Drużyna Wisły istnieje tylko teoretycznie. Siódma porażka z rzędu i wyrównany niechlubny rekord

Wisła - Arka 0:1 fot. KP

Zamykająca przed tą kolejką tabelę Arka wygrała przy Reymonta 1:0 i jeszcze mocniej zgasiła Białą Gwiazdę. Podopieczni Macieja Stolarczyka nie wygrali meczu od 70 dni! Spadli na przedostatnie miejsce, ale może ich jeszcze wyprzedzić Korona.

Bramka byłego napastnika Wisły Macieja Jankowskiego przypieczętowała siódmą ligową porażkę z rzędu. Piłkarze Macieja Stolarczyka wyrównali niechlubny rekord klubu z 2016 roku, a w ośmiu ostatnich spotkaniach strzelili zaledwie trzy gole. W sobotę nie pomógł im nawet Jakub Błaszczykowski, który po długiej rehabilitacji wszedł na boisko na ostatnie pół godziny.

Nieskuteczni

W poprzednich meczach Wisła miała problem ze stwarzaniem sytuacji i zdobyła tylko jedną bramkę. Już w pierwszych 45 minutach przeciwko Arce oddała cztery celne strzały, czyli tyle, ile łącznie we wcześniejszych meczach z Lechem, Piastem, Legią i Rakowem.

Gospodarze wysoko zaatakowali próbujących konstruować akcje od własnej bramki zawodników z Gdyni. Żółto-niebiescy szybko popełnili błąd i po przechwycie Michała Maka oko w oko z Pavelsem Steinborsem stanął Paweł Brożek. Najlepszy strzelec zespołu przegrał jednak pojedynek z Łotyszem. Piłka spadła pod nogi Jeana Carlosa Silvy, który nie zdołał trafić w bramkę. Później Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem się poprawił i po indywidualnej akcji uderzył celnie, jednak ostoja Arki nie dała się zaskoczyć.

W drugiej połowie, gdy goście prezentowali się lepiej, Brożek zmarnował kolejną dobrą okazję. W ostatniej chwili wślizgiem powstrzymał go Damian Zbozień.

Arka straszyła, w końcu strzeliła

Maciej Sadlok przyznał w przerwie, że Wiśle w końcu zaczyna coś wychodzić, bo wcześniej „była katastrofa”. Nie oznacza to jednak, że kibice nie mieli powodów do niepokoju. Biała Gwiazda razem z ŁKS-em ma najwięcej straconych bramek w lidze (26), więc goście mieli sporo okazji.

W premierowej odsłonie najbliżej szczęścia był Marko Vejinović, który dostał trochę wolnego miejsca i huknął w poprzeczkę. Sędzia asystent i arbitrzy z wozu VAR uznali, że przy kontakcie piłki z murawą nie przekroczyła ona linii całym obwodem. Czy tak było naprawdę, może później przekonać nas analiza telewizyjna z wykorzystaniem specjalnej kamery.

Do Michała Buchalika nie można było mieć pretensji za wcześniej tracone przez Wisłę gole, ale w sobotę bronił bardzo niepewnie. Zdarzało mu się „wypluwać piłkę” i musieli go ratować koledzy. W drugiej połowie źle wyszedł do dośrodkowania i z bliska trafiłChristian Maghoma. Skończyło się na strachu, bo sędziowie odgwizdali spalonego. I to nie jedyny raz, bo później słusznie nie uznali także bramki Dawita Schirtladze. Wiślakom pomagał też nieskuteczny Dawid Antonik, który powinien skompletować dublet.

Goście w końcu zamienili sygnały ostrzegawcze na nokautujący cios. Świetnie grający głową Maciej Jankowski z pięciu metrów pokonał Buchalika po celnym dośrodkowaniu Michała Nalepy.

Wisła nie była już w stanie odpowiedzieć, a mogła przegrać wyżej, bo Vejinović znów obił poprzeczkę. W tym sezonie 13-krotny mistrz Polski zszedł z boiska pokonany już po raz dziesiąty. Wspomnijmy, że w 20-osobowej kadrze zabrakło miejsca dla Vukana Savicevicia. Czarngórzec miał zgłosić problemy zdrowotne podczas piątkowego treningu.

Wisła Kraków – Arka Gdynia 0:1 (0:0)

Bramka: Jankowski (72.).

Wisła: Buchalik – Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok – Basha – Boguski (67. Błaszczykowski), Wojtkowski, Silva (79. Buksa), Mak (58. Chuca) – Brożek.

Arka: Steinbors – Zbozień, Maghoma, Danch, Marciniak – Vejinović, Busuladzić – Antonik (86. Młyński), Nalepa (90. Vinicius), Jankowski – Schirtladze.

Żółte kartki: Sadlok, Klemenz – Vejinović, Maghoma, Zbozień, Busuladzić.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).