Austriak Julius Ertlthaler ma już mieszkanie w Krakowie, do którego wprowadzi się po obozie. Zamierza jeszcze poszukać dobrego kortu do padla, bo nowi koledzy z Hiszpanii i Portugalii już wyzywają go na pojedynek.
Kariera 28-letniego pomocnika z Austrii jest nietypowa. Kiedy zawodnik opuszcza ojczyznę i gra tam w ekstraklasie, to przeważnie decyduje się na transfer do lepszej ligi. Tymczasem Julius Ertlthaler na początku 2024 roku przeniósł się do klubu z Polski, do tego z drugiego poziomu rozgrywkowego. Przez półtora sezonu występował w GKS-ie Tychy – w 44 meczach strzelił dziewięć goli (w tym jednego, debiutanckiego Wiśle) i miał cztery asysty. Na Śląsku nie przedłużył umowy i na dwa najbliższe lata związał się z Krakowem.
Skupia się tylko na piłce
– Były rozmowy i oferty z innych klubów z Polski, także z ekstraklasy, ale moim marzeniem jest teraz awansować z Wisłą i grać z nią w ekstraklasie w przyszłym sezonie. Wiele osób mnie pyta, dlaczego wybrałem I ligę. Po prostu rozmowy z Wisłą były bardzo dobre, czułem się dobrze. Projekt jest naprawdę ambitny, to klub z wielką historią, którą znają wszyscy polscy kibice. Jego miejsce jest w ekstraklasie i zrobię wszystko, by pomóc mu tam wrócić – deklaruje piłkarze ze 127 występami w austriackiej Bundeslidze.
Nie ukrywa, że ekstraklasowe rozgrywki w jego kraju stoją na wyższym poziomie niż mecze polskiej I ligi. – Mamy kilka dużych klubów, jak Rapid Wiedeń, Red Bull Salzburg, Sturm Graz. Jednak uważam, że I liga też jest dobra – bardzo konkurencyjna. Lubię w niej grać, choć oczywiście mamy jeden wielki cel – awansować z Wisłą do ekstraklasy – powtarza po raz kolejny.
Ostatnie tygodnie nie były dla niego bardzo stresujące. Piłkarze żyją na walizkach – jak nie zmieniają klubów, to często podróżują po kraju, by rozgrywać mecze. Z Tychów do Krakowa jest rzut beretem, a do Austrii dojedzie w kilka godzin samochodem lub szybko przemieści się samolotem.
– Wisła bardzo pomogła mi w szukaniu mieszkania. Już znalazłem dobry lokal i po obozie się wprowadzam. Wszystko mam zorganizowane, w pełni mogę się skupić na piłce – zapewnia.
Wiślackie pojedynki w padla
Na obozie w Woli Chorzelowskiej ma dobry kontakt z Kacprem Dudą, ale głównie trzyma się z obcokrajowcami: Josephem Colleyem, Markiem Carbo, Frederico Duarte, Angelem Rodado. Choć dla Wisły będą zjednoczeni w jednym celu, umawiają się już na pojedynki w innej dyscyplinie sportu. – Razem z dziewczyną mamy małego psa. Lubimy z nią spędzać czas – chodzić na spacery, na kawę. Gdy mam ochotę na większą aktywność, to gram w padla. Grałem dużo w Tychach i mam nadzieję, że znajdę dobry kort w Krakowie, bo moi hiszpańscy i portugalscy koledzy mówią, że są dobrymi graczami. Zobaczymy, kto jest lepszy! – uśmiecha się Ertlthaler.
Podkreśla, że to dobry sposób na reset głowy. Gdy ma wolny dzień i chce się poruszać, to padel jest świetną formą aktywnej regeneracji. – Dodatkowo jest przy tym dużo zabawy. To idealnie uzupełnienie dla piłki nożnej – mówi Austriak. Wspomina atmosferę na stadionie Wisły, którą poczuł, gdy przyjeżdżał z GKS-em Tychy. Nie może się doczekać, by zaprezentować się przed kibicami Wisły już w koszulce z białą gwiazdą. – Każdy, kto choć raz był na meczu przy Reymonta, zna to uczucie – to coś magicznego. Zawsze lubiłem grać przeciwko Wiśle, bo nawet jako zawodnik gości, występując przy takich fanach, czujesz się wyjątkowo.
Porównanie Artura Skowronka i Mariusza Jopa
Zanim jednak ruszy rywalizacja o punkty, zespoły muszą się dobrze przygotować do sezonu. W środę Wisła zremisowała 2:2 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Nowy piłkarz Wisły wyszedł w podstawowym składzie i było widać, że ma to „coś”. Jest zadowolony z tego, jak się zaprezentował. Uważa, że oba zespoły pokazały się z bardzo dobrej strony. – To jest piłkarz, który w I lidze udowodnił, że ma dużą jakość. Widać na treningach, że jest wartością dodaną dla zespołu – podkreślał trener Mariusz Jop.
– Nasz trener myśli o piłce podobnie, jak mój poprzedni, w GKS-ie Tychy. Artur Skowronek i Mariusz Jop chcą grać ofensywnie, w dobrym stylu. Bardzo lubię te treningi, choć teraz mocno pracujemy. Ale to normalne, że w okresie przygotowawczym jesteś zmęczony. W Austrii było podobnie: ciężka praca fizyczna, dużo biegania, wysoka intensywność, dłuższe treningi niż w sezonie.