Puchar Polski. Niespodziewane odrodzenie Hutnika, szczęśliwy awans Piasta [ZDJĘCIA]

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Hutnik podzielił los Cracovii i nie awansował do 1/16 finału Pucharu Polski. Podopieczni Macieja Musiała ulegli przed własną publicznością faworyzowanemu Piastowi Gliwice w serii rzutów karnych 3:5. Do 80. minuty w tym meczu nie zanosiło się na emocje.

We wtorek z rozgrywek odpadła Cracovia, która zaliczyła sporą wpadkę. Zespół Dawida Kroczka nie dał rady przejść trzecioligowej Sandecji Nowy Sącz. W Pucharze Polski będzie grała jeszcze Wisła, tryumfator w poprzednich rozgrywkach, która jako klub reprezentujący Polskę w europejskich pucharach zacznie zmagania od kolejnej rundy.

Byli tylko tłem

Na pucharowym szlaku Piast ostatnio często zagląda do Krakowa. Poprzednią edycję zaczął od wyeliminowania Wieczystej, a udział zakończył na stadionie Wisły, z którą przegrał w półfinale. Tym razem los skojarzył go z Hutnikiem. Choć Aleksandar Vuković po ostatnim meczu ligowym wymienił dziesięciu graczy (w składzie został tylko Jakub Czerwiński), gliwiczanie nie zlekceważyli drugoligowca, w który w ostatnich pięciu meczach zdobył aż 13 punktów.sz

Fabian Piasecki nie może strzelić gola w lidze, za to w pucharze cieszył się już w 7. minucie. Miał do wykonania proste zadanie: skierować piłkę do bramki z kilku metrów, którą pod jego nogi odbił bramkarz Dorian Frątczak po soczystym uderzeniu z pola karnego Andreasa Katsantonisa. Gospodarze również nie wystawili najsilniejszego składu. Tylko na ławce byli obrońcy Igor Tarasovs oraz bracia Kamil i Michał Głogowscy, a Deniss Rakels znalazł się poza kadrą. Na szpicy po raz pierwszy szansę od początku dostał wypożyczony z GKS-u Katowice Kacper Pietrzyk. Nie miał łatwego zadania, ponieważ głównie biegał. Drużyny trenera Macieja Musiała dobrze czują się z piłką przy nodze, a Piastunki nie zamierzały jej oddawać gospodarzom. Napierały zwłaszcza lewą stroną, gdzie z rywalami nie radzili sobie Filip Jania i Mateusz Sowiński. Gol dla Piasta padł właśnie po dośrodkowaniu z tego sektora boiska.

W hutniczej bramce musiał się wysilać Frątczak, którego raz po główce uratował słupek. W 40. minucie w sytuacji niemal bez wyjścia postawili go partnerzy, z którymi od tyłu budował akcję. Patrik Misak źle odegrał do Macieja Urbańczyka i z prezentu skorzystał Tihomir Kostadinov. Przewaga drużyny ze Śląska była ogromna, w pierwszej części mieli 69 proc. posiadania piłki. Pierwszy i jedyny celny strzał krakowianie oddali w doliczonym czasie. Filip Jania nieoczekiwanie znalazł się na prawej stronie i słabszą nogą postanowił sprawdzić Karola Szymańskiego. Kopnął z dystansu, a długo lecąca piłka nie sprawiła mu żadnych problemów. Co najwyżej lekko ubrudziła czyste z powodu braku interwencji rękawice.

Zabójcza końcówka podstawowego czasu



Trener Piasta w przerwie zdjął Czerwińskiego i Piaseckiego, by mogli już myśleć o niedzielnej rywalizacji z Jagiellonią Białystok, a później wpuszczał graczy pierwszego składu, by zaliczyli jednostkę treningową, bo tak długo można było określić starcie z drugoligowcem. Szkoleniowiec Hutnika także zmianami próbował zmienić obraz spotkania. Na murawie pojawił się m.in. Michał Głogowski, ale przebieg meczu długo nie zwiastował dogrywki. Doprowadzili do niej dwaj zmiennicy. W 80. minucie, po podaniu Marcela Górskiego, Karol Szablowski zdecydował się na prezycyjny strzał po ziemi sprzed pola karnego. W 87. był remis po rzucie rożnym (pierwszym dla Hutnika w tym meczu), a po zamieszaniu odważną decyzję podjął Jewgenij Bełycz, który z ostrego ostrego kąta zmieścił piłkę idealnie przy słupku.

Błysk Głogowskiego i pech Hoyo-Kowalskiego

Początek dogrywki mocno zaczęli Ślązacy. Jorge Felix odebrał piłkę, a potem podbiegł w stronę bramki i uderzył minimalnie obok słupka. Nie był to jednak początek dużej przewagi, bo rywalizacja nadal była wyrównana. Po zmianie stron znów sygnał do ataku dał Piast. Po dośrodkowaniu Arkadiusza Pyrki szansę zmarnował niepilnowany Miłosz Szczepański, a na wyższą notę obroną zapracował Frątczak. O ile dwóch rezerwowych pozwoliło Hutnikowi wrócić do gry, to inny pomógł rywalowi. Po analizie VAR sędzia uznał, że zagranie Michała Zięby po strzale głową przeciwnika kwalifikuje się na rzut karny, który za chwilę wykorzystał Felix.

Trzeci stracony gol nie sprawił, że drugoligowiec przestał walczyć. W 117. minucie na prawej stronie rywali oszukał Michał Głogowski i zagrał do Oliwiera Soprycha. On nie dał rady pokonać bramkarza, ale w polu karnym był jeszcze Bełycz i nie pomylił się w dobitce.

W karnych lepszy był Piast. Pomylił się tylko Daniel Hoyo-Kowalski z Hutnika. Strzelił w poprzeczkę, piłka odbiła się od pleców bramkarza i turlała się bardzo powoli i nie wpadła do bramki. Duma Nowej Huty wstała w tym meczu z kolan i była bliska sprawienia sensacji, dlatego mimo odpadnięcia piłkarze zostali nagrodzeni brawami.

Hutnik Kraków – Piast Gliwice karne k. 3:5 (0:2, 2:2, d. 3:3)

Bramki: Szablowski (80.), Bełycz (87., 117.) – Piasecki (7.), Kostadinov (40.), Felix (110., karny).

Hutnik: Frątczak – Tomal (46. Zięba), Kędziora, Hoyo-Kowalski, Jania (79. Soprych) – Urbańczyk – Słomka, Misak (72. Szablowski), Górski, Sowiński (61. Bełycz) – Pietrzyk (46. M. Głogowski).

Piast: Szymański – Mokwa, Munoz, Czerwiński (46. Huk), Lewicki – Karbowy (60. Tomasiewicz), Kostadinov, Mucha (87. Pyrka), Katsantonis, Szczepański – Piasecki (46. Rosołek).

Żółte kartki: Górski, Kędziora – Karbowy, Piasecki, Szymański.

Sędziował Damian Kos (Wejherowo).