KORESPONDENCJA Z WARSZAWY. Wojciechowi Gorgoniowi nie udało się zdobyć Pucharu Polski w 1984 roku. Jego syn Alexander, 36-letni zawodnik Portowców, liczy na swój czwarty puchar kraju w karierze.
Młodszy z klanu Gorgoniów przyszedł na świat w Austrii, ale ma polskie korzenie i płynnie porozumiewa się w naszym języku. W 2017, 2019 i 2020 roku świętował zdobycie Pucharu Chorwacji z HNK Rijeka. Teraz może zdobyć pierwsze trofeum z polskim klubem, w którym występuje od sezonu 2020/2021. Jego ojcem jest Wojciech Gorgoń, rocznik 1963, wychowanek Wisły. 19 czerwca 1984 roku Biała Gwiazda grała w finale na stadionie Legii i uległa Lechowi Poznań 0:3. Gorgoń, występujący w obronie, w 27. minucie zastąpił Piotra Skrobowskiego.
Przed meczem Pogoń Szczecin – Wisła Kraków
– Krótko rozmawialiśmy na ten temat. Tacie się nie udało, ale ja 40 lat później mam szansę dokończyć coś, co on zaczął. Choć jest wychowankiem Wisły, bez dwóch zdań jego serce boje dla drużyny, w której gra jego syn – przekonuje pomocnik.
– Jest moim marzeniem zdobyć tytuł w trzecim kraju [w Austrii zdobył mistrzostwo – przyp. red.]. Każde doświadczenie gry w finale jest pozytywne, mamy zawodników, którzy zdobyli puchar i wiedzą, co to jest za mecz, że może mieć trudny przebieg. Najlepiej jest przenieść oczekiwania kibiców, presję na boiskową radość – mówi Gorgon.
Czwartkowe spotkanie będzie szczególne także dla Kamil Grosickiego. Reprezentant Polski pochodzi z tego miasta, jest wychowankiem Pogoni i jako bardzo doświadczony gracz zamierza przywieźć do miasta trofeum za zdobycie Pucharu Polski. Pierwsze zdobył w 2010 roku w barwach Jagiellonii Białystok, która w Bydgoszczy wygrała z Pogonią. Mecz sprzed 14 lat i ten zaplanowany na 2 maja są podobne, bo Portowcy grali wtedy w niższej klasie rozgrywkowej.
– To dla mnie najważniejszy mecz w karierze klubowej. Zadowoli nas tylko zwycięstwo. Przez ostatnie miesiące ciężko pracowaliśmy, zagrać w finale na Stadionie Narodowym – mówi skrzydłowy, który przeżywa drugą młodość.
Finał Pucharu Polski. Trener Pogoni o Wiśle Kraków.
Podkreśla, że Wisła to wielki klub, do którego podchodzą z pokorą i szacunkiem, ale wraz z kolegami muszą wyjść pewnie siebie i zwyciężyć. – Szacunek jest duży, ale na boisku musimy potwierdzić swoją siłę i moc – zaznacza Grosicki.
Dla trenera Jensa Gustafssona to bez wątpienia najważniejsze wyzwanie w karierze. Przyznaje też, że w Polsce rozgrywki pucharowe mają o wiele lepszą oprawę niż w jego ojczyźnie – Szwecji. – Każda drużyna ma lepsze i gorsze strony, ale dotarły do finału – odpowiada na pytanie o oceną przeciwnika. – Wiemy, jak Wisła gra, poznaliśmy jej charakterystykę. Lubią posiadać piłkę, znamy dobre strony i indywidualności, ale musimy się skupić na sobie, na naszym stylu. Musimy mieć odwagę, żeby go zaprezentować, bo to jest nasza droga do wygrania – mówi 46-latek.
Z PGE Narodowego Mateusz Kaleta i Michał Knura/LoveKraków.pl