Wisła Kraków. Wiktor Biedrzycki: Rapid boleśnie pokazał nam swoją jakość

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Środkowy obrońca zaliczył debiut w europejskich pucharach, wchodząc na boisko w strugach deszczu. Zastąpił Josepha Colleya, który doznał poważnej kontuzji.

1 sierpnia Biała Gwiazda zaliczyła sromotną porażkę z Rapidem Wiedeń. Choć jej pożegnanie z eliminacjami Ligi Europy nikogo nie dziwi, to zdecydowanie mogła to zrobić w dużo lepszym stylu. Przed zespołem Kazimierza Moskala rywalizacja w Lidze Konferencji ze Spartakiem Trnawa, ale o tym spotkaniu w krakowskim klubie jeszcze nikt nie myśli. Teraz priorytetem jest niedzielna rywalizacja ze Zniczem w Pruszkowie, do której przystąpią mocno przetrzebieni. Wiktor Biedrzycki, z którym rozmawialiśmy w stolicy Austrii, będzie pauzował za czerwoną kartkę obejrzaną przeciwko Polonii Warszawa.

Kontuzja Josepha Colleya

W czwartek 27-latek pojawił się na boisku w 76. minucie za Josepha Colleya, którego czeka dłuższy rozbrat z piłką. Jego zespół przegrywał wtedy już 0:5.

– Było mi przede wszystkim żal Josepha, bo to jest najprawdopodobniej poważna kontuzja – powiedział kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania. – O samym meczu trudno coś powiedzieć. Nie dość, że Rapid boleśnie pokazał nam swoją jakość, to jeszcze doszła kontuzja Colleya, który był w bardzo dobrej dyspozycji. Wszystkim nam w szatni jest bardzo smutno. Trzymam kciuki, żeby diagnoza nie była aż tak straszna – dodał.



Bolesna lekcja Wisły Kraków

Choć Biedrzycki szybko musiał zameldować się na murawie, był odpowiednio rozgrzany. Z nim w grze Wisła najpierw straciła szóstego gola, a potem honorowego zaliczył Angel Rodado. To była bardzo bolesna porażka.

– Rapid pokazał nam miejsce w szeregu. To jest dla nas bardzo cenna lekcja. Taka porażka nie jest przyjemna, ale może nam dużo dać. Za trzy dni mamy kolejne spotkanie i trzeba podnieść się jak najszybciej. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że graliśmy z bardzo mocnym rywalem, a w dodatku mecz nie ułożył się nam tak, jak chcieliśmy. Bardzo szybko straciliśmy bramkę, a mieliśmy zamiar szybko strzelić lub przynajmniej utrzymać dłużej 0:0 – powiedział i podkreślił, że teraz dla zespołu najważniejszy jest mecz w Pruszkowie. 

Michał Bierzało po operacji guza mózgu

Na boisku wiślacy tylko u siebie potrafili postawić się mocnej austrackiej drużynie. W obu meczach z dobrej strony pokazali się kibice obu klubów. W rewanżu Białą Gwiazdę wspierało około 1800 fanów. – Atmosfera była fajna, ale uważam, że w Krakowie była lepsza. Przede wszystkim w Wiedniu bardzo wyraźnie było słychać naszych kibiców, w Krakowie natomiast nasi fani nie pozwolili przebijać się z dopingiem kibicom Rapidu – zauważył Biedrzycki.

Po ostatnim gwizdku na Allianz Stadion piłkarze stanęli na tle sektora ze swoimi kibicami z banerem, na którym były słowo dodające otuchy Michałowi Bierzało z rezerw. Obrońca dowiedział się, że ma guza mózgu. – Nawet nie wiem, jak to skomentować, bo to naprwdę najważniejsze sprawy w życiu. Ja, koledzy z szatni, wszyscy w Wiśle wierzymy, że Michał wygra swój najważniejszy mecz. Dziś sport zszedł u niego na dalszy plan. Wiem, że jest już po operacji, wszystko przebiegło zgodnie z planem. Wszyscy przesyłamy mu słowa wsparcia, trzymamy za niego kciuki. Dowiedział się o tym nagle, ale to jest mocny chłopak fizycznie i psychicznie. Wierzę, że da radę – zakończył Biedrzycki.