Jerzy Brzęczek przed pierwszym meczem w roli trenera Białej Gwiazdy zamieszał w składzie, zwłaszcza w przednich formacjach. Na ławce usiedli podstawowi gracze u Adriana Guli, czyli Michal Skvarka i Jan Kliment (weszli na murawę w drugiej połowie). W ataku od początku biegał Zdenek Ondraszek, a na lewym skrzydle – to największa niespodzianka – Momo Cisse. Stefan Savić po dłuższej przerwie wrócił na pozycję numer 10 i do przerwy mógł strzelić więcej niż jednego gola. Niestety dla gospodarzy, uderzał niecelnie. Cisse radził sobie lepiej, jednak czujność zachowywał Maciej Gostomski.
W przerwie fatalnego Mateusza Młyńskiego zmienił Dor Hugi i w 64. minucie sprzed pola karnego obił poprzeczkę. W drugiej połowie Savić (od 60. minuty na skrzydle) również miał problemy z wykończeniem i poddaniem w kluczowym momencie. Dawno nie był tak aktywny, ale pożytku z tego nie było żadnego.
Górnik grał odważniej, mógł też kontrować chcących za wszelką cenę wygrać Wiślaków, którzy nie unikali błędów. Przewaga Wisły nad strefą spadkową wciąż wynosi zaledwie punkt.
Wisła Kraków – Górnik Łęczna 0:0