Reprezentacyjna piłka od wielkiego dzwonu gości pod Wawelem. Pierwsza reprezentacja, czyli ta, w której dziś występują Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak czy Robert Lewandowski, po raz ostatni zagrała w Krakowie w czerwcu 2016 roku. Polacy na stadionie Wisły przy ulicy Reymonta zremisowali bezbramkowo z Litwą i wylecieli na mistrzostwa Europy we Francji.
Ponad rok później na stadionie Cracovii przy ulicy Kałuży zakończyły się mistrzostwa Europy do lat 21, w których najlepsi okazali się reprezentanci Niemiec. Polacy nie dotarli do Krakowa, ponieważ źle zaprezentowali się w fazie grupowej i odpadli po trzech meczach. Ostatnim spotkaniem polskiej reprezentacji na krakowskiej ziemi był więc wcześniejszy, marcowy sparing z Włochami przed Euro, który kadra Marcina Dorny przegrała na obiekcie Pasów 1:2.
Druga najważniejsza drużyna prowadzona przez Polski Związek Piłki Nożnej zagrała pod Wawelem po 1699 dniach przerwy. W Krakowie i okolicach piłkarze spędzili ponad tydzień. Mieszkali w hotelu przy Błoniach oraz trenowali w bazie Cracovii w Rącznej i na stadionie Wisły. 12 listopada sensacyjnie pokonali na wyjeździe Niemców 4:0, więc przed meczem z dużo słabszą Łotwą kibice mieli bardzo rozbudzone apetyty.
Zabójczy kwadrans
W Niemczech już w 15. minucie było 3:0 dla naszych. W Krakowie również od początku atakowali i bardzo rzadko pozwalali rywalom na podejście pod bramkę Cezarego Miszty. Brakowało im jednak skuteczności i odrobiny szczęścia. Worek z bramkami rozwiązał się po upływie 30 minut gry. Wynik otworzył strzałem z rzutu karnego Adrian Benedyczak, wcześniej faulowany przesz jednego z Łotyszy. Chwilę później napastnik włoskiej Parmy uderzył minimalnie niecelnie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i upadł na murawę. Dość długo leżał i był opatrywany, jednak wrócił na boisko. Szybko okazało się, że tylko na chwilę i jeszcze został zmieniony przed przerwą.
– Na ten moment wszystko wskazuje na zbicie kolana – powiedział selekcjoner Maciej Stolarczyk.
Rezerowy Kacper Śpiewak z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza wykorzystał swoją szansę i zakończył mecz z dwoma golami. Pierwszego strzelił już w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy podwyższył wynik na 3:0, dobijając piłkę obronioną przez bramkarza po uderzeniu głową Kacpra Kozłowskiego. Chwilę wcześniej wrzutkę Michała Skórasia z ponad 40 metrów głową na gola zamienił środkowy obrońca Łukasz Bejger.
Po przerwie Łotysze próbowali odpowiedzieć, ale ich zapędy zahamowała akcja Jakuba Kamińskiego i Kozłowskiego, po której bramkę zdobył ten drugi. Z Niemcami Kozłowski wszedł na boisko po przerwie, gdyż nie był gotowy do gry po chorobie, ale w Krakowie pomagał kolegom już od początku. Pomocnik Pogoni Szczecin jest jednym z największych talentów polskiej piłki. We wtorek wyróżniał się nie tylko umiejętnościami, ale także czytaniem gry i spokojem.
Polacy poszli za ciosem i na 5:0 trafił Śpiewak, który posłał piłkę po ziemi, otrzymując wcześniej dobre prostopadłe podanie.
Debiut Starzyńskiego z Wisły
Niespełna godzinę na prawej obronie grał Konrad Gruszkowski z Wisły. Ponad 30 minut na zaprezentowanie dużych umiejętności dostał inny gracz Białej Gwiazdy – niespełna 18-letni Piotr Starzyński, dla którego był to debiut w reprezentacji U-21. Kwadrans przed końcem zszedł na lewe skrzydło i przełożył sobie piłkę na prawą nogę. Celował w okienko bramki, jednak nieco się pomylił.
– Piotra znam dłużej, ponieważ spotkaliśmy się wcześniej w prowadzonej przeze mnie kadrze do lat 17. To zawodnik z dużym potencjałem i o rzadko spotykanym wśród polskich zawodników profilu. Potrafi zrobić przewagę w dryblingu – mówił Stolarczyk, który powołał Starzyńskiego nieco później, gdy okazało się, że część jego wybrańców nie dotrze na zgrupowanie między innymi z powodu problemów z pandemią koronawirusa.
– Piotr dobrze się rozwija, jest odpowiednio prowadzony w klubie. Wcześniej wyróżniał się w ekstraklasie i zasłużył na powołanie. Reprezentacja to miejsce dla najlepszych piłkarzy w danym momencie, którzy jednocześnie pasują do mojej koncepcji – podkreśla Stolarczyk.
Kadra U-21 jest bezpośrednim zapleczem pierwszego zespołu. Dzięki porozumieniu z Paulo Sousą Stolarczyk mógł skorzystać z powoływanych do seniorskiej drużyny Kozłowskiego, Jakuba Kamińskiego i Nikoli Zalewskiego. Były trener Wisły podkreślił, że liderzy wiedli prym, ale wśród pozostałych nie znalazł słabych ogniów, gdyż wszyszy poszli za bardziej doświadczonymi zawodnikami.
Cieszył się z wygranej 5:0, która mogła być dużo wyższa. Choć Łotwa nie należy do faworytów, gra się przeciwko niej trudno. W poprzednich meczach traciła najwyżej trzy gole, więc warto docenić pracę Polaków.
Na stadionie Cracovii zjawiło się ponad 2600 kibiców, głównie dzieci i młodzież. Mecz nie był dobrze promowany, a dla starszych kibiców problemem mógł też być sposób kupna biletu – możliwy wyłącznie online.
Polska U-21 – Łotwa U-21 5:0 (3:0)
Bramki: Bendyczak (32., karny), Bejger (45.), Śpiewak (45., 63.), Kozłowski (51.).
Polska: Miszta – Gruszkowski (58. Żukowski), Bejger, Kiwior, Skóraś (72. Sitek) – Zalewski, Bogusz (58. Starzyński), Kozłowski, Poręba, Kamiński (72. Marchwiński) – Benedyczak (42. Śpiewak).
Łotwa: Soloha – Zengis (56. Zelenkovs), Ozolins (75. Melniks), Korotkovs, Birka – Tonisevs, Veips, Uldrikis – Lusins (56. Kukins), Lotcikovs (56. Kramsnes), Daskevics (74. Dusalijevs).
Żółte kartki: Skóraś, Kozłowski – Lotcikovs, Birka.
Sędziował Robertas Valikonis (Litwa).