"Orliki" trzeba zmodernizować. Dwa adresy w 2021 roku

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
W czerwcu minie 12 lat od oddania w Krakowie pierwszego boiska wybudowanego w ramach programu Moje boisko – Orlik 2012. W tym roku Zarząd Infrastruktury Sportowej planuje zmodernizować dwa obiekty w Dzielnicy XII Bieżanów-Prokocim.
Orlik 2012 był sztandardowym projektem rządu Donalda Tuska w czasie jego pierwszej kadencji w fotelu premiera. Koszty budowy infrastruktury ze sztuczną nawierzchnią i zapleczem brały na siebie po równo ministerstwo sportu, marszałek województwa i gmina. Pierwszy "orlik" oddano w Izdebkach na Podkarpaciu 1 czerwca 2008. Rzeszowska "Gazeta Wyborcza" opisywała walkę z czasem w strugach deszczu, by zdążyć na przyjazd premiera i jego świty. Firmie wybranej w przetargu pomagali mieszkańcy. 

"Jeszcze wczoraj asfalt obok boiska kleił się do butów. Z upału i dlatego, że wylewany był do północy w sobotę. – I drzewka sadzone były w ostatniej chwili, i te kamienie kładzione, i wszystko równane – chwalił się jeden z mieszkańców Izdebek" – pisała "Wyborcza".

14 zamiast 18

Rok później pierwszego "orlika" dostali krakowianie. Na boisku przy ulicy Jerzmanowskiego pierwsze kroki w piłce stawiał obrońca Cracovii Kamil Pestka. Docelowo boisko z rządowego programu miało się pojawić w każdej z 18 dzielnic, ale skończyło się na 14.

W tym roku Zarząd Infrastruktury Sportowej zamierza zmodernizować dwa kompleksy w Bieżanowie-Prokocimiu przy ulicy Jerzmanowskiego i alei Dygasińskiego (otwarty w listopadzie 2010 roku). Urzędnicy szacują, że koszt remontu jednego "orlika" wyniesie około 300 tysięcy złotych.

– Wymienimy nawierzchnię na nowoczesną, która nie potrzebuje już zasypki – informuje Krzysztof Kowal, dyrektor ZIS.

Prawdopodobnie zostaną także zakupione nowe kontenery dla użytkowników boiska przy Jerzmanowskieg. – Mieliśmy wniosek o remont, ale prawdopodobnie zdecydujemy się na nowe zaplecze – dodaje Kowal.

"Orlik" przegrywał z wandalami

W lipcu pisaliśmy, że najstarszy "orlik" przegrywa z wandalami. Użytkownicy spotykali zniszczone ogrodzenie, bazgroły na szatniach, walające się butelki. ZIS interweniował w tej sprawie i uporządkował teren. Dyrektor Kowal uważa jednak, że do aktów wandalizmu dochodzi coraz rzadziej.

– Jest coraz lepiej, bo kiedyś było tego bardzo dużo. Społeczeństwo się uczy. Jeżeli ludzie dostają coś na poziomie, to o to dbają, szanują. Inaczej podchodziliby do „dziadostwa” – mówił dyrektor ZIS