KS Albertus, któremu zwierzyna zryła niedawno wyremontowane boisko przy ulicy Tomickiego, podjął decyzję odnośnie naprawy płyty. Klub cieszy się z odzewu klubów z sąsiedztwa i lokalnej społeczności. I liczy, że kolejny mecz rozegra u siebie pod koniec wakacji.
Na początku roku działacze i piłkarze Albertusa przeżyli szok. Zaalarmowani przez mieszkańców pobliskich bloków pojawili się na boisku, które zmodernizowali kilka miesięcy wcześniej, i mogli bezradnie rozłożyć ręce. Dziki nie pojawiły się w sąsiedztwie z dnia na dzień, ale w nocy z 1 na 2 stycznia, w kilku miejscach, wdarły się na teren fabryki Philip Morris, którego część dzierżawi klub występujący w B klasie. Kilka dni później zwierzyna jeszcze raz pojawiła nieproszona, znalazła nową dziurę, i dopełniła dzieła zniszczenia. Ogrodzenie zostało naprawione, ale problem nie zniknął, jak dziki w pobliskich chaszczach. – Trudno mieć pretensje do zwierząt. W okolicy powstały nowe budynki mieszkalne i dziki na nowo szukały sobie miejsca. Dostały się na miękką trawę, miały ucztę. Zastanawiamy się tylko czy same sforsowały ogrodzenie, czy wcześniej ktoś je uszkodził – mówi Wojciech Jobczyk, prezes Albertusa.
Sąsiedzi zaoferowali pomoc
Z boiska, które przeszło modernizację latem 2020, korzystało dotąd nie tylko 100 zawodników Albertusa, ale także kilka innych krakowskich klubów. Problem jest więc poważny. Na początku miesiąca pisaliśmy, że z ofertą udostępnienia obiektu przyszedł zarządca Narodowego Centrum Rugby 7 w Luboczy.
– Szybko zgłosiły się inne okoliczne kluby: Wanda, Hutnik, odezwała się też Wieczysta. Cieszy nas to, podobnie jak zaangażowanie okolicznych mieszkańców, kibiców i naszych sponsorów – podkreśla Jobczyk. Na dziś najbardziej prawdopodobne są treningi i występy Albertusa na Hutniku.
Pomoc w pozyskaniu środków na remont zapowiedziała Fundacja Pasiaste Marzenia, założona niedawno przez kibiców Cracovii. "Jako fundacja mająca na celu szerzenie kultury sportu wśród młodzieży chcemy pomoc Albertusowi. Na licytację w najbliższym czasie trafi wiele gadżetów ze świata sportu, z których zysk zostanie przekazany właśnie na ten cel" – poinformowała fundacja.
Trwa także zbiórka na platformie zrzutka.pl. Na razie udało się zebrać prawie 5,5 tysiąca złotych. To jednak kropla w morzu potrzeb, więc wiele osób liczy, że pomoc okaże także Philip Morris.
Drastyczna metoda
Klub zasięgnął opinii o możliwych wariantach naprawy. Wykluczono położenie trawy z roki. – Nie miałoby to sensu, ponieważ dziki uszkodziły podstawę globową, wryły się nawet 30-40 centymetrów. Trawa z rolki szybko by "siadła". Metoda będzie bardziej drastyczna – zapowiada Jobczyk.
Planowane jest zebranie około siedmiu centymetrów nawierzchni i wyrównanie całego terenu, a potem dosianie trawy. – Po trzech-czterech miesiącach boisko powinno być przygotowane do użytkowania. Liczymy, że ponownie zagramy na nim we wrześniu, może w meczu Pucharu Polski w sierpniu – kończy Jobczyk.