Dwie twarze Wisły Kraków. Trener pokazał pazur

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Sam Albert Rude nie miał wytłumaczenia, dlaczego po 22 minutach Wisła przegrywała 0:2 ze Zniczem Pruszków. W przerwie natchnął drużynę do powrotu, a ta odwróciła wynik meczu w drugiej połowie, wygrywając 3:2.

– Pierwsza połowa to katastrofa. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem – przyznawał po meczu trener Wisły.

Co nie zagrało?

Hiszpan przekonywał, że jego zespół nie był rozluźniony, a przez cały tydzień ciężko pracował, aby jak najlepiej przygotować się na rywala pod każdym względem – fizycznym, piłkarskim i mentalnym. – Nie znajduję jednak odpowiedzi, dlaczego tak wyglądaliśmy w pierwszej połowie. Czasami się tak zdarza – usiłował analizować Hiszpan.

Podkreślił, że uczulał swoich piłkarzy na grę rywali. Hiszpan zorganizował także godzinny trening z zespołem U-19, aby sprawdzić zespół w takiej obronie, z jaką przyszło się zmierzyć Wiśle w meczu ze Zniczem.

Trener pokazał pazur

Dawid Szot nie ukrywał na antenie Polsatu, że w przerwie meczu w szatni Wisły było gorąco. – Trener pokazał pazur, ale w takich momentach trzeba wstrząsnąć zespołem. Potrzebowaliśmy tego – przyznał obrońca.

Rude podkreślił, że niezwykle ważne było, aby wrócić do gry. – W przerwie rozmawialiśmy o tym, że oddala się od nas cel. Potem zaczęliśmy grać fantastycznie – mówił Hiszpan. – Oczywiście próbowaliśmy grać również w pierwszej połowie, ale jeśli nie ma się odpowiedniego nastawienia do pojedynków, to nie wyjdzie – podkreślał.

Rude trafił ze zmianami

Wprowadzeni w przerwie meczu David Junca i Michał Żyro poprowadzili drużynę do zwycięstwa. Hiszpan zanotował dwie asysty, a Polak zdobył gola. Rzut karny na wagę zwycięstwa wykorzystał Angel Rodado.

– Chcieliśmy zaatakować na całego, zmieniliśmy ustawienie. Graliśmy bardzo odważnie, kompaktowo, staraliśmy się zapobiegać kontratakom, ale gdy sami odbieraliśmy piłkę, też próbowaliśmy kontratakować. Zależało nam, aby mieć dużo ludzi w polu karnym – tłumaczył Rude.

Zepsuty jubileusz

O popsutym jubileuszu wspomniał po meczu Mariusz Misiura, trener Znicza. To był jego setny mecz w zespole, który wprowadził wcześniej do pierwszej ligi. Po sezonie pożegna się jednak ze Zniczem.

42-latek zwrócił uwagę, że w pierwszej połowie jego zespół grał wyżej, a po przerwie za bardzo cofnął się w pole karne. Oddał też jakość Wiśle i chwalił jej trenera. – Uważam, że poziom był bardzo wysoki, bardzo mało jest zespołów w I lidze, które świetnie radzą sobie w ataku pozycyjnym – podkreślił.

– Będę stał murem za piłkarzami, pomimo tej porażki, czuję dumę z tego, jak się zaprezentowali na tle świetnego rywala – podkreślił. Dodał, że jego zespół momentami grał jak równy z równym, ale Wisła wygrała zasłużenie.

Aktualności

Pokaż więcej