Czerwono przy Kałuży. Podbeskidzie podarowało Cracovii punkt

fot. Krzysztof Porębski

Cracovia podzieliła się punktami z sąsiadem w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Przez prawie dwadzieścia minut Pasy grały w przewadze liczebnej, ale nie potrafiły jej wykorzystać. Po wyrównaniu szans piłkę meczową w doliczonym czasie gry mieli Górale, ale słupek uratował krakowian.

Cracovia piłkarską wiosnę rozpoczęła źle. Dwie ekstraklasowe porażki z Wartą Poznań i Pogonią Szczecin, a do tego przegrana na koniec 2020 roku sprawiły, że krakowianie przed 17. serią spotkań mieli zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, w której jest Stal Mielec. Zespół z Mielca ma jednak jedno spotkanie rozegrane mniej. W zdecydowanie lepszej kondycji był sobotni rywal Pasów Podbeskidzie Bielsko-Biała. Bielszczanie sprawili niespodziankę wygrywając na inaugurację rundy z Legią Warszawa, a do tego dołożyli kolejne zwycięstwo z Górnikiem Zabrze.

Dla obu drużyn był to mecz z kategorii tych o sześć punktów. Oba zespoły w tabeli dzieliło zaledwie jedno oczko, więc zwycięstwo pozwoliłoby złapać nieco oddechu i odskoczyć od miejsca zagrożonego spadkiem. Po końcowym gwizdu jednak żadna z drużyn znacząco nie poprawiła swojej sytuacji.

Beniaminek w natarciu

Bliżej dopisania do swojego dorobku cennych trzech punktów w pierwszych 30 minutach spotkania byli goście. Górale mogli kapitanie rozpocząć mecz. Już w 3. minucie Gergo Kocsis mógł pokonać Karola Niemczyckiego, ale piłka po jego uderzeniu na milimetry minęła bramkę. Gol dla przyjezdnych padł dopiero po kolejnych dwudziestu minutach gry. Błąd gospodarzy wykończył uderzeniem na bramkę Jakub Hora. Dla czeskiego napastnika było to debiutanckie trafienie w barwach Podbeskidzia.

Na utratę gola i nie najlepsze wejście w mecz lewego obrońcy Patryka Zauchy, trener Michał Probierz zareagował dość szybko. Młody zawodnik Pasów opuścił murawę już w 33. minucie, a jego miejsce na boisku zajął Thiago. Na lewą obronę został przesunięty Sergiu Hanca. Roszady w linii defensywnej gospodarzy szybko próbowali wykorzystać gracze Podbeskidzia. Michał Rzuchowski dostał niezłe podanie od Hory, ale jeszcze lepiej w całej akcji zachował się Niemczycki, który idealnie wyczuł intencje zawodnika gości.

Przełamanie Pasów

Cracovia miała problem z oddaniem celnych strzałów. Próbowała, ale na niewiele się to zdawało, choć jej gra po utracie gola i wejściu Thiago wyglądała zdecydowanie lepiej. Głupie zachowanie zawodnika gości w polu karnym dało Pasom niemal stuprocentową sytuację na gola. Sędzia Jarosław Przybył zdecydował się obejrzeć powtórkę sytuacji, po której w polu karnym Podbeskidzia upadł na murawę uderzony przez Kocsisa Dawid Szymonowicz. Po wideoweryfikacji arbiter wskazał na jedenasty metr.

Do rzutu karnego podszedł pewniak w ich egzekwowaniu w barwach Pasów Pelle van Amersfoort. Holender stanął oko w oko z byłym klubowym kolegą Michalem Peskoviciem, ale nie dał się przejrzeć i pewnie zamienił jedenastkę na gola. Dla van Amersfoorta była to kolejna sytuacja  w tym meczu. Chwilę wcześniej otrzymał niezłe podanie od Thiago, ale przy uderzeniu głową z bliskiej odległości minimalnie się pomylił.

Pojedynek Peskovicia z van Amersfoortem przy rzucie karnym nie było odosobnionym przypadkiem. W 77. minucie po szybkiej kontrze Holender z impetem ruszył na bramkę strzeżoną przez Peskovicia. Bramkarz Podbeskidzia wyszedł z bramki. Obaj zawodnicy nie odpuszczali i doszło do zderzenia. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia Peskovicia i nie zdecydował się na kolejną jedenastkę dla gospodarzy.

Dla Pasów trafienie van Amersfoorta było pierwszym od 12 grudnia ubiegłego roku. Od meczu z Górnikiem Zabrze krakowianie przez trzy mecze nie zdołali ani zdobyć punktu, ani też trafić do bramki rywala. Na listę strzelców wpisali się wówczas również po rzucie karnym van Amersfoort oraz Michal Siplak, który w sobotnim meczu z Góralami nie wystąpił z powodu kontuzji. Holenderski zawodnik natomiast ma już na swoim koncie pięć trafień, w tym trzy po rzutach karnych. W kolejnym meczu jednak van Amersfoort swojego dorobku bramkowego nie poprawi, ponieważ obejrzał swoją czwartą żółtą kartkę, która wyklucza go z meczu ze Stalą Mielec.

Wykartkowani

Marzenia o pierwszym wyjazdowym zwycięstwie bielszczan odjechały, zwłaszcza że Cracovia złapała drugi oddech i mocno napierała na bramkę Podbeskidzia. Po zmianie stron sytuacja była podobna. Beniaminek nie potrafił wrócić do dobrej dyspozycji z pierwszego kwadransa. Sytuacji nie poprawiła czerwona kartka, którą po dwóch żółtych obejrzał Kocsis. Od 62. minuty Podbeskidzie musiało radzić sobie w dziesiątkę.

Na kilka minut przed końcem spotkania bielszczanie mieli obiecującą sytuację. Na pozycję sam na sam z bramkarzem wychodził jeden z zawodników gości. Powstrzymać próbował go Ivan Marquez. Sędzia w pierwszej chwili pokazał mu żółtą kartkę, ale po obejrzeniu powtórki anulował pierwszą decyzję i wyrzucił zawodnika Pasów z boiska. Szanse znów były wyrównane.

W doliczonym czasie gry słupek uratował Cracovię przed porażką. Dominik Frelek nie trafił bliskiej z odległości do pustej bramki.

„Budzik” na ławce

Na ławce Pasów zasiadł Marcin Budziński, który w ubiegłym tygodniu wrócił do Cracovii, jednak miał występować w zespole rezerw. Trener Probierz zdecydował się zgłosić znanego wszystkim kibicom krakowskiego zespołu „Budzika” również do rozgrywek ekstraklasy oraz mieć do dyspozycji w meczu z Podbeskidziem.

Cracovia – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:1)

Bramki: van Amersfoort (42. k), – Hora (25.)

Cracovia: Niemczycki – Rapa, Szymonowicz, Marquez, Zaucha (33. Thiago) – Hanca, Sadiković, Loshaj, van Amersfoort – Fiolić (72. Pik), Rivaldinho (72. Piszczek).

Podbeskidzie: Pesković – Modelski, Janicki, Rundić, Mamić – Sitek (59. Frelek), Kocsis, Rzuchowski, Hora (69. Danielak), Roginić – Wilson (59. Marzec).

Żółte kartki: Rivaldinho, van Amersfoort, Marquez – Roginić, Kocsis (x2), Hora.

Czerwone kartka: Koscis (za dwie żółte), Marquez (za faul).

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).