcej swobody w działaniach z piłką, szuka szans w fazach przejściowych. My nie chcemy tworzyć teorii lękowej, tylko rozegrać dobry mecz. Zdajemy sobie sprawę, że musimy wznieść się na wyżyny – podkreśla Kroczek.

Zdaniem 35-latka Legia jest pod większą presją, bo potknięcie z Cracovią sprawi, że jeszcze bardziej zwiększy się jej dystans do lidera, a w Warszawie każdy wynik poza mistrzostwem jest odbierany jako porażka. 

Znaleźć równowagę między obroną a atakiem

W meczach Cracovii nie można się nudzić, wiele się dzieje. Mają najlepszy atak (33 strzelone gole, Legia 28), ale też czwartą najgorszą obronę (24 stracone, Legia 19). – Rozmawiamy z zawodnikami, by więcej działań w obronie było skutecznych, bo mielibyśmy trzy-cztery punkty więcej. Jeżeli to poprawimy, to będziemy jeszcze lepszą drużyną – uważa szkoleniowiec. W czasie przerwy reprezentacyjnej nie było jednak możliwości spokojnego treningu, bo jak zawsze krakowianie wysłali wiele zawodników na zgrupowania kadr.

Obrona to jedna rzecz, druga to kontuzje graczy z defensywy. Nie wiadomo, czy dziś będzie mógł zagrać Virgil Ghita, do końca sezonu wypadł Kamil Glik. Problemy kolegów otworzyły drogę do wyjściowego składu Andreasowi Skovgaardowi. Duńczyk uważa, że problem z traceniem dużej liczby bramek nie jest poważny.

– Ostatni mecz nie był zadowalający, ale nie powinno nam to spędzać snu z powiek. Chcemy grać dobry, pozytywny futbol i gra w obronie nie jest tak dużym problemem – tłumaczy świeżo upieczony tata, który uważa, że w trzech ostatnich meczach czuł się dobrze i jest w stu procentach przygotowany, by pomagać drużynie.