– Życzylibyśmy sobie derbów z Wisłą, ale czekają nas z Wieczystą. Nie zakładamy, że stoimy na straconej pozycji – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Artur Trębacz, prezes nadal drugoligowego Hutnika.
Dumie Nowej Huty nie udało się skutecznie powalczyć o awans do I ligi. Miała szanse na baraże, ale ostatecznie zajęła ósme miejsce.
Michał Knura, LoveKraków.pl: W przyszłym sezonie nie będzie was już reprezentował Krzysztof Świątek. Rozumiem, że piłkarz o statusie legendy klubu podjął taką decyzję?
Artur Trębacz, prezes Hutnika: Oczywiście. Szkoda, bo to kawał historii klubu, jest twarzą jego najnowszej historii. Skończył się piękny rozdział Krzyśka jako piłkarza Hutnika, natomiast nadal będziemy współpracować. Otrzymał propozycję poprowadzenia jednej z drużyn juniorów. Fajnie, że chce się u nas rozwijać. Od dawna sygnalizował, że chce pójść w karierę trenerską i być może kiedyś obejmie drużynę seniorów.
W drużynie ma zostać Marcin Budziński, który w drugiej części rozgrywek niewiele wam pomógł. Za swoje nerwowe reakcje dwukrotnie został ukarany dyskwalifikacją w pięciu meczach. Z tego powodu straci także początek kolejnego sezonu...
Wyciągnęliśmy konsekwencje, bo nie mogliśmy nie zareagować. To niestety nie zwróci nam punktów, które z Marcinem w składzie moglibyśmy zdobyć. Nic nie wskazuje, by Marcin lub Deniss Rakels, liderzy drużyny, mieli od nas odejść.
Od miesięcy umowę z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza miał podpisaną Jakub Marcinkowski.
Liczyliśmy się z tym, nie było przecież tajemnicą, że związał się z nowym klubem, do którego dołączy po wygaśnięciu kontraktu z Hutnikiem. To normalne w piłce, kadry nie są hermetyczne. Poza tym nie mamy bezwzględnych deklaracji, że któryś z naszych zawodników chce odejść. Będziemy z nimi rozmawiać. W przypadku przedłużenia umowy z Dorianem Frątczakiem, który w zdecydowanej większości spotkań pokazał jakość, klub ma opcję przedłużenia umowy [aktualna obowiązuje jeszcze przez rok – przyp. red.].
Wiele osób wskazywało, że trenerzy Bartłomiej Bobla i Maciej Musiał mieli wąską kadrę. Gdy pojawiły się kartki i kontuzje, na ławce dominowali juniorzy. Czy właśnie tym nie zaprzepaściliście walki o awans? Gdyby było jeszcze z dwóch-trzech nieco bardziej ogranych piłkarzy...
Przy budowaniu kadry kierowaliśmy się naszą filozofią. Trzon drużyny ma być odbudowany młodymi, najlepiej z naszej akademii, bo po to w nią inwestujemy. Starsi, którzy trafiają do nas z zewnątrz, mają być autorytetami. Chcemy wracać do korzeni, choć zdajemy sobie sprawę, że na poziomie centralnym nie obronimy się grając samymi wychowankami. W innych klubach szukamy młodzieżowców na kolejny sezon, bo dwóch takich zawodników musi być na boisku.
Derby z Wieczystą sprawią, że kolejny sezon będzie ciekawszy? Mogą awansować trzy drużyny, więc bardzo mocny rywal nie jest w II lidze aż takim problemem.
Życzylibyśmy sobie derbów z Wisłą w I lidze, przez chwilę było bardzo blisko. Wieczysta ma swoje cele, my mamy swoje. Nie zakładamy, że stoimy na straconej pozycji – chcemy z nimi rywalizować. Nie będziemy wydawać ogromnych pieniędzy, ale uważam, że jesteśmy w stanie zmontować kadrę, która podejmie rękawicę. Nasze cele są ambitne i długoterminowe. Budujemy stopniowo, nie wykonujemy gwałtownych ruchów.
Za dwa tygodnie zespół wznowi treningi. Rok temu pojechał na zgrupowanie do Wodzisławia Śląskiego. Jak będzie tym razem?
Mamy u nas na tyle dobre warunki, że chyba nie ma sensu. Raczej zdecydujemy się na obóz dochodzeniowy na naszych obiektach.