Juvenia pokonała w 3. kolejce ekstraligi rugby Budmex Rugby Białystok 48:18 (17:12), zapisując na swoim koncie punkt bonusowy, ale odbierając też solidną i ważną lekcję.
Sprostali roli faworyta, ale...
Trudno było spodziewać się innego wyniku niż zwycięstwo czwartej drużyny poprzedniego sezonu nad beniaminkiem. Zwłaszcza, gdy po pierwszych 20 minutach, mimo błędów gospodarze zdecydowanie dominowali i prowadzili już 17:0. Trzy zdobyte przyłożenia uśpiły jednak czujność Juvenii. Z kolei goście ruszyli do natarcia i na przestrzeni pięciu minut wykorzystali dwie akcje, by dwukrotnie zameldować się w polu punktowym. Przy stanie 17:12 podopieczni Ciarana Hearna próbowali jeszcze szarpnąć, ale przed przerwą nie zdołali już zmienić wyniku. Prowadzili, ale mieli sobie sporo do powiedzenia w szatni.
W drugiej odsłonie bardzo szybko na polu punktowym zameldował się Austen van Heerden, dla którego było to już drugie przyłożenie tego dnia. Był to dopiero początek, bo Smoki wyszły na drugą połowę zdecydowanie bardziej zdeterminowane i żądne gry. Budmex Rugby Białystok punktował dwa razy po rzutach karnych, ale nie był już w stanie zbliżyć się do pola punktowego gospodarzy. Juvenia za to nie zamierzała się zatrzymywać. Wciąż popełniała błędy, ale też w jej grze pojawiło się więcej spokoju i płynności. Sporą odmianę wprowadził wracający po kontuzji Arsenii Pastukhov, który dwa razy przyłożył i trzykrotnie podwyższył, kończąc spotkanie z 16 punktami na koncie. Kolejne „piątki” dorzucili MJ Atkinson i Patrick Różycki. Juvenia zwyciężyła 48:18, notując punkt bonusowy, ale zarówno trener, jak i zawodnicy zdają sobie sprawę, że muszą w tym tygodniu ciężko popracować, żeby w przyszły weeke d postawić się na wyjeździe Orlen Orkanowi Sochaczew.
Na tego przeciwnika wystarczyło
– To nie był nasz najlepszy mecz. Odeszliśmy od schematów i nie graliśmy w swoim stylu. Dobrze, że wygraliśmy, ale musimy wrócić do realizowania założeń, bo przed nami dużo trudniejsze mecze. Musimy w nich zaprezentować się dużo lepiej. Cieszy fakt, że kilku zmienników i zawodników, którzy dostali swoje szanse zagrali wyjątkowo dobrze. Choćby Artur Polgun, który rozciął skórę na twarzy na rozgrzewce, ale opatrzył ranę i zagrał cały mecz na kilku pozycjach. Niesamowite zawody. Mamy bardzo młodą drużynę i przyszłość wygląda obiecująco – podsumował mecz trener Hearn.