Daniel Michalczyk, trener przygotowania motorycznego zawodników, rozwiązał umowę z Wisłą. Przy Reymonta spędził ponad ćwierć swojego życia i mógł świętować ostatnie mistrzostwo Polski. Zastąpiła go Agnieszka Jasek-Stanek.
– Są zawodnicy, którzy mają kontuzję raz na sezon, albo co dwa-trzy lata, a mi się coś podobnego nie przytrafiło od początku kariery. Widocznie wykorzystałem limit szczęścia i się skończyło – mówił Cywka w podcaście "Krew, pot i sport".
Kontuzjowani zawodnicy wcale nie pracują mniej od zdrowych kolegów, którzy wykonują ćwiczenia z piłką na boisku. Często są w klubie pierwsi i wychodzą ostatni. Dobitnie opisał to w materiale newonce.sport Krzysztof Drzazga, były napastnik Białej Gwiazdy, który wracał do sprawności po zerwaniu więzadeł. Opowiadał, jak zimą zespół miał dwytygodniową przerwę świąteczną, on w wigilię rano i 26 grudnia był w klubie na rehabilitacji. Podobnie w sylwestra.
Osobą, która przez lata miała w Wiśle pełne ręce roboty, był Daniel Michalczyk. W ostatnich sezonach liczba kontuzjowanych często zbliżała się do dziecięciu. Piłkarz chce jak najszybciej wrócić do treningów z drużyną i gry, ale pośpiech jest często złym doradcą. Michalczyk przez lata stawiał na nogi piłkarzy i pilnował, by kolejne kroki robili w odpowiednim czasie. Jako trener przygotowania motorycznego musiał być także psychologiem.
Odpowiednie proporcje pracy i wypoczynku
Wiele zawdzięcza mu między innymi Rafał Pietrzak, który jesienią 2016 roku, podczas rozruchu po meczu Wisły z Górnikiem Łęczna, zerwał ścięgno Achillesa. – Gdy tylko dowiedziałem się, że Daniel rozwiązał umowę, od razu napisałem smsa z podziękowaniami, że pomógł mi wrócić do grania. Od tego czasu nie miałem większych problemów – mówi obrońca Lechii Gdańsk.
Pietrzak dodaje, że z usług Michalczyka korzystali nie tylko kontuzjowani. Drzwi jego gabinetu zawsze były otwarte dla piłkarzy, którzy potrzebowali treningu indywidualnego. – Daniel potrafił wprowadzić odpowiednią atmosferę. Wiedział też, kiedy zawodnik powinien odpocząć. Często jest tak, że gdy drużyna wyjeżdża na mecz, kontuzjowani ćwiczą w weekend, bo chcą szybko wrócić. On często dawał wolne, gdy wyczuwał, że ciało, a przede wszystkim głowa potrzebuje resetu – podkreśla Pietrzak.
Michalczyk pochodzi z Opoczna, później przeniósł się do Krakowa. Pracę w Wiśle rozpoczął 16 czerwca 2010 roku i zastąpił Paolo Terziottiego. Miał więc udział w 13. mistrzostwie Polski, które drużyna z ulicy Reymonta świętowała niespełna rok później. W grudniu były trener Białej Gwiazdy skończy 40 lat, a więc Wiśle poświęcił ponad ćwierć swojego życia.
Czas na kobietę
W sztabie Wisły zastąpiła go Agnieszka Jasek-Stanek, fizjoterapeutka, absolwentka krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Dotąd pomagała przede wszystkim sportowcom indywidualnym. Pracowało jako trener funkcjonalny, pomagała w powrocie do sprawności po przebytych urazach i zabiegach. Ukończone kursy i szkolenia z osteopatii i terapii manualnej. Jest również instruktorem rekreacji ruchowej: kulturystyki i TRX.
