Sebastian Ring, nowy obrońca Wisły: Płonę, bo zawsze chcę być najlepszy

fot. Bartek Ziółkowski/Wisła Kraków

Niespełna 27-letni szwedzki zawodnik jest pierwszą nową twarzą w kadrze Wisły przed rundą wiosenną w ekstraklasie. – Mam w sobie dużo energii, lubię intensywny styl gry – mówi Sebastian Ring, fan Andresa Iniesty i FC Barcelony w pierwszej rozmowie z LoveKraków.pl.

W grudniu lewy obrońca zakończył udany sezon w Kalmar FF (w Szwecji gra się systemem wiosna-jesień) i podpisał umowę z Wisłą. Zawodnikiem 13-krotnego mistrza Polski ma być co najmniej do 30 czerwca przyszłego roku. Pierwszy Szwed w 116-letniej historii Wisły ma wzmocnić rywalizację wśród lewych obrońców, naciskać przede wszystkim na Mateja Hanouska, który jesienią był pierwszym wyborem trenera Adriana Guli.

– Pierwszy kontakt z Wisłą nawiązałem w połowie grudnia. Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Tomasz [dyrektor sportowy Wisły – przyp. red.] w rozmowie telefonicznej powiedział mi, jaką rolę widzą dla mnie w zespole, czego oczekują. 2021 rok był najlepszy w moim życiu i miałem dwie propozycje z lig skandynawskich oraz kilku z Europy. Kiedy jednak przyszła oferta z Krakowa, wybór był prosty – mówi Sebastian Ring.

Trudny wybór kiedyś, prosty pod koniec 2021 roku

Często uśmiechający się blondyn pochodzi ze sportowej rodziny. Jego starszy brat Jonathan również jest piłkarzem, gra w ataku. Ich mama uprawiała futbol, a ojciec był hokeistą. Przyznaje, że długo nie mógł się zdecydować, na którą dyscyplinę twardo postawić.

– Gdy byłem młodszy grałem w hokeja, unihokeja i oczywiście piłkę. Wybór naprawdę nie był dla mnie łatwy, ponieważ każda z dyscyplin bardzo mi się podobała. Zacząłem dorastać, musiałem coś postanowić, i padło na piłkę. Nie żałuję – mówi Ring.

Angielski futbol nie jest dla niego. Woli styl Barcelony

– Sebastian Ring daje nam nowe możliwości w budowaniu akcji od tyłu. Ten kreatywny i odporny na presję zawodnik zdecydowanie pasuje do naszego stylu gry. Przychodzi do nas z drużyny, która bardzo fajnie operuje piłką – charakteryzował zawodnika dyrektor Pasieczny.

Ring nie lubi wybijać piłki na oślep, potrafi ją rozegrać z rywalem na plecach, włączyć się do akcji ofensywnej. Próbuje grać tak jak jego idol – Andres Iniesta i ulubiona drużyna – FC Barcelona.

– Iniesta był świetnym piłkarzem, doskonale czytał grę. Jest dla mnie zdecydowanie ulubionym piłkarzem numerem jeden – podkreśla.

Na czwartym poziomie w Anglii (w Grimsby Town) nie poszło mu zbyt dobrze  i już po 12 miesiącach wrócił do ojczyzny. Wysp Brytyjskich nie podbił nie tylko z powodu kontuzji.

– Nie odpowiadał mi tamtejszy styl, to nie była moja piłka. Ale nie żałuję wyjazdu, bo wiele się nauczyłem jako piłkarz i człowiek. Po powrocie do Szwecji ponownie odnalazłem radość z gry. To był mój najlepszy rok, ale liczę, że w Wiśle zrobię jeszcze jeden krok do przodu. Ale spokojnie, potrzebuję kilku tygodni. Lubię intensywne mecze – mówi.

Płonie i czasem nie potrafi utrzymać języka za zębami

Ring śmiało mówił o swoim stylu gry i zaletach także w pierwszej rozmowie po podpisaniu umowy, kiedy udzielił wywiadu klubowej telewizji Wisły. Większość piłkarzy w takich momentach ucieka od odpowiedzi i deklaruje, że swoje mocne strony postara się pokazać na boisku.

– Jak każdy piłkarz, mam też słabości. Nikt nie jest idealny we wszystkim, nie tylko w piłce. W zeszłym roku otrzymałem kilka niepotrzebnych żółtych kartek [9 w 28 meczach]. Bardzo mi zależy, płonę na boisku, i może za dużo rozmawiam z sędziami…To bierze się z tego, że we wszystkim chcę być najlepszy – tłumaczy.

Gdy wybrzmiewa ostatni gwizdek, staje się bardziej spokojny. Lubi bawić się ze swoim małym synkiem (właśnie oczekują z żoną drugiego dziecka), spotkać się z przyjaciółmi i włóczyć po mieście, gdzie chętnie zje lunch i napije się dobrej kawy.