Emocjonujący powrót Ekstraligi. Podział punktów pod Wawelem

fot. Juvenia Kraków/Facebook

Juvenia Kraków i Orkan Sochaczew zgotowali swoim kibicom widowisko, które tętniło emocjami od pierwszej do ostatniej minuty. Prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie, ale kiedy wydawało się już, że to goście wywiozą spod Wawelu zwycięstwo, przyłożenie Michała Jurczyńskiego zadecydowało o podziale punktów. Mecz zakończył się remisem 27:27.

Kiedy Juvenia i Orkan spotkały się jesienią ubiegłego roku w Sochaczewie, pojedynek miał bardzo zacięty przebieg. Gospodarze prowadzili wówczas różnicą dwóch przyłożeń, ale zryw krakowian w końcówce pozwolił im wygrać różnicą dwóch punktów. Starcie pierwszej kolejki nowego sezonu Ekstraligi zapowiadało podobne emocje.

– Wiedzieliśmy, że czeka nas niezwykle trudne zadanie, bo Orkan jest zespołem ambitnym i często nieobliczalnym. Mają też spore ambicje i wzmocnili się trzema silnymi graczami z Argentyny, którzy byli widoczni na boisku – mówił Konrad Jarosz, trener Smoków.

Już od pierwszych minut na boisku przy Błoniach toczyła się niezwykle zacięta walka. W siódmej minucie pierwsze punkty zdobył Orkan. Na pole punktowe przedostał się Bartłomiej Sadowski, który po chwili podwyższył własne przyłożenie. Gospodarze nie byli dłużni. Najpierw punkty po rzucie karnym zdobył Igor Kocimski, a kilka minut później po fenomenalnej akcji Macieja Dorywalskiego i Mateusza Polakiewicza, piłkę na pole punktowe zaniósł Michał Jurczyński.

Prowadzenie zmieniało się jeszcze dwukrotnie za sprawą kopaczy, ale wynik do przerwy ustalił ostatecznie Michał Szwarc. Środkowy Orkana, który zdobywał medale mistrzostw Polski z młodzieżowymi drużynami Juvenii, przebił się za linią końcową, dając swojej drużynie czteropunktową przewagę.

Łeb w łeb

Przy stanie 11:15, zaraz po wznowieniu gry, krakowianie rzucili się do odrabiania strat. Po kolejnej efektownej akcji, pięć punktów zaliczył Jakub Rapacz. Od tego momentu rywalizacja nabrała jeszcze większych rumieńców. Igor Kocimski z Juvenii i Tomasz Gasik z Orkana kilka razy ustawiali piłkę na podstawce, zdobywając kolejne punkty dla swoich drużyn.

Goście wyszli na pięciopunktowe prowadzenie i kiedy wydawało się, że Smokom może zabraknąć czasu, Michał Jurczyński po raz drugi przedarł się na pole punktowe. Przyłożenie oznaczało remis 27:27, a podwyższenie mogło dać gospodarzom zwycięstwo. Niestety młody kopacz Juvenii tym razem minimalnie się pomylił i zespoły podzieliły się punktami.

– Musimy na pewno poprawić grę z piłką i podania, bo ze względu na przerwę nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu i okazji, by ten element dopracować. To wymaga też ogrania i wejścia w meczowy rytm. Dziś w Ekstralidze zadebiutowało dwóch niespełna 18-letnich zawodników, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony i choć nie zawsze podejmowali właściwe decyzje, to jestem pewny, że z meczu na mecz będą grać jeszcze lepiej. Najważniejsze jest to, że drużyna walczyła i pokazała pazur. Zagrała ambitnie i ofiarnie pracowała na wynik – podsumował Konrad Jarosz.

News will be here