Podopieczni Tomasza Tułacza objęli prowadzenie w niezwykle ważnym meczu z Zagłębiem Lubin, ale przegrali go 1:2 po dwóch golach rywali tuż po przerwie. Był to ostatni domowy mecz Żubrów na stadionie przy ulicy Kałuży.
„Cracovio! Dziękujemy za gościnę!”– takim napisem na bandach wokół boiska Puszcza dziękowała Cracovii za to, że od lipca 2023 mogła występować na jej stadionie w roli gospodarza. Do podziękowań włączyli się także kibiców Żubrów. Na obiekcie Cracovii zespół Tomasza Tułacza punktował bardzo solidnie. Z 59 oczek zdobytych w 27 meczach aż 42 zapisali na swoim koncie, organizując domowe w Krakowie. Tu też poznali dwie strony medalu, czyli odnieśli najwyższe zwycięstwo w elicie (4:1 z Lechią Gdańsk) i ponieśli sromotną porażkę (0:6 z GKS-em Katowice).
Zmagania Żubrów przy Kałuży najczęściej oglądało między 2 a 3 tysiące widzów (z goścmi). W pierwszym spotkaniu, który przyniósł historyczny tryumf w ekstraklasie po golu Michała Walskiego (obecnie wypożyczony do Stali Stalowa Wola) frekwencja wyniosła 1898. Najmniej fanów – 1243 zgromadziło spotkanie z Widzewem Łódź z 25 listopada 2024 roku (goście nie zostai wpuszczeni), a najwyższą – 5834 – z Cracovią, które rozegrano 21 października 2023.
Przed zejściem do szatni i po wyjściu
Pożegnanie z Krakowem nie poszło po myśli Puszczy, choć po ciekawej pierwszej połowie prowadzili. Podopieczni Tomasza Tułacza, który prowadził gospodarzy po raz 350., zdobywali jako gospodarz średnio 1,55 punktu na spotkanie.
Po przeciętnym występie w Zabrzu Tułacz zamierzał posadzić na ławce Antoniego Klimka, ale w ostatniej chwili zastąpił awizowanego w pierwszym składzie Dawida Abramowicza. Pierwsi groźnie zaatakowali goście – Marek Mróz uderzył sprzed pola karnego w spojenie, a Dawid Kurminowski przegrał pojedynek sam na sam z Kewinem Komarem. Puszcza otrząsnęła się i też miała dwie szanse – Dominik Hładun obronił uderzenie Hermana Barkouskiego, a po rożnym w poprzeczkę główkował Michalis Kosidis.
Ciekawiej znów zrobiło się w ostatnim kwadransie – minimalnie pomylił się Klimek, a po drugiej stronie Komar znów zapracował na wyższą notę, odbijając piłkę po próbie Tomasza Pieńki. Po główce Kurminowskiego była poprzeczka, a do szatni gola strzelił Michalis Kosidis. Grek świetnie zachował się w polu karnym po rozegraniu rzutu z autu i podaniu spod linii końcowej Mateusza Stępnia. Obrońcy Zagłębia niby byli blisko, ale jednak za daleko. Lubinianie wyrównali w 1 min po wznowieniu, choć na potwierdzenie, że dobitka Kurminowskiego po obronie uderzenia Mroza można być uznana, trzeba było trochę czekać, a ostateczną decyzję po VAR-ze podjął sędzia główny. W 56. minucie napastnik dał gościom prowadzenie, trafiając od słupka. Była to niemal kopia wcześniejszej akcji, bo bramkarz znów odbijał futbolówkę po kopnięciu Mroza.
Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin 1:2 (1:0)
Bramki: Kosidis (45.) – Kurminowski (47., 56.).
Puszcza: Komar – Mroziński (82. Sołowiej), Craciun, Szymonowicz, Jakuba – Serafin (83. Radecki), K. Stępień – M. Stępień (89.), Barkouski, Klimek (67. Blagaić) – Kosidis.
Zagłębie: Hładun – Abrahamsson (46. Nalepa), Ławniczak, Jach – Pieńko, Makowski, Dąbrowski, Wdowiak (87. Michalski) – Mróz, Szmyt (90. Fritzson) – Kurminowski 7 (90. Woźniak).
Żółte kartki: Barkouski, Radecki – Jach, Dąbrowski.
Sędziował Patryk Gryckiewicz (Toruń).