Wielu krakowian pożegnanie starego i powitanie nowego roku rozpoczyna już 31 grudnia w południe udziałem w Krakowskim Biegu Sylwestrowym. W tym roku odbędzie się jego jubileuszowa, 20. edycja. Jest kilka zmian.
Organizatorzy podkreślają, że to jedyna taka impreza w Europie i jedna z nielicznych na świecie. Swój początek miała w 2004 roku, gdy na Bulwarach Wiślanych pobiegły 134 osoby. Od szóstej edycji biegacze startują i finiszują w ścisłym centrum. – To dzięki ówczesnej wiceprezydent Elżbiecie Lęcznarowicz impreza trafiła na rynek – mówi Paweł Żyła, pomysłodawca i współorganizator biegu, prezes fundacji Vena Sport.
Krakowski Bieg Sylwestrowy, czyli aktywność, dobra zabawa i pomoc innym
W ostatnich latach sylwestrowe bieganie w przebraniach zostało przeniesione z Rynku Głównego na Mały Rynek. W tym roku wraca na najważniejszy krakowski plac. Zwiększona też została liczba uczestników – z 2 do 3 tys. Zapisy wystartowały 14 listopada w południe. – Liczymy, że limit zostanie wypełniony jeszcze w listopadzie. W ubiegłym roku zainteresowanie było bardzo duże, udało się nam zwiększyć liczbę startujących do 2300 – podkreśla Żyła.
Zawodnicy i zawodniczki mają do wyboru dwa dystanse: „Smoczą Piątkę” (5 km) i „Radosną Dziesiątkę” (10 km). Wielu już na mecie myśli, jaki strój założy się za rok. Pomysłowość biegaczy nie zna granic, czasem działają wspólnie, by stworzyć np. wielką... miskę pierogów. – To bieg kolorowy, radosny. Pokazuje, że sport, krzewienie kultury fizycznej, fantazja, lokalna kultura i historia Krakowa mogą się ze sobą łączyć – mówi Tomasz Marzec, dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej.
Element charytatywny
Z tym wszystkim łączy się także chęć pomagania. Już po raz ósmy dochód z imprezy zostanie przekazany na rzecz Fundacji Wspierania Kardiochirurgii Dziecięcej Schola Cordis. – Chyba nie ma lepszej zabawy jak taka właśnie. Każdy z uczestników dokłada swoją cząstkę do tego, byśmy mogli lepiej leczyć. Kupujemy narzędzia z wolnej ręki – możemy negocjować z firmami najlepszą możliwą cenę, by leczyć jak w Anglii, USA czy Francji. To znacznie bogatsze kraje, a w niektórych dziedzinach mamy lepsze wyniki – podkreśla prof. Janusz Skalski, prezes fundacji.
Choć organizatorzy mierzą czas, tego dnia dla wielu wynik nie jest najważniejszy. Choć zdarzają się też rekordy życiowe. Start i metę zaplanowano na Rynku Głównym, na wysokości ulicy Siennej. Trasa jest nieco inny ze względu na budowę kładki Kazimierz-Ludwinów. – Tradycyjnie trzeba wrzucić na luz. Hejnał z wieży Mariackiej i wystartuje 3 tys. szalonych osób – kończy Paweł Żyła.