Długo wyczekiwane zwycięstwo Cracovii. Po siedmiu tygodniach oraz 61 latach

Kacper Śmiglewski wywalczył karnego, którego potem zmarnował Michał Rakoczy. fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Po dwóch ligowych porażkach z rzędu Cracovia sięgnęła po trzy punkty w wyjazdowym meczu z ŁKS-em Łódź. To wszystko jednak w cieniu innego, ważniejszego meczu, jaki w tym czasie w krakowskim szpitalu rozgrywa właściciel klubu Janusz Filipiak.

Informacja o krytycznym stanie zdrowia 71-latka obiegła media społecznościowe tuż przed pierwszym gwizdkiem spotkania w Łodzi. Wcześniej, w sobotnie południe, prezes klubu był w Rącznej na meczu drużyny U-17, która w Centralnej Lidze Juniorów pokonała 2:1 SSM Wisłę Płock.

Pasy czekały siedem tygodni

Po pucharowych zmaganiach, w których i ŁKS i Cracovia wywalczyły promocję do 1/16 finału Pucharu, ŁKS miał o jeden dzień więcej regeneracji niż Cracovia. Pasy nie wróciły do Krakowa, ale od razu z Łęcznej pojechały na mecz ligowy.

To pierwsza wygrana Pasów w ekstraklasie od 11 sierpnia, kiedy przy Kałuży pokonały 2:1 Zagłębie Lubin. Potem drużyna Jacka Zielińskiego głównie remisowała, ale jej dwa ostatnie mecze w lidze zakończyły się porażkami. W Łodzi Cracovia była dużo lepszą drużyną i od początku często zatrudniała do pracy Aleksandra Bobka, który dwukrotnie kapitulował.

Dobry mecz Śmiglewskiego, Rakoczy przestrzelił karnego

Po udanym występie w Pucharze Polski pierwszy skład w ekstraklasie wywalczył sobie Kacper Śmiglewski. 18-letni napastnik zagrał z ŁKS-em 55 minut i dwukrotnie zapisał się w meczowym protokole. Wywalczył rzut karny i zanotował asystę przy golu na 2:0.

Była 9. minuta meczu, kiedy Pasy szybko narzuciły swoje tempo gry gospodarzom. Cornel Rapa dośrodkował z głębi pola, a Śmiglewski wyskoczył w powietrze, był pierwszy przy piłce i został zdemolowany przez piąstkującego Bobka.

Arbiter pokazał bramkarzowi ŁKS-u żółtą kartkę i wskazał na rzut karny, którego przestrzelił jednak Michał Rakoczy. Młodzieżowiec Cracovii uderzył bardzo mocno w środek bramki, ale piłka prześlizgnęła się po poprzeczce.

Szybkie dwa gole

Potem Pasom udało się przełożyć dobrą grę na liczby i w ciągu siedmiu minut prowadziły 2:0. Niedługo po zmarnowanym karnym Rakoczy zrehabilitował się, dogrywając celnie piłkę z rzutu rożnego na głowę Virgila Ghity. Ten trącił piłkę w powietrzu i dał Cracovii prowadzenie.

W 21. minucie piętą achillesową ŁKS-u okazała się pięta Marcina Flisa. Piłkę do Janiego Atanasova podał Śmiglewski, a Macedończyk zdecydował się na strzał. Trafił w rywala, ale odbita rykoszetem piłka zmieniła tor lotu i kozłując zmyliła interweniującego bramkarza.

Zwycięstwo po 61 latach

Wszystkie najważniejsze zdarzenia miały miejsce w pierwszej połowie. Niesygnalizowany strzał Patryka Makucha zza pola karnego trafił w słupek. Wcześniej dwukrotnie dobrze interweniował Sebastian Madejski.

W drugiej ŁKS poprawił grę i doszedł do sytuacji, ale Pasy kontrolowały grę i sięgnęły po pierwsze zwycięstwo na wyjeździe z tym rywalem po 61 latach. Dla łodzian była to czwarta porażka w pięciu ostatnich meczach w lidze.

ŁKS Łódź – Cracovia 0:2 (0:2)

Bramki: Ghita (14.), Atanasov (21.).

ŁKS: Bobek – Dankowski (74. Gulen), Louveau, Flis, Głowacki – Letniowski (22. Ramirez), Hoti (74. Śliwa), Mokrzycki – Pirulo (90. Fase), Szeliga (46. Janczukowicz), Tejan.

Cracovia: Madejski – Rapa, Glik, Jugas (86. Hoskonen), Ghita, Jaroszyński – Atanasov, Oshima, Rakoczy (77. Knap), Śmiglewski (55. Kallman) – Makuch (85. Bochnak).

Żółte kartki: Bobek - Jaroszyński.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).