Trzeci mecz w lidze i trzecia porażka Białej Gwiazdy z Puszczą Niepołomice. Żubry zasłużenie wygrały w Krakowie 4:1 i zagrają w finale baraży. Piłkarzy gospodarzy żegnały gwizdy i przekleństwa.
Puszcza w niedzielę o godzinie 18 zagra w finale ze zwycięzcą spotkania Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Stal Rzeszów, które rozpocznie się o godzinie 21. Jeżeli do elity awansują niepołomiczanie, mecze w roli gospodarza będą rozgrywać... na stadionie przy Rymonta.
Nie chciał zejść
Trener Radosław Sobolewski jednak nie mógł wystawić najsilniejszej jedenastki. Z powodu urazu nie mógł zagrać najlepszy w meczu z Górnikiem Łęczna środkowy pomocnik Igor Sapała, a mający wcześniej problemy z kolanem Bartosz Jaroch zaczął na ławce. Krakowianie pozostali więc przy ustawieniu z trójką środkowych obrońców i dwoma wahadłowymi, którymi we wtorek byli Dawid Szot i David Junca. W składzie Puszczy nie było niespodzianek, Tomasz Tułacz posłał do boju najlepszych zawodników.
Trener gości Tomasz Tułacz już w 24. minucie przeprowadził zmianę. Z boiska zszedł Emile Thiakane, któremu groziła czerwona kartka. Ofensywny piłkarz na początku meczu obejrzał żółtą, ale nadal był agresywny. Gdy kopnął Josepha Colleya, sztab Puszczy szybko zareagował, by za chwilę nie osłabił swojego zespołu. Senegalczyk nie był skory do opuszczenia murawy, ale musiał się pogodzić z decyzją dla dobra drużyny.
Fatalnie bronili stałe fragmenty
Być może nastrój zmiennika poprawił się, gdy w 33. minucie jego zastępca dał Puszczy prowadzenie. Piąty zespół sezonu zasadniczego miał aut, który krótko rozegrał i Marcel Pięczek dośrodkował na głowę zawodnika, który dołączył do drużyny Żubrów w tym roku. W polu karnym zaspał Junca i licząca na takie prezenty niepołomicka drużyna z zimną krwią z niego skorzystała.
Biała Gwiazda zaczęła to spotkanie z animuszem, ale do przerwy nie stworzyła sobie stuprocentowej sytuacji. Najlepszą, po kontrze i podaniu Kacpra Dudy, miał Luis Fernandez, który nie trafił w bramkę. Po drugiej stronie Mikołaj Biegański obronił strzał Piotra Mrozińskiego, drugą szansę miał także Zapolnik. Krakowianie grali zbyt wolno, dali się wypychać, czasem popełniali proste błędy. Przeciwnikom taki chaos odpowiadał. Gdy tylko mogli, kradli czas – celebrując wyrzucanie piłki z autu czy wznowienie od bramki. W trzeciej z czterech doliczonych minut stracili kolejnego gola po rzucie rożnym i uderzeniu niepilnowanego stopera Łukasza Sołowieja.
Bicie głową w mur
Puszcza niczym nie zaskoczyła, ale podopieczni Sobolewskiego po raz kolejny w tym sezonie nie potrafili skutecznie bronić przy stałych fragmentach. Jeżeli nie jesteś przygotowany na tak oczywiste zagrania rywala, to nie zasługujesz na awans do finału baraży o ekstraklasę.
W przerwie na boisku pojawili się Jaroch (za Szota) i James Igbekeme (za Tachiego). W 53. minucie po strzale Junki piłka odbiła się od prawego słupka bramki Kewina Komara, który wcześniej został ukarany kartką za grę na czas. Wiślacy przycisnęli piłkarzy Puszczy, ale ci ofiarnie się bronