Kibice Wisły Kraków po raz czwarty w tym sezonie nie wychodzili ze stadionu im. H. Reymana zadowoleni z wyniku. Tym razem piłkarzy nie żegnały gwizdy, bo kibice docenili ich duże zaangażowanie. Do szczęścia zabrakło gola.
Zespoły I ligi mają na koncie po dziesięć meczów. Krakowska Wisła w aż pięć z nich, w tym trzy u siebie, kończyła remisem. Więcej razy podziałem punktów kończyły się tylko spotkania z udziałem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Przed własną publicznością Biała Gwiazda ma też zwycięstwo i porażkę.
Dominacja bez efektów
– Chcieliśmy wygrać i dać trochę radości kibicom, a straciliśmy dwa punkty. Zagraliśmy dobrze w obronie i ataku, ale znowu brakowało finalizacji – komentuje Radosław Sobolewski, trener Białej Gwiazdy.
Jego zdaniem gospodarze rozgrywali piłkę na dobrym poziomie i będą podążać tą drogą. – Musimy dbać o detale w polu karnym i po prostu wykorzystywać sytuacje. Nie wiem, z jakim planem przyjechał rywal, ale wątpię, żeby chciał się cofnąć w ten sposób w swoją „szesnastkę”. Stać nas na pełne zdominowanie przeciwnika i tak było w tym meczu – dodał Sobolewski.
Przed Wisłą dwa kolejne mecze u siebie. W przyszłą sobotę (7 października) podejmą Znicza Pruszków, a po przerwie na kadrę, 20 października, do Krakowa przyjedzie Resovia.
Trener Wisły Płock zadowolony
– W pierwszej połowie nie mogliśmy wejść w rytm grania, nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce. W moim zespole było trochę za dużo nonszalancji, ale po przerwie sytuacja została opanowana – uważa Marek Saganowski, szkoleniowiec Nafciarzy.
W czterech ostatnich meczach goście zdobyli dziesięć punktów i stracili tylko jednego gola, co bardzo cieszy byłego napastnika reprezentacji. Żałował jedynej okazji bramkowej swojej drużyny, gdy Jakub Gricz obił poprzeczkę. Jestem zadowolony z punktu, przede wszystkim chcę pogratulować zespołowi determinacji w defensywie – powiedział Saganowski.