Na początku prezentacji Kazimierz Moskal podkreślił, że niezależnie od tego, w jakiej roli pojawiał się na Reymonta, czuł mocniejsze bicie serca. Teraz nie było wyjątku. – Cieszę się, że wracam do miejsca, które jest najbardziej bliskie mojemu sercu – powiedział 57-latek.
Podpisał umowę do 30 czerwca 2026 roku i klub nie wymaga od niego awansu w przyszłym sezonie. Będzie dobrze, jak się uda, natomiast najważniejszy jest rozwój drużyny. Być może uda się to połączyć. Moskal zauważył to, co wszyscy obserwatorzy, czyli różne oblicza drużyny w poprzednim sezonie w Pucharze Polski i I lidze. – W lidze trzeba rozegrać 34 mecze na równym, dobrym poziomie. Ważne są serie wygranych – jeśli nie jedna bardzo długa, to kilka z co najmniej trzeba zwycięstwami z rzędu. To od razu przekłada się na wynik – mówił.
Prezentacja Kazimierza Moskala. Chce mieć zespół z charakterem
W Wiśle od lat zwraca się uwagę na styl gry. Moskal pasuje do tej koncepcji, bo jego drużyny grają tak zwaną krakowską piłkę. Musi jednak zrobić to, co na przykład dwukrotnie w ŁKS-ie Łodź, by za efektem wizualnym szły wyniki przeciwko rywalom okopanym przed swoim polem karnym. – Nadal będę chciał forsować moją filozofię, by Wisła grała przede wszystkim ofensywnie. Po otrzymaniu oferty dłużej zastanawiałem się, jaki pomysł byłby tutaj najlepszy, niż to, czy ją przyjąć. Zdobycie Pucharu Polski niewątpliwie było sporym sukcesem, ale jeśli ktoś myśli, że mamy gotową drużynę na walkę w I lidze, to jest w błędzie. Moim zadaniem będzie zrobić wszystko, by zespół dobrze funkcjonował i robił postępy w każdym kolejnym meczu. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w trudnym momencie – podkreślił.
Od zespołu będzie oczekiwał pełnego poświęcenia w grze obronnej. Napastnik ma harować w defensywie jak każdy inny członek zespołu. Wisła pożegnała już wielu sportowców, niewykluczone są kolejne ubytki, które trzeba będzie uzupełnić. Moskal podkreślił, że mimo to nie należy się spodziewać przyjazdu „wagonu piłkarzy, z którego będziemy wybierać”. – Lepiej znaleźć mniej lepszych jakościowo, niż sprowadzić większą liczbę o średnim potencjale. Priorytetem jest jakość, choć to oczywiście nie daje gwarancji, że będą odgrywać pierwszoplanowe role – zwrócił uwagę.
Trener będzie miał decydujący głos, czy zatrudnić danego zawodnika. Chce współpracować z piłkarzami o dużym potencjale czysto piłkarskim, ale też inteligentnymi, przygotowanymi do różnych zadań. I odpowiednio się prowadzących: regerujących, odżywiających. – Chciałbym, żeby zespół miał charakter i potrafił się poświęcić. Nie tylko w czasie meczu na murawie, ale w sytuacji, gdy nie mamy zawodników pod kontrolą. Jeżeli w szatni stworzymy kolektyw, to jestem przykonany, że dobry wynik przyjdzie. Nie od razu, bo jesteśmy w trudnym momencie, ale tak sobie wyobrażam idealne środowisko pracy – powiedział.
Wisła Kraków. Letnie sparingi i zgrupowanie
Gorący dla klubu, trenera i jego zespołu będzie lipiec, w którym drużyna może rozegrać nawet siedem meczów (europejskie puchary, Superpuchar, liga). Czasu na przygotowania będzie mało, więc w planach są dwa-trzy sparingi. Od 20 do 28 czerwca drużyna będzie trenować na obozie w Woli Chorzelowskiej pod Mielcem. Moskal chciałby pozostania króla strzelców I ligi Angela Rodado i innych czołowych graczy, ale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko zależy od klubu, bo zawodnicy mają swoje ambicje. Zrobią jedak wszystko, by wokół Hiszpana budować nową drużynę.
Podkreśla, że przeszłość w Wiśle jako zawodnika i kapitana może mu pomóc. – Nie jestem aż tak stary, żeby niektórzy zawodnicy nie pamiętali, że grałem na jakimś poziomie w piłkę. Wtedy jest łatwiej do nich dotrzeć, bo mówi do nich osoba, która wie, czym to się je. W sporcie, piłce liczy się jednak wynik, a nie kim się było kilka lat temu i co się wtedy osiągnęło – zakończył.
Moskal odbył już rozmowy z niektórymi członkami poprzedniego sztabu. Przed nim kolejne, bo trwają urlopy i nie wszyscy są na miejscu. Chciałby coś zmienić i być może będą roszady, ale nie należy się spodziewać rewolucji.