Nie było przełamania. Cracovia tylko zremisowała 2:2 z ŁKS-em Łodź w pierwszym meczu 27. kolejki ekstraklasy i nadal nie może ze spokojem myśleć o kolejnym sezonie.
Wygrana była obowiązkiem Cracovii, by przekroczyć granicę 30 punktów i oddalić się od spadkowych pozycji. Nowy prezes snuje plany na przyszłość, zatrudnia nowe osoby, ale bez utrzymania w ekstraklasie nie będzie mógł w pełni realizować swojej wizji od nowego sezonu. W tym tygodniu, po porażce w Szczecinie, rozmawiał z Jackiem Zielińskim i radą drużyny o sytuacji zespołu w tabeli. Przeciwko ostatniemu zespołowi krakowianie nie grali olśniewająco i nie wygrali, choć prowadzili 1:0 i 2:1. Na komplet punktów czekają od niespełna dwóch miesięcy.
Po świątecznym laniu w Białymstoku (porażka 0:6) doszło do zmiany w bramce łódzkiej drużyny. Nie był to jednak efekt straty aż sześciu goli przez Aleksandra Bobka, a kontuzji, bo w ogóle nie było go w kadrze na mecz z Cracovią. Już po 108 sekundach mieliśmy pierwszą interwencję bramkarza Cracovii. Lukas Hrosso wykazał się refleksem po uderzeniu Engjella Hotiego z 11 metrów. Piłkę wyłożył mu Husein Balić, który w polu karnym zbyt łatwo ograł Arttu Hoskonena.
Cracovia – ŁKS 2:2. Znów nie wygrali
Długimi momentami krakowianie oddawali „czerwonej latarni” piłkę (niemal 60 procent posiadania do przerwy). Prowadzenie objęli w 19. minucie po akcji zapoczątkowej wyrzutem autu na swojej połowie. Na prawej stronie dobrze zachował się Otar Kakabadze, ale po jego podaniu skiksował Patryk Makuch. Piłka jednak tak odbiła się od murawy, że spadła pod nogi Benjamina Kallmana, który po precyzyjnym uderzeniu cieszył się z ósmego gola w sezonie. ŁKS wyszedł z dwoma napastnikami, ale w pierwszej połowie jeden z nich – Piotr Janczukowicz – przede wszystkim skupił się na zaczepianiu Hrosso i utrudnianiu mu wznowienia gry, za co został ukarany żółtą kartką.
Mecz nie stał na wysokim poziomie, było sporo fauli i indywidualnych napomnień. Po przerwie gospodarze nadal nie byli stroną przeważającą, a ŁKS próbował coś zdziałać i istniało ryzyko, że coś mu wyjdzie. I wyszło z rzutu karnego, który wywalczył Janczukowicz. Sędzia Marcin Kochanek najpierw nie dopatrzył się przewinienia, ale po długim sprawdzeniu przez VAR okazało się, że Eneo Bitri nadepnął rywala. Hrosso wyczuł zamiary Daniego Ramireza, ale nie sięgnął piłki i w 73. minucie był remis.
Gospodarze dobrze zareagowali i ponownie prowadzenie dał im dobrze grający reprezentant Gruzji Kakabadze, który przejął piłkę na połowie rywala, popędził w stronę bramki i sam wykończył akcję uderzeniem sprzed pola karnego. Krakowianie w końcu przycisnęli rywali, ale ratował ich Dawid Arndt. Na tym emocje się nie skończyły i goście ponownie wyrównali. Michał Mokrzycki wygrał walkę z trzema piłkarzami Cracovii, a po chwili rezerwowy Stipe Jurić trafił do bramki po podaniu Kaya Tejana.
Cracovia – ŁKS Łódź 2:2 (1:0)
Bramki: Kallman (19.), Kakabadze (77.) – Dani Ramirez (73., karny), Jurić (86.)
Cracovia: Hrosso – Hoskonen, Bitri, Skovgaard – Kakabadze, Knap (89. Oshima) , Sokołowski, Olafsson – Makuch (89. Rózga) , Rakoczy (62. Maigaard) – Kallman.
ŁKS: Arndt – Dankowski, Gulen, Mammadow, Durmisi – Mokrzycki – Tejan, Dani Ramirez, Hoti (79. Jurić) , Balić (87. Szeliga) – Janczukowicz (79. Młynarczyk).
Żółte kartki: Sokołowski, Skovgaard, Rakoczy, Hoskonen – Hoti, Janczukowicz.
Sędziował Marcin Kochanek (Opole).