Inny świat pomiędzy zwaśnionymi stronami Błoń. Jest taki stadion, gdzie nie ma „złej koszulki”

fot. Juvenia Kraków

Rugby to w Polsce wciąż mało popularny sport, ale Juvenia jako jeden z nielicznych krakowskich zespołów ma w tym roku szansę na mistrzostwo. Pomiędzy dużymi stadionami Cracovii i Wisły, na Błoniach, znajduje się niewielki obiekt, na którym nawet największy rywal nie jest wrogiem.

Na trybunach stadionu przy ulicy Na Błoniach 7 spotykają się wszystkie pokolenia ludzi, a nawet zwierzęta, bo kibice przychodzą ze swoimi psami. Trafiają tu z różnych części miasta i różnymi ścieżkami.

Jeździł za Wisłą, w Rzymie zakochał się w rugby

Piotr wychował się na krakowskich osiedlach i jego kibicowanie drużynom sportowym rozpoczęło się od piłki nożnej i Wisły. Chętnie zaglądał też do hali przy Reymonta, gdzie występowały koszykarki, rywalizujące wtedy o najwyższe cele.

– Przez wiele lat nie opuszczałem meczu przy Reymonta i jeździłem na wyjazdy. Mam za sobą dziewięć zagranicznych, na przykład na pamiętne spotkania w europejskich pucharach z Schalke 04 Gelsenkirchen i Lazio Rzym. Z czasem zacząłem dostrzegać, jak mało znacząca w świecie i w Europie jest polska piłka. Żyjemy dawno minioną chwałą, a przecież od 42 lat nie mamy ani jednego sukcesu w futbolu! Nie chodzi o to, że ich jest mało. W seniorskiej piłce – czy to reprezentacyjnej czy klubowej – jest to kompletne zero – uważa Piotr. – Do tego dochodzi mnóstwo patologii: afery z kupowaniem meczów, chuliganka stadionowa (szczególnie niebezpieczna w Krakowie), przepłacani piłkarze, brak szacunku dla przeciwnika, agresja do innych klubów, ciągłe kłótnie z sędziami i udawanie urazów – wymienia to, co mu nie odpowiada.

Od zawsze interesował się sztukami walki, a o rugby mówi się, że jest to... zespołowy sport walki. Przypomina, że rugbyści lubią wbijać szpilki piłkarzom i mają swoje powiedzenie, że piłkarz udaje, że go boli, a rugbysta – że go nie boli. Zanim Piotr trafił na Juvenię, za namową znajomego obejrzał niesamowity spektakl All Blacks, czyli kadry Nowej Zelandii.

– Odtańczyli taniec wojenny Haka i już wiedziałem że będę chciał poznać tę dyscyplinę. Miałem szczęście. Kiedy pojechałem ze znajomymi na mecz Wisły do Rzymu, okazało się że w tym czasie Irlandia gra w Wiecznym Mieście z Włochami w Pucharze Sześciu Narodów. Obejrzałem więc na żywo mecz rugby drużyn z europejskiej czołówki. I wsiąknąłem bez reszty. Od tej pory coraz rzadziej oglądałem piłkarzy, a coraz częściej mecze rugbystów. Zacząłem przychodzi na stadion Juvenii – wspomina.

Polscy rugbyści w najpopularniejszej odmianie 15-osobowej zajmują podobną pozycję co nasi piłkarze, czyli w czwartej dziesiątce światowego rankingu. Jednak kobiety w odmianie olimpijskiej, czyli siedmioosobowej, to ścisła europejska, a nawet światowa czołówka. – Poziom rugbystów Juvenii z każdym rokiem rośnie i wreszcie w tym roku walczą o najwyższe laury, może nawet o mistrzostwo Polski. Sport w Krakowie ostatnimi laty mocno kuleje i jednym z niewielu jasnych światełek jest drużyna Juvenii. Jest to jedyna zespołowa ekipa w Krakowie, która jest tak wysoko w swojej dyscyplinie – przypomina Piotr.

Szacunek i przyjazne nastawienie

Fot. Juvenia Kraków
Fot. Juvenia Kraków

Na trybuny nie przyciąga go wyłącznie dyscyplina, rywalizacja, klubowe barwy. Podkreśla, że na meczach Smoków panuje niepowtarzalna atmosfera. – Choć rugbyści to prawdziwi atleci i walka na boisku jest taka, że aż trzeszczą kości (dosłownie!), to w rugby ogromną wagę przywiązuje się do wzajemnego szacunku. Nie zdarza się, by zawodnicy dyskutowali z sędzią. Kibice rywalizujących drużyn siedzą wymieszani na trybunach i nikt nigdy nie usłyszy złego słowa. Bez względu na wynik, po meczu zawsze rozlega się głośne: „Brawa dla gości" i dziękuje się za grę obu zespołom – opisuje swoje doświadczenia.

