13 marca Adam Kokoszka oficjalnie ogłosił swój start w wyborach na prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Mocno wsparł go Marek Koźmiński, do jego drużyny dołączył też Paweł Palusiński.
O tym, że były reprezentant Polski, grający m.in. w takich klubach jak Wisła Kraków, Śląsk Wrocław i włoskie Empoli chce rządzić małopolską piłką jako pierwsi informowaliśmy w poniedziałek. W wyborach zaplanowanych na 26 kwietnia wystartują także obecny prezes Ryszard Kołtun i były wiceprezes ds. prawnych Bartosz Ryt. Aspiracje miał też Paweł Palusiński, ale w czwartek pojawił się na wspólnej konferencji z Adamem Kokoszką i zamierzają grać do jednej bramki.
Ciekawe drugie życie
Kokoszka w tym roku skończy 39 lat. W czasie ogłoszenia swojej kandydatury wiele mówił o tym, co robił po zakończeniu sportowej kariery. W Tarnowie prowadzi akademię sportową, jest dyrektorem niepublicznej szkoły podstawowej z oddziałami mistrzostwa sportowego i pprzymierza się do otwarcia liceum. Odpowiadał za marketing i sponsoring w firmie Texom, która jest m.in. sponsorem Wisły Kraków, a także był prezesem klubu siatkarskiego z Tarnowa, którego zawodniczki występowały najwyższe lidze.
– Każdy sportowiec ma dwa życia. Jedno to gra w piłkę, koszykówką, siatkówkę. I drugie – życie po życiu. Niektórzy wybierają trenowanie, komentowanie, inni są działaczami. Ja trzy lata temu założyłem w Tarnowie akademię i powiedziałem żonie, że to nie jest cel sam w sobie, ale krok do celu, który nie do końca jest sprecyzowany – mówił w czwartek.
Przyznał, że jako prezes klubu siatkarskiego miał do pomocy osobę, która zajmowała się biletami, a reszta spadła na niego. Podpisywanie kontraktów, organizacja dnia meczowego, prowadzenie spółki, dbanie o finanse – te doświadczenia mają mu pomóc w kierowaniu Małopolskim Związkiem Piłki Nożnej.
Z poparciem byłego wiceprezesa PZPN
Swój start w wyborach ogłosił dość późno, na sześć tygodni przed głosowaniem delegatów. Przekonuje, że prowadził już rozmowy w terenie i nadal będzie zabiegał o poparcie. Na razie nie myśli o tym, by bliżej wyborów połączyć siły z Bartoszem Rytem, co gwarantowałoby zmianę władzy. Nie chce też oceniać Ryta. Na jego konferencję przyszło wielu byłych zawodników. W jednym szeregu z nim stanął Marek Koźmiński, były wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Inni – jak Krzysztof Bukalski czy Kazimierz Węgrzyn – stali nieco z boku.
– Adam Kokoszka jest moim klonem, tylko 15 lat młodszym. To człowiek, który wyłamuje się ze stereotypu piłkarza, patrząc na to, co zrobił, a nie ma jeszcze 40 lat. Ma ogromny bagaż doświadczenia. Startuje na ważne stanowisko, bo prezes rządzi piłką w Małopolsce, rozdaje pieniądze, układa stosunki. Nie da się tego zrobić nie mając pewnych cech, które ma Adam. Obecny prezes Ryszard Kołtun to bardzo dobry działacz, ale nie do końca dobry prezes. To osoba starsza, z ogromnym doświadczeniem, ale nieruchawa, niegospodarcza i nieprzyszłościowa – wylicza srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie.
Koźmiński uważa, że nie można robić sportu bez ludzi sportu, a w polskiej piłce tak się dzieje. – Kokoszka jest jedynym kandydatem, który biegał po boisku i zarządzał sportem. Jeżeli polska piłka ma dobrze funkcjonować, to nie może być bez ludzi, którzy ten sport kształtują. Jesteśmy jedną z niewielu federacji, gdzie piłkarze nie mają nic do powiedzenia. A to przecież piłkarz jest najważniejszym aktorem – podkreśla wychowanek Hutnika Kraków.
– To kandydatura człowieka, który ma doświadczenie, pasję i jemu się chce. On tam nie idzie, by zarobić tysiąc złotych. On nie szuka pracy w piłce. Dla niego to będzie najważniejsze wyzwanie w życiu, ale nie miejsce, dzięki któremu będzie żyć – uważa Koźmiński.
Wszystko sprowadza się do pieniędzy
Kokoszkę pytamy o jego program. Wskazuje, że w Małopolsce jest kilka klubów zawodowych, a reszta amatorskich i to im trzeba najbardziej pomagać. Na koniec kariery grał w IV lidze, więc trochę poznał tę rzeczywistość. – Wszystko sprowadza się do pieniędzy. Mam doświadczenie i chciałbym podpowiadać, gdzie można starać się o dotacje. Wesprzeć trzeba trenerów, zachęcać ludzi do zapisywania się na kursy sędziowskie, bo z tym jest problem – mówi.
– Wybory kojarzą mi się z obietnicami, rzadko kto patrzy na kompetencje – mówi Kokoszka. – Funkcjonowanie w związku porównam do stołu, który stoi na nogach. Jedna noga to działacze i prezes, druga – sędziowie, trzecia – trenerzy. Czwarta – zawodnicy, którzy nie pełnią żadnej funkcji, ale trzeba o nich dbać, bo jak ich zabraknie, to nie będziemy mieli co robić w związku. Nie będzie łatwo pogodzić wszystkie strony, bo każdy ciągnie w swoją stronę. Wtedy rodzą się fajne pomysły i nie jest wstydem z nich czerpać – podkreśla były piłkarz.
Małopolską piłką rządzą starsi działacze, młodzi rzadko są dopuszczani. Czy Kokoszka będzie chciał odmłodzić związek? – Nie chcę dzielić młodych i starszych – zastrzega były obrońca. – Chcę tylko pokazać, że są młodzi z doświadczeniem, tacy jak ja. W podokręgach też są młodzi i trzeba im pomóc. U mnie jest miejsce dla wszystkich. Sekretarka w mojej szkole ma 64 lata i została, nauczyłem ją nowych rzeczy. Wszystko można połączyć i w związku też da się to zrobić – kończy.