Wstydliwa rocznica. Kibice mokną, daszki się kurzą

Na tym zdjęciu widać zdemontowane elementy dachu fot. LoveKraków.pl

Dokładnie siedem lat temu zawaliła się część dachu na stadionie Wisły przy ulicy Reymonta. Rok później zdemontowane zostały setki podobnych elementów z całego obiektu, które mogły zagrażać bezpieczeństwu kibiców. Do dziś kurzą się pod jedną z trybun, a kibice z najniższych rzędów od czasu do czasu muszą moknąć.

Decyzja o rozbiórce zapadła w lutym 2014 roku po opinii nadzoru budowlanego. Zimą dach nie mógł być odpowiednio ogrzewany, a odśnieżanie go było niemożliwe bez ciężkiego sprzętu.

Widok, który do dziś drażni kibiców, jest efektem małej katastrofy, do której doszło rok wcześniej, dokładnie 29 stycznia. Konstrukcja podtrzymująca zadaszenie trybuny południowej nie wytrzymała naporu topniejącego śniegu, który spadł na nią z trybuny wschodniej. Dach popękał w kilku miejscach. Na trybunę spadło kilka płyt.

– Usterka, a nie katastrofa budowlana – uspokajał Adrian Ochalik, ówczesny rzecznik prasowy Wisły Kraków.

Miasto do dziś nie rozwiązało problemu i nie naprawiło usterki. Jak część bohaterów programu telewizyjnego o tej samej nazwie.

– Przez kontrowersje związane z prawami autorskimi podjęto decyzję o demontażu daszków dla bezpieczeństwa użytkowników. Elementy poszycia, płyty z poliwęglanu komorowego są zmagazynowane w trybunie wschodniej. Z uwagi na potencjalne niebezpieczeństwo, tych samych daszków montować nie można. Montaż nowych wymaga pozyskania praw autorskich – informuje Zarząd Dróg Miasta Krakowa, czyli spadkobierca dawnego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który był odpowiedzialny za przebudowę obiektu przy ulicy Reymonta 20.

Doczekamy się?

Jest szansa, że daszki wrócą przed 2023 rokiem. Wtedy Kraków ma być gospodarzem III Igrzysk Europejskich, a największy miejski obiekt typowany jest na arenę otwarcia imprezy. W tym celu trzeba dokończyć przebudowę stadionu, a miasto liczy na rządowe pieniądze.

W tegorocznym budżecie Krakowa znalazły się środki – 7,6 mln zł – m.in. na pozyskanie praw do projektu od firmy Archetus. Bez nich na obiekcie nie można nic zrobić. Pracownia projektowa kontynuuje tradycję biura Wojciecha Obtułowicza, który projektował stadion, a miasto wówczas nie zadbało o przejęcie praw.

Paweł Musiał, prezes zarządu Archetusa, podczas wrześniowego posiedzenia komisji sportu rady miasta mówił o zdemontowanej części dachu: – Daszki nie wróciły, bo opinia wykazała, że był błąd wykonawczy.

Architekci uważają więc, że projekt był dobry, a problemy z zimy sprzed siedmiu lat wynikały ze złego wykonania.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Krowodrza
News will be here