Chcieć nie znaczy móc. Wisła w gorszej sytuacji od spadkowicza z Sosnowca

Łukasz Burliga fot. KP

Po rozegraniu 18 spotkań Wisła traci do bezpiecznego miejsca już sześć punktów. To o jeden więcej niż na tym samym etapie poprzedniego sezonu Zagłębie Sosnowiec, które spadło wówczas z ekstraklasy.

W piątek w Zabrzu piłkarze Artura Skowronka strzelili więcej niż jednego gola po raz pierwszy od 31 sierpnia, kiedy ostatni raz cieszyli się ze zwycięstwa. Trafienia Pawła Brożka i Chuki - podobnie jak w ostatnich dziewięciu meczach - nie przyniosły choćby remisu. Po przerwie zespół Marcina Brosza - również walczący z kryzysem - zdobył cztery bramki, a przez ostatnie pół godziny panował na boisku.

Pod wodzą nowego szkoleniowca Biała Gwiazda miała wycisnąć jak najwięcej w pięciu ostatnich w tym roku meczach, ale na razie bilans Skowronka to trzy porażki i stosunek bramek strzelonych do straconych 3:7. Do gwarantującego utrzymanie 13. miejsca krakowianie tracą już sześć punktów. Rok temu czerwona latarnia ligi z Sosnowca, gdy spadały dwa zespoły, dzielił od bezpiecznej pozycji pięć punktów. Zagłębie w 18 meczach zdobyło też punkt więcej niż obecnie Wisła.

Skowronek przejął drużynę z wieloma problemami. Część z nich trafnie zdiagnozował i choć piłkarze Wisły nie imponują skutecznością, zaczęli stwarzać więcej sytuacji. Niezmiennie bardzo zła jest gra w obronie.

Błędy w kluczowych momentach

– Mogę przeżyć tę porażkę, ale musimy próbować kolejny raz. Taka myśl będzie nam towarzyszyć przez najbliższy tydzień. Zrobimy wszystko, by w Krakowie wreszcie zrobić swoje z punktami w Krakowie – mówi trener.

Przekonuje, że nie ma do nikogo pretensji, nawet do Vullneta Bashy, którego faul w polu karnym dał Górnikowi jedenastkę, po której objął prowadzenie 3:2.

– Każdemu z osobna bardzo dziękuję za to, co chciał zrobić. Byli drużyną jeszcze bardziej niż tydzień temu. Każdy chce dobrego wyniku dla Wisły – podkreśla.

W przypadku ostatniej drużyny ekstraklasy na razie chcieć nie znaczy móc. – Popełnilismy błędy w kluczowych momentach. Sytuacja z rzutem karnym zabiła mecz – stwierdził.

– W końcówce stracilismy głowy – przyznaje w rozmowie z wislaportal.pl obrońca Łukasz Burliga.

W 2019 roku krakowianie zmierzą się jeszcze u siebie z mocną Pogonią Szczecin (13 grudnia) i na wyjeździe z sąsiadem w tabeli – Łódzkim Klubem Sportowym (19 grudnia).

– Jak zostaniemy z 11 punktami, to tylko cud może nas uratować przed spadkiem – nie owija w bawełnę Burliga.

News will be here