Tomasz Musiał wraca po kolejnych perturbacjach. Na tym stadionie jeszcze nie sędziował

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Krakowskiego sędziego międzynarodowego brakowało wiosną na boisku, nie był też wyznaczany na arbitra technicznego i VAR. Wyjaśniamy, co stało za nieobecnością Tomasza Musiała.

Kibice śledzący rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy na pewno byli zaskoczeni, że w 2023 roku 42-letni arbiter z Krakowa nie prowadził ani jednego meczu. Jesienią regularnie odwiedzał kolejne stadiony, sędziując 12 spotkań ekstraklasy oraz po dwa w I lidze i Pucharze Polski. Musiał wraca do pracy od najbliższego piątku. O godzinie 18 rozpocznie się mecz II ligi, w którym wicelider KKS 1925 Kalisz podejmie zajmujący szóste miejsce Stomil Olsztyn. Oba zespoły grają o awans na zaplecze ekstraklasy. Warto dodać, że dla arbitra będzie to pierwsza wizyta w Kaliszu. Dzień później o 15 będzie asystentem sędziego VAR w Kielcach, gdzie Korona podejmie Miedź Legnica.

Tomasz Musiał wraca do sędziowania. Miał problemy 

Dlaczego Musiała brakowało na polskich boiskach od 12 listopada ubiegłego roku, gdy po raz ostatni pracował w meczu Górnika Zabrze z Miedzią? Syn legendarnego Adama Musiała, arbiter zawodowy, miał problem z zaliczeniem testów biegowych i dlatego został odsunięty od obsady. Kolejną z konsekwencji był też brak innych funkcji w zespołach sędziowskich. 42-latek czuł, że w czasie wysiłku nie może dać z siebie maksimum. Musiał zrzucić kilka zbędnych kilogramów, a także znaleźć przyczynę słabszej dyspozycji. W badaniach wyszło, że brakuje mu niektórych witamin i mikroelementów, a część norm jest przekroczona. Zmienił dietę i wrócił do odpowiedniej formy, a następnie zdał egzamin. Po dłuższym rozbracie z gwizdkiem na przetarcie otrzymał mecz II ligi. W kolejnych tygodniach być może pojawi się w I, a potem chce wrócić do ekstraklasy.

Borelioza i koronawirus

To kolejne problemy zdrowotne jednego z czołowych polskich arbitrów. W drugiej połowie 2020 roku walczył z boreliozą, o czym opowiedział w rozmowie z LoveKraków.pl. W ekstraklasie miał z tego powodu dziewięciomiesięczną przerwę. – Zostałem odcięty na pół roku. Nie było kolorowo. Niby więcej czasu spędzałem z rodziną, ale głowa nie pracowała dobrze. Mój organizm był przyzwyczajony do samego wyjścia na trening. Zasiedziałem się, znużyłem. Nie chciało się wstawać z łóżka – przyznawał.

Na początku ubiegłego roku chorował na koronawirusa. Czuł się dobrze, ale obowiązkowy test przed planowanym wylotem na zgrupowanie sędziów w Turcji dał pozytywny wynik. Nie miał ciężkich objawów, ale efekty zakażenia odczuł, gdy wrócił do treningów biegowych. Poczuł, że jego organizm jest bardzo osłabiony. Stracił nie tylko kilkunastodniowy ważny obóz w Beleku, ale także formę fizyczną, do której w pocie czoła wracał po poprzedniej długiej przerwie. Z tego powodu stracił część rundy wiosennej 2021/2022.