Poważne zarzuty prokuratorskie ciążą na Jakubie Tabiszu, którego w piątek w sprawowaniu funkcji prezesa zawiesiła rada nadzorcza MKS Cracovia SSA. – Obszary, którymi zarządzał – infrastruktura, widowiska, sprzedaż – przejmą inne osoby. Nastąpi decentralizacja i wykorzystamy zasoby Comarchu. Pojawi się „osoba obrotowa” – mówi prezes Comarchu i Cracovii.
Zapowiadał pan, że wiceprezes Jakub Tabisz zostanie zawieszony przez radę nadzorczą i w piątek taka decyzja zapadła. Długo taki stan się utrzyma?
Janusz Filipiak: Nie wiemy, decyzja jest bezterminowa. Działamy zgodnie z zasadami sztuki – ma zarzuty, więc musieliśmy go zawiesić. Jak długo to potrwa? Piłka nie jest po naszej stronie, ale po stronie prokuratury i sędziów.
Współpracujecie z Tabiszem od prawie 20 lat. Jak pan zareagował na ostatnie wydarzenia?
Emocjonalnie na pewno to miało wpływ. Szczególnie żal było mi żony Tabisza i syna Mateusza. Jeśli chodzi o tego młodego zawodnika, to będziemy starali się go wesprzeć, bo to dla niego trauma. Ja mam do czynienia z wieloma kryzysami we wszystkich obszarach, więc traktuję to roboczo.
Czy ktoś przejmie obowiązki wiceprezesa Tabisza? Wyjaśnianie tej sprawy może trochę potrwać.
Nie wiem, czy mogliśmy odwołać wiceprezesa, ponieważ jesteśmy spółką prawa handlowego i obowiązują procedury kodeksu handlowego i kodeksu karnego. Musimy zmienić procedury zarządzania klubem. Zawieszenie Jakuba Tabisza nie jest fikcyjne, pracownicy nie będą do niego raportować. Obszary, którymi zarządzał – infrastruktura, widowiska, sprzedaż – przejmą inne osoby. Nastąpi decentralizacja i wykorzystamy zasoby Comarchu. W tak krótkim okresie nie mamy innej możliwości i musimy poprosić o pomoc osoby, które posiadamy, choć niektórzy kibice nie będą tego lubić. Pojawi się „osoba obrotowa” i w odpowiednim czasie poznacie jej nazwisko. W tej chwili nie ma wielu chętnych do zarządzania klubem sportowym. Nie mówię tylko o Cracovii, trudno pozyskać dobrych menedżerów przez atmosferę wokół piłki.
Tabisz zajmował się także sprawami finansowymi, transferami.
Po objęciu funkcji dyrektora sportowego przez Stefana Majewskiego zostało to odseparowane, więc nie będzie zmiany. Dziś odbyło się [w sobotę – przyp. red.] spotkanie z Tabiszem i czeka nas duża reorganizacja. Rola Stefana Majewskiego cały czas będzie rosła. Damy mu ludzi do prowadzenia administracji zarządzania grupami młodzieżowymi.
Wielu kibiców ucieszyło zawieszenie wiceprezesa. Jakub Tabisz często był przez nich krytykowany, żądali jego odejścia.
Jedno jest pewne – nie odnoszę się do wartości prawnej tej sprawy. Zarzuty zostały postawione i musimy zareagować. To nie jest pic na wodę, fotomontaż.
Tabisz będzie odsunięty od zarządzania i nikt w Cracovii nie będzie do niego raportował. Zawieszenie jest rzeczywiste, pojawią się inne osoby.
Oglądał pan pierwszą połowę sobotniego sparingu z Duklą Bańska Bystrzyca w towarzystwie dyrektora Majewskiego i zawieszonego wiceprezesa. Nie traktuje pan go jak "trędowatego".
Jest w Cracovii 19 lat, ma prawo przychodzić. Wprost mu powiedziałem: proszę przychodzić, proszę oglądać, proszę uczestniczyć. To nie ma nic wspólnego z tym, że będzie zarządzał.
Będzie się pojawiał w klubie?
Raz jeszcze potwierdzam z pełną odpowiedzialnością, że nikt w Cracovii nie będzie raportował do Jakuba Tabisza. Zawieszenie nie jest fikcyjne i to jest potwierdzenie wobec niektórych komentarzy w mediach społecznościowych. Ale trudno żeby nie przychodził. Dlaczego nie?
Jakie panowie mieli relacje?
Nie było takich relacji.
Były. Relacje szefa i współpracownika.
Przeciętny czytelnik nie zdaje sobie sprawy, że w Comarchu jest 7,5 tysiąca osób, 35 spółek i kilkudziesięciu wiceprezesów. Po prostu nie mam relacji emocjonalnych...
Pytam o relacje służbowe. Były w porządku?
Tak jak z innymi.
Cracovia zakończyła rundę jesienną ekstraklasy na ósmym miejscu ze stratą czterech punktów do podium. Jak pan ocenia postawę piłkarzy?
Przygotowujemy transfery, by były przed 7 stycznia, gdy piłkarze zaczynają obóz. Prawdopodobnie pojadę do Turcji na całe dwa tygodnie, ale nie po to, by rozkoszować się klimatem. Mogę obiecać kibicom, że mimo kryzysu na rynkach światowych, będziemy wspierać klub.
Perspektywa walki o medal pomaga w rozmowach z zawodnikami?
Z pewnością tak. Natomiast nie chcę dmuchać w wielką trąbę, bo znowu „na internecie” mnie wyśmieją.
Jaka jest przyszłość Jewhena Konoplianki, który przychodził w glorii zawodnika z nazwiskiem? Jest pan zadowolony z jego dotychczasowej postawy?
Strzelił jedną bramkę, która zadecydowała o zwycięstwie. Nie jest źle, natomiast w rundzie wiosennej będzie miał szansę się wykazać. Naszym problemem jest, że znowu narzeka na naciągnięcie mięśnia [po meczu trener Jacek Zieliński powiedział, że Ukrainiec ma lekko przeciętą skórę na stawie skokowym]. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać na wiosnę.
Tęskni pan za europejskimi pucharami?
Zdecydowanie, na pewno chcemy tam być. To moja niezmienna mantra: puchary, puchary.
Rozmawiał i notował Michał Knura