Awans w Pucharze Polski, trzy zwycięstwa w lidze, dziesięć strzelonych goli i tylko jeden stracony - tak gra Biała Gwiazda pod wodzą Mariusza Jopa, który w roli pierwszego trenera Wisly nie przegrał jeszcze meczu.
Zwycięstwo 2:0 z liderem w tabeli przyszło w bardzo dobrym stylu. Takiej serii, jak cztery zwycięstwa z rzędu, Wisła nie miała od grudnia poprzedniego roku, kiedy również prowadził ją tymczasowo... Mariusz Jop. Wtedy po porażce z Bruk-Bet Termalicą 1:2 Wisła pożegnała Radosława Sobolewskiego, Jop wygrał trzy spotkania, a czwarte było już wynikiem Alberta Rude. Teraz były obrońca dostał zaufanie włodarzy na dłużej, a kibice mogą znów oklaskiwać, jak w krótkim czasie potrafił odmienić drużynę.Mariusz Jop: Zasłużone zwycięstwo
Trener Wisły mówił, że wygrana nie przyszła łatwo, ale była zasłużona, bo Wisła dominowała przez większość meczu. – Byliśmy groźniejsi przy stałych fragmentach gry, w ataku szybkim – wyliczał. Nie chciał mówić, że to było najważniejsze zwycięstwo drużyny pod jego wodzą, bo każde smakuje tak samo, jest tak samo ważne i daje trzy punkty.
Świetne wejście, ale problemy Baeny
Jop nie ukrywał, że filozofią gry Wisły jest atakowanie i pressowanie rywala. – Chcemy tak grać niezależnie czy wygrywamy, czy przegrywamy – wyjaśniał. Cieszył się, że Biała Gwiazda nie zatrzymała się po strzelonym golu i potem zamknęła mecz, podwyższając na 2:0.
Szkolniowiec cieszył się z powrotu do formy Łukasza Zwolińskiego, który pod wodzą Jopa odnalazł regularność i trafia do siatki przeciwników. Przy obu jego golach dwukrotnie asystował Angel Baena, który wszedł z ławki rezerwowych w 70. minucie.
– Na tym polega nasza siła. Na treningu jest duża rywalizacja, zawodnicy wchodzący dają jakość. Nie pamiętam meczu, w którym zanotowałby dwie asysty – cieszył się Mariusz Jop.
Przyznał jednak, że po meczu pod znakiem zapytania stoi jego zdrowie. – Dostał uderzenie w mięsień czworogłowy, ale był dogrzany, więc dokończył mecz. Kolejny mecz gramy we wtorek i niewykluczone, że będzie parę zmian w składzie – uprzedził.
Bruk-Bet Termalica bez swojego stylu
Bruk-Bet Termalica nie przypominała w tym meczu drużyny, która jest liderem tabeli. – Od początku nie byliśmy w stanie narzucić swojego sposobu gry. Musieliśmy się bronić, stwarzaliśmy bardzo mało sytuacji. Nadzieję dawały pierwsze minuty po przerwie, ale to trwało 15-20 minut - przyznał Marcin Brosz.