Dwie czerwone kartki pokazane przez sędziego Szymona Łężnego w trzecim kwadransie meczu Wieczystej z Polonią zdecydowanie miały wpływ na ostateczny rezultat. Gospodarze wygrali z osłabionymi bytomianami 3:1, strzelając dwa gole w podwójnej przewadze liczebnej.
Królowa Śląska przyjechała pod Wawel jako lider, z 12 z rzędu zwycięstwami. Wyjechała bez punktów, straciła pierwsze miejsce (wskoczyła na nie mająca taki sam dorobek Pogoń Grodzisk Mazowiecki) i dwóch zawodników za bezpośrednie czerwone kartki, pokazane przez arbitra z Kluczborka w 30. i 37. minucie.
Tomczyk o arbitrze: Spodziewałem się kogoś lepszego
Łukasz Tomczyk, szkoleniowiec gości, miał nietęgą minę. Choć po tym, co wydarzyło się w pierwszej połowie, jako dziennikarze spodziewaliśmy się, że na pomeczowej konferencji może być wzburzony.
– Za bardzo nie ma co komentować – zaczął trener Polonii. – Do 30. minuty graliśmy bardzl dobre zawody, mecz był wyrównany z naszą przewagą optyczną i sytuacjami. Bardzo długo pracujesz na serię 12 meczów [zwycięskich – przyp. red.] a przyjeżdża sędzia... Spodziewałem się kogoś z ekstraklasy lub I ligi, kogoś troszkę lepszego – kontynuował.
Co ciekawe, po ostatnim spotkaniu bytomian z Hutnikiem Kraków, na pracę sędziów narzekał trener Maciej Musiał. Nie ma wątpliwości, że pierwszy gol dla drużyny ze Śląska padł z wyraźnego spalonego, ale szkoleniowiec Dumy Nowej Huty miał także pretensje o podyktowany rzut karny i nieuznanie trafienia jego drużyny.
Ale wróćmy do rywalizacji Wieczystej z Polonią. Tomczyk dokładnie opisał, dlaczego jego zdaniem obu jego piłkarzy nie powinno otrzymać czerwonych kartek. – Faul, żółta kartka i gramy dalej – tak jego zdaniem powinien zareagować Szymon Łężny. – Ciekawe, czy w drugą stronę też byłoby to odgwizdane. Nie chodzi o drużynę, ale czy sędzia po prostu by się odważył – pytał.
Skrót meczu można obejrzeć TUTAJ
Peszko o kartkach i kolejnym rywalu
Trener Wieczystej na początku zaznaczył, że nie zamierza komentować kartek, choć ostatecznie coś powiedział. – Z boiska wydawało się, że pierwsza była, a o drugiej można dyskutować – stwierdził.
Pochwalił rywali i ich trenera za świetną pracę. Spodziewa się, że do ostatniej kolejki będzie trwała zażarta walka o awans. Do I ligi bezpośrednio wchodzą dwie drużyny, a zespoły z miejsc trzy-sześć spotykają się w barażach. – Nikt nie będzie chciał grać w barażu, bo tam dochodzi trochę stresu i każdy będzie chciał tego uniknąć – podkreśla Peszko.
W sobotę beniaminek zagra w Sosnowcu. – Te trzy punkty będą mocno docenione, jeżeli w Sosnowcu zdobędziemy kolejne trzy. Zagłębie może ma lekki kryzys, ale to zawsze niebezpieczna drużyna.