– W Cracovii sporo osiągnąłem, ale chciałbym jeszcze więcej – mówi Kamil Pestka, jeden z liderów drużyny. – Młody wiek nie jest przeszkodą, poradzi sobie z nową funkcją – uważa Krzysztof Pilarz, były kapitan Pasów.
Trener Jacek Zieliński uważa, że kapitanem polskiej drużyny powinien być Polak. Przed nowym sezonem postawił na krakowianina Kamila Pestkę, który ma też poważanie u kolegów, bo w wyborach rady drużyny otrzymał najwięcej głosów. Niespełna 24-letni zawodnik poświęcił dla Pasów już jedną trzecią życia. Do pięciokrotnego mistrza Polski trafił w 2014 roku, w ekstraklasie zadebiutował pięć lat temu – w ostatniej kolejce sezonu 2016/2017, gdy Pasy po raz pierwszy prowadził Zieliński. Dziś jego bilans w pierwszej drużynie to 89 rozegranych spotkań, osiem strzelonych goli i sześć asyst. Największym sukcesem jest zdobycie w 2020 roku Pucharu Polski po meczu finałowym z Lechią Gdańsk, którego był najlepszym zawodnikiem.
– Wydaje się, że to bardzo dobre posunięcie trenera Zielińskiego. Lubił stawiać na Polaków, teraz zmienia trendy w Cracovii i funkcja kapitana dla Kamila to element tego planu. Pestka od wielu lat jest związany z tym klubem, poradzi sobie z nową funkcją – mówi LoveKraków.pl Krzysztof Pilarz, przez trzy i pół roku bramkarz Cracovii, od sezonu 2014/2015 kapitan zespołu.
– Opaska może pomóc Kamilowi w rozwoju. Wzięcie większej odpowiedzialności za drużynę, wyprowadzanie kolegów na boisko potrafi zbudować, dać pozytywnego kopa – dodaje były gracz, który obecnie zajmuje się prywatnym biznesem i działa jako wiceprezes w niewielkim klubie Żuławy Nowy Dwór Gdański.
Dyplomatycznie o kadrze, z pokorą o celach
Umowa Pestki z Pasami wygasa z końcem sezonu i na razie nie została przedłużona. Utalentowanym piłkarzem od lat interesują się zagraniczne kluby, tak było też w ostatnim czasie.
– Były pojedyncze zapytania, ale nie będę mówił skąd. Są osoby, które nad tym czuwają. Na razie jestem w Cracovii, z czego bardzo się cieszę. To dla mnie bardzo ważny klub, w którym sporo osiągnąłem, ale chciałbym jeszcze więcej – odpowiada wahadłowy, który w sobotnim spotkaniu przeciwko Korone Kielce zaliczył asystę przy samobójczym golu obrońcy gości.
Kibice Cracovii liczą na walkę o czołowe miejsca w ekstraklasie, prezes Janusz Filipiak zapowiada, że jego klub chce zamieszać w polskiej piłce, a zawodnicy zaczęli sezon z wysokiego C. Dwóch wygranych na początku sezonu w najwyższej lidze nie mieli od 1951 roku.
– Do początku sezonu musimy podchodzić ze spokojem. Morale idą w górę, co jest bardzo ważne, jednak potrzebna jest też chłodna głowa. Nie możemy się zachłysnąć dobrym początkiem, bo to nie będzie dla nas korzystne. Udany start nie jest dla nas skoczeniem, wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni, trzeba to było potwierdzić w oficjalnych meczach – mówi kapitan drużyny.
Na początek Pasy pokonały 2:0 Górnika Zabrze na wyjeździe i Koronę Kielce przed własną publicznością. – Trzeba twardo stąpać po ziemi, nie popadać w hurraoptymizm. Rywale się przed nami nie położyli, a w naszej grze nie wszystko było idealne. W piątek gramy z Legią Warszawa i poprzeczka na pewno zostanie zawieszona wyżej – spodziewa się były reprezentant Polski do lat 21, który puka do kadry A i ma jeszcze szansę wywalczyć bilet na mistrzostwa świata w Katarze.
O reprezentacji i czerwcowym zgrupowaniu, z którego wrócił bez debiutu, mówi bardzo niechętnie. Podkreśla, że wiele się nauczył, a droga do reprezentacji utoruje się, gdy dobrze będzie grał w klubie.