Biała Gwiazda wywiązała się z roli, w której występowała rzadko. To gospodarze więcej utrzymywali się przy piłce. Goście wykorzystali stałe fragmenty gry - objęli prowadzenie po akcji, która zaczęłą się od rzutu z autu, a przypieczętowali wygraną 2:0 po centrze z rzutu rożnego.
Piłkarze Mariusza Jopa wygrali po dwóch meczach, w których zdobyli punkt, a tyszanie ponieśli drugą wiosenną porażkę. Artur Skowronek tchnął w nich nowe życie, rozgrywają rewelacyjną rundę wiosenną, w której gonią czołówkę ligi. Ostatnio zainkasowali dwa remisy, ale doczekali się kluczowego meczu, bo wygrana z Wisłą pozwoliłaby wskoczyć im do strefy barażowej. Nie udało się, ale nie zmieniało to faktu, że piątkowy mecz zapowiadał się jako hit kolejki.
Mecz przerwany na 15 minut
GKS nie wpuścił na stadion kibiców Wisły, którzy kolejny raz w tym sezonie pojechali za drużyną na mecz wyjazdowy i ponad 100 minut spędzili pod bramami obiektu. Fani gospodarzy jeszcze w pierwszej połowie odpalili pirotechnikę, którą w 27. minucie spowili stadion dużym dymem. Sędzia Bartosz Frankowski przerwał grę na ponad 15 minut, bez szans na szybkie wznowienie, zaprosił obie drużyny do szatni. Po lepszym początku gospodarzy, iskry na boisku przygasły, ale nie na trybunach. Zamiast meczu mieliśmy pokaz fajerwerków.
Całą przerwę Biała Gwiazda spędziła w szatni, gospodarze rozgrzewali się, bo oni nie musieli spędzać czasu na analizie. Zanotowali dobre otwarcie, od pierwszych minut łatwo zdobywali przestrzeń i szybko potrafili przesuwać piłkę pod bramkę Wisły, wykorzystując wysoko ustawioną obronę gości. Kamil Broda, który zastąpił między słupkami Patryka Letkiewicza, musiał wykazać się już w 1. minucie po strzale zza pola karnego. Pierwszy raz od dawna rywale wytrącili Wiśle atut posiadania piłki.
Przerwa wytrąciła gospodarzy, pomogła Wiśle
Gdy piłkarze wrócili na boisko, mieliśmy 30 minutę spotkania, bo wcześniej zegar został zatrzymany. Przerwa dała impuls Wiśle i na chwilę wytrąciła z rytmu tyszan, którzy w 40. minucie zmarnowali stuprocentową sytuacją do zdobycia gola. Z sześciu metrów do pustej bramki nie trafił Marko Dijaković. W dynamicznej akcji piłkę zgrywał Bartosz Śpiączka, ale gospodarze nie objęli prowadzenia.
W doliczonym czasie gry kilka minut trwała analiza VAR golu Kacpra Dudy, przy którym sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. W obronie poślizgnął się Dijaković, młodzieżowiec Wisły zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale nie było mu dane cieszyć się z trafienia, bo arbitrzy podtrzymali decyzję z boiska.
To była sytuacja na styku i wywołała pretensje piłkarzy i kibiców Wisły. Na pewno będzie długo dyskutowana, bo w transmisji telewizyjnej nie pokazano powtórki, która rozwiałaby wątpliwości. Młodzieżowiec Wisły nie bał się pojedynków i po meczu był mocno poobijany.
Dwa gole Wisły
W drugiej połowie Wiślacy udokumentowali swoją przewagę golami. Sygnał dał Angel Rodado, strzelając szóstego gola w siódmym kolejnym meczu. Z głębi pola dośrodkował Angel Baena, a napastnik zmylił bramkarza i pilnującego go Śpiączkę, uderzając piętą.
Rodado został zmieniony przez Zwolińskiego, który rozpoczynał mecz na ławce rezerwowych. Gdy wszedł, było już 2:0, Marko Poletanović precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, a stały fragment gry wykorzystał, uderzając głową, Alan Uryga.
GKS Tychy – Wisła Kraków 0:2 (0:0)
Bramka: Rodado (66.), Uryga (74.).
GKS Tychy: Łubik – Budnicki, Tecław, Dijaković – Keiblinger, Makowski (77. Stangret), Bieroński, Błachewicz (85. Kubik) – Ertlthaller, Dzięgielewski (70. Niemann), Śpiączka.
Wisła: Broda – Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec – Baena (80. Alfaro), Poletanović, Igbekeme (64. Carbo), Duarte (80. Kiss), Duda (90. Kuziemka) – Rodado (80. Zwoliński).
Żółte kartki: Keiblinger, Bieroński – Poletanović, Carbo.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).