Nie jedną, nie dwiema, a kilkoma dużymi niespodziankami lub wręcz sensacjami zakończył się inauguracyjny turniej ósmego sezonu PZU Amp Futbol Ekstraklasy. Liderem jest skazywana na pożarcie Legia Warszawa, a bohaterem zawodów został gracz, który kilkanaście dni temu uciekł przed wojną z Ukrainy.
Najbardziej rozczarowani Poznań opuścili gracze Wisły - mistrzowie Polski, którzy poważnie się wzmocnili. Drużyna Bogdana Kapłona za cel obrała sobie komplet punktów, a przegrała i z Podbeskidziem Bielsko-Biała, i Legią Warszawa. Po pierwszym dniu weekendowej rywalizacji była na dnie tabeli. Pewne wygrane w niedzielę z Nowymi Technologiami Różyca i Wartą Poznań odrobinę zatarły negatywne wrażenia z soboty.
– Te zwycięstwa trochę osładzają nam wcześniejsze porażki, ale nie ma już co wracać do tych przegranych meczów. To, co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Zapominamy o tym i wracamy do treningów, by w kolejnych meczach zwyciężać – deklaruje Marcin Guszkiewicz, który z czterema golami okazał się najlepszym strzelcem Wiślaków.– Teraz skupiamy się na nadchodzącej Lidze Mistrzów, której będziemy gospodarzami. W Poznaniu brakowało nam skuteczności, bo zmarnowaliśmy mnóstwo okazji, które później się na nas mściły. Mamy nad czym pracować - podkreślił Guszkiewicz, będący jedną z legend polskiego ampfutbolu. Uczestniczył on przecież w historycznym, pierwszym treningu tej dyscypliny jesienią 2011 roku.
Legia zmienia cel
Krakowianie wywalczyli sześć punktów i po pierwszym turnieju zajmują trzecie miejsce. Wyprzedza ich Legia (10 punktów) i Podbeskidzie (7). Sukces w Poznaniu sprawił, że Legia musi zmienić tegoroczne ambicje.
– Wiedzieliśmy, że po odejściu zawodników stanowiących kręgosłup drużyny trudno stawiać nas w roli drużyny walczącej o mistrzostwo. Jadąc tutaj nie przypuszczaliśmy, że będziemy na pierwszym miejscu, choć zawsze walczymy o to, by Legia była na szczycie, bo uważamy, że tam jest jej miejsce. Przystępowaliśmy jednak do sezonu przede wszystkim z zamiarem dobrej zabawy, ale teraz musimy zmienić cel i walczyć o mistrzostwo, bo okazało się, że stać nas na to - tłumaczy Jakub Popławski, bramkarz Legii, który kilkukrotnie znakomitymi interwencjami ratował swój zespół.
W ataku szalał z kolei Marokańczyk Mohammed Aharchi, który z ośmioma golami został królem strzelców turnieju oraz najlepszym piłkarzem zawodów.
Pierwsze zwycięstwo i piękny gest
Wielką pozytywną sensację sprawili również zawodnicy Nowych Technologii Różyca. Ampfutboliści, którzy przez ostatnie dwa lata grali jako Widzew Łódź i nie wygrali w tym czasie ani jednego meczu, już w spotkaniu otwarcia nowego sezonu osiągnęli historyczny sukces: po pięknym golu Sylwestra Budnera pokonali gospodarzy zawodów i przez kilka godzin byli liderami PZU Amp Futbol Ekstraklasy.
Drugim z bohaterów Nowych Technologii Różyca był Ałeksandr Kupryjanow. Ukrainiec kilkanaście dni temu uciekł z ojczyzny przed wojną, a teraz próbuje układać sobie życie na nowo w Polsce. Pomaga mu w tym Amp Futbol Polska, a dużą klasę pokazały wszystkie zespoły uczestniczące w rozgrywkach. Podczas ceremonii otwarcia Kupryjanow otrzymał dedykowaną reprezentacji Ukrainy, koszulkę z autografem Roberta Lewandowskiego, a wszyscy ampfutboliści zrobili sobie zdjęcie z flagą Ukrainy na znak solidarności z walczącym o ojczyznę narodem.
Kolejny turniej PZU Amp Futbol Ekstraklasy odbędzie się w 23-24 kwietnia, a jego gospodarzem (w Uniejowie) będą Nowe Technologie Różyca. W rozgrywkach zadebiutuje wówczas Stal Rzeszów, która pauzowała w Poznaniu.