Piłkarze Wisły zmarnowali szansę na awans do czołowej dwójki. W meczu na szczycie I ligi przegrali u siebie z wiceliderem GKS-em Tychy 0:1. Był to debiut trenera Alberta Rude przed krakowską publicznością.
Przyjezdni wygrali pierwsze wyjazdowe spotkanie od końca października. Wisła nie wykorzystała sytuacji na 1:0, a potem długo holowała piłkę, ale niewiele z tego wynikało. Mnożyły się straty, brakowało przyspieszenia. Zespół ze Śląska przyjechał się bronić i kontratakować i robił to bardzo dobrze, bo zaowocowało to pierwszą porażką Białej Gwiazdy pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca.
Gospodarze wyszli z dwoma zmianami. Zabrakło pauzującego za kartki Marca Carbo (w jego miejsce Igor Sapała) oraz kontuzjowanego Jakuba Krzyżanowskiego (od początku Eneko Satrustegui), a trener Albert Rude miał na ławce tylko jednego młodzieżowca. Tyszanie w ostatnim tygodniu rozegrali dwa spotkania – jedno z 20. kolejki, a potem zaległe z 17. Po nieudanym występie w Łęcznej (0:2) Dariusz Banasik nie zrobił rewolucji i w wyjściowym składzie zmienił tylko jedno ogniwo (Mateusz Radecki za Bartosza Śpiączkę) i na ataku przesunął Daniela Rumina.
Wisła Kraków – GKS Tychy. Znów pierwsi stracili
W 19. minucie wiślacy, którzy mieli dotąd dużą przewagę, stworzyli pierwszą stuprocentową sytuację na gola. Błąd w rozegraniu popełnił Nemanja Nedić i ruszyli z kontrą, której na gola nie zamienił Miki Villar (Maciej Kikolski obronił). Odpowiedź wicelidera tabeli była błyskawiczna. Norbert Wojtuszek posłał długą piłkę na głowę Juliusa Ertlhalera i krakowianie po raz drugi w tym roku zaczęli mecz od straty. Nadzieję dał im sędzia asystent, który podniósł chorągiewkę, ale powtórki rozwiały wątpliwości: Austriak nie był na spalonym, mieliśmy do czynienia z typową „mijanką” w polu karnym.
Gdy Biała Gwiazda przez chwilę grała w dziesiątkę po zejściu kontuzjowanego Villara, przed stratą drugiego gola uchronił ją Alvaro Raton. Bardzo źle prezentujący się Satrustegui (on także nie przypilnował zdobywcy bramki) stracił piłkę i GKS ruszył z kontrą, którą uderzeniem z kilku metrów kończył Wojtuszek. Pod koniec połowy wiślacy szybko pograli i z pola karnego uderzył Bartosz Jaroch, jednak piłka minęła słupek. W drugim polu karnym także minimalnie pomylił się Dominik Połap.
W drugiej połowie krakowianie docisnęli przeciwników dopiero około 80. minuty. Gracze w zielonych koszulakch ofiarnie się bronili, Kikolski wyprawiał cuda i grał na czas, za co otrzymał kartkę.
Wisła Kraków – GKS Tychy 0:1 (0:1)
Bramka: Ertlhaler (20.).
Wisła: Raton – Jaroch, Uryga, Colley, Satrustegui (72. Szot) – Sapała (60. Baena), Duda – Villar (35. Baena), Goku (72. Sobczak), Alfaro – Rodado.
GKS: Kikolski – Tecław, Nedić, Budnicki – Połap (74. Mikita), Radecki, Żytek, Dijaković (86. Bieroński) – Wojtuszek (71. Niewiarowski), Ertlhaler (86. Szpakowski) – Rumin (71. Śpiączka).
Żółte kartki: Goku, Duda – Budnicki, Nedić, Kikolski.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).