Zaskakująco duży jest procent kobiet i dzieci wśród widzów. Maluchy w przerwie i po meczu mogą wbiegać na murawę i się bawić. Kibice przyprowadzają nawet swoje zwierzaki – nikogo nie dziwi widok piesków na trybunach. – Równocześnie Klub Kibica dba o głośny doping na trybunach, jednak zawsze kulturalnie, bez przekleństw i antagonizowania – podkreśla. Ostatnio przyprowadziłem dwóch kolegów z ich synami. Wyszli zachwyceni i zgodnie powiedzieli, że będą się zjawiać częściej.

Żałuje, że popularność rugby w Polsce nie jest tak duża, na jaką ta dyscyplina zasługuje. – Przecież to sport naprawdę globalny – w wielu krajach najpopularniejszy – a Puchar Świata w rugby to trzecia największa impreza sportowa świata! – przypomina i polecam obejrzeć film Clinta Eastwooda „Invictus – Niepokonany" z Mattem Damonem i Morganem Freemanem o tym, jak rugby zjednoczyło naród RPA.


REKLAMA
REKLAMA


Mieszkają koło stadionów Cracovii i Wisły, ale chodzą na Juvenię

Ela i Artur są „świeżakami”. Po raz pierwszy zetknęli się z rugby oglądając w 2023 roku mecze Turnieju Sześciu Narodów. Od tamtej pory regularnie oglądają mecze międzypaństwowe i rozgrywki klubowe, można ich spotkać na Juvenii. – W tym sporcie podoba nam się przede wszystkim bezpośredni kontakt i element nieprzewidywalności. Mimo rygorystycznych przepisów, które ograniczają zaciekłość i brutalność wpisaną w tę grę, mecze są płynne, a sędziowie wręcz pomagają zawodnikom w jej prowadzeniu – zauważają. To dla nich novum, bo – jak podkreślają – ich doświadczenia z piłką są takie, że arbitrzy występują w roli karzących zawodników, kompletnie zapominając o współpracy.

Innym pozytywnym elementem jest brak komercyjnego rozbuchania, przerostu formy nad treścią. – Komentarze skupiają się wyłącznie na grze, pomijają celebryctwo i hucpę, które w piłce nożnej coraz częściej odgrywają ważniejszą rolę niż sam mecz. Jeśli chodzi o Juvenię, to daje się zauważyć, że kibice tworzą pewną więź, bardzo inną od tej piłkarskiej. Na stadionie panuje iście piknikowa atmosfera, ludzie cieszą się możliwością spotkania znajomych i przy okazji dopingowania drużyny. Nie ma spięć między kibicami przeciwnych drużyn, jest wręcz chęć wzajemnego poznania się i wymiany uwag – to kompletnie inna atmosfera od tej panującej na stadionach piłkarskich – podkreślają.

Mieszkają w pobliżu stadionu Juvenii, a więc także blisko obiektów Cracovii i Wisły, ale stronią od futbolu, bo za założenie „złego szalika” może ich spotkać przykrość. – Do tego mecze piłkarskie wyzwalają w kibicach złe emocje: często dopingowanie sprowadza się do okładania przeciwnika różnymi, najczęściej wulgarnymi, epitetami. Tego na spotkaniach rugby po prostu nie ma – mówią Ela i Artur.

„Piramida ciał”

Chcieliby, żeby informacje o polskim rugby częściej pojawiały się w mediach, bo to zapewne przyczyniłoby się do większej popularności tego sportu, przede wszystkim wśród młodzieży.

– Rugby wyzwala pozytywne emocje, zdrowa rywalizacja oparta na fair play, pełen kontakt między zawodnikami są esencją tego sportu. Nie ma nic przyjemniejszego, i zarazem zabawniejszego, niż oglądanie „piramidy ciał” spod której zawodnicy próbują się wydostać, nie symulując kontuzji, i nie patrząc błagalnym wzrokiem w stronę arbitra. Jeśli rugbysta jest faulowany, to jest faulowany. W piłce nożnej, niestety, dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdzie zawodnicy robią wszystko, żeby nabrać sędziego. Symulacje, złośliwość wobec przeciwnika, częsty brak elementarnego, czysto ludzkiego wzajemnego poszanowania czynią futbol wręcz groteskowym. Z naszego punktu widzenia piłka nożna stała się zbyt mechaniczna i przewidywalna, element zaskoczenia już prawie nie odgrywa żadnej roli. Poza tym w rugby jest miejsce dla każdego: można ważyć 150 kg i być przydatnym. Można być szybkim atletą i zdobywać punkty z przyłożenia lub kopaczem mierzącym 170 cm – podkreślają.

Przyznają, że kibice dojrzeli do tego, aby cieszyć się tą grą wespół z zawodnikami i pragną wrócić do swoich obowiązków naładowani zdrowymi emocjami, które rugby zdecydowanie dostarcza. Mecze regularnie odbywają się na stadionie Juvenii. Kolejny, z Orlen Orkanem Sochaczew, już 12 maja o godzinie 15. Z kolei w dniach 18-19 maja na stadionie Wisły przy ulicy Reymonta zostanie rozegrany ostatni z trzech turniejów eliminacyjnych HSBC World Rugby Sevens Challenger 2024. Zobaczymy 12 reprezentacji kobiet w rugby siedmioosobowym, w tym mistrzynie Europy Polki.