"Chcemy zarażać, ale pozytywną energią"

fot. pixabay.com

Jak sobie radzą przedsiębiorcy z branży fitness, sport i spa po pierwszych dniach od odmrożenia IV sektora gospodarki? Na razie wypowiedzi są ostrożne z nadziejami na lepszą przyszłość.

Dariusz Rymar, właściciel Term Krakowskich

„Odmroziliśmy” się w sobotę. Mamy około 25% klientów na dwóch obiektach, trzeci jest zamknięty. Zamiast 300 wejść, mamy 60. Z tych danych jasno wynika, że jest słabiej niż w poprzednim roku i nie ma na to wpływu niższy sezon (wtedy notujemy spadek liczby klientów do 30%).

Powodów jest kilka, a na ostatnim miejscu jest wewnętrzna obawa klientów przed zarażeniem. Największym problemem jest brak turystów przez zamknięte granice, brak studentów, bo uczelnie nie działają, i brak klientów z kartami MultiSport, ponieważ nie wszystkie korporacje wznowiły działalność.

Przez trzy miesiące zamknięcia nasze straty sięgnęły 210 tys. złotych. Jeśli jednak jesienią nie będzie gorzej, to sobie poradzimy. Ale drugi lockdown może się zakończyć dramatycznie.

Wiktor Wernikowski, współwłaściciel Lemon Fitness

Na razie ruch jest niewielki, wrócili głównie stali klienci, można powiedzieć, że na poziomie 10% tego co było przed epidemią.

Basen mamy otwarty, odbywają się już na nim nawet zajęcia.  Wytyczne dotyczące limitu osób, które mogą korzystać, nie są przekraczane – w ten sposób, że ktoś musiałby czekać czy nie mógłby skorzystać z basenu.

Oczywiście przez trzy miesiące zamknięcia mocno dostaliśmy w kość, jednak wierzymy, że szybko zapełnimy klub i będzie jak dawniej.

Jesteśmy pozytywnie nastawieni i pełni entuzjazmu. Mamy nadzieję zarażać ludzi, ale pozytywną energią i zapałem do walki o siebie!

Marek Januszkiewicz, menadżer w Squash4You:

Klienci wrócili do gry, ale szacujemy, że to jest około 50% z tego, co było patrząc na poprzedni rok. Na pewno na powrót wpływa kwestia udostępnienia szatni, pryszniców i sauny. W maju zbyt wielu klientów nie było, ponieważ te miejsca były zamknięte, część osób przychodziło do nas przed pracą, aby pograć, później się umyć i pojechać do pracy.

Wiele osób też zrezygnowało z kart partnerskich. Teraz ten trend się odwraca, a od 6 czerwca mogliśmy otworzyć również szatnie oaz strefy mokre (prysznice, sauny, strefy relaksu). Czerwiec wygląda troszkę lepiej niż maj.

Co do obostrzeń, to większych problemów nie ma, jednak nie wszyscy stosują się do takich podstaw, jak choćby dezynfekcja rąk przy wejściu. Jest to też kwestia ciągłej edukacji z naszej strony.

Jakie przewidywania na przyszłość? Powinniśmy przetrwać. Jednocześnie zbliża się najgorszy czas na sporty halowe, ale sytuacja związana z brakiem wyjazdów zagranicznych i mimo wszystko jakąś tęsknotą za aktywnością fizyczną może nam pomóc.

Magdalena Jaroszczak, dyrektor ds. marketingu Fitness Platinium:

Pierwszego dnia było bardzo duże zainteresowanie. Widać, że klienci byli stęsknieni. Przy niektórych klubach jeszcze przed godziną ósmą pojawiły się kolejki do wejść.

Zainteresowanie treningami jest, ale liczba wchodzących do klubów nie powoduje przekroczenia limitów. Wypełniamy obostrzenia dotyczące jednej osoby na 10 mkw., zwłaszcza że w większych obiektach, o powierzchni ponad 4000 m2 (takich jak np. Bratysławska 4 oraz Aleja Pokoju 16) znajdzie się miejsce dla każdego, a narzucone nam przez GIS ograniczenia liczby ćwiczących nie są problemem.

Klienci generalnie stosują się do regulaminu: używają swoich ręczników, dezynfekują po sobie ławeczki i maszyny. Powoli też zapełniają się grafiki na zajęcia grupowe.

Od niedawna organizujemy przy ul. Reymonta 22A zajęcia w plenerze. Jest tam namiot, dlatego niezależnie od pogody można poćwiczyć. Z tym adresem wiąże się również nasza nowa inwestycja – w miejscu, gdzie był basen, planujemy otworzyć saunarium. Jednak na razie chcemy ustabilizować sytuację w klubach i trudno powiedzieć, kiedy zakończymy prace.

Na razie nie ma klubów, które mają problemy. Zamknięte pozostają tylko dwa. Przy ul. Klimeckiego 1, ponieważ nie udało nam się porozumieć z właścicielem obiektu, ale jesteśmy dobrej myśli i na dobrej drodze do porozumienia. Drugi, mały klub, na Zabłociu pozostaje tymczasowo zamknięty do odwołania.

Tomasz Groń, dyrektor zarządzający, Benefit Systems Oddział Fitness:


Widzimy, że nasi klienci po okresie izolacji chętnie wracają na siłownię i na zajęcia fitness. Mamy nadzieję, że to zainteresowanie utrzyma się w najbliższych miesiącach, w których amatorzy sportu naturalnie dzielą swoją aktywność na tę podejmowaną w obiektach sportowych i na świeżym powietrzu.

W najbliższym czasie będziemy uważnie analizować ruch w naszych klubach, niemniej w tym momencie jest jeszcze zbyt wcześnie, by tworzyć konkretne szacunki czy prognozy.

Warto również pamiętać, że dane związane z aktywnością w obiektach sportowych trudno będzie porównać z okresem, kiedy nie stosowaliśmy obostrzeń, takich jak limit wejść do klubów.

W klubach My Fitness Place skrupulatnie stosujemy się do wytycznych Ministerstwa Rozwoju i GIS. Zdrowie oraz bezpieczeństwo naszych klientów i zespołu są dla nas najważniejsze, dlatego intensywnie się przygotowywaliśmy do ponownego otwarcia. Przeszkoliliśmy zespół pracowników, przekazaliśmy informacje o środkach bezpieczeństwa naszym klientom, a także zabezpieczyliśmy i oznakowaliśmy wszystkie nasze kluby.

W obiektach My Fitness Place w zasięgu wzroku znajdują się płyny do dezynfekcji i widoczne materiały informacyjne przypominające o konieczności dezynfekcji sprzętu sportowego czy szafek w przebieralniach. Obsługa klubów wspiera klientów w tym zakresie, przypominając o zasadach bezpieczeństwa. Zwiększona została także częstotliwość serwisu sprzątającego. Obecnie widzimy, że podjęte przez nas działania przynoszą skutki. Osoby ćwiczące starają się pamiętać o nowych zasadach bezpieczeństwa i wykazują się sporą samodyscypliną w tym zakresie.

Obecnie na terenie Krakowa większość klubów My Fitness Place wznowiło już działalność. Klub w Skawinie jest jednym z obiektów, które są jeszcze przygotowywane do ponownego otwarcia. Na terenie Małopolski nie planujemy trwałych zamknięć klubów.

News will be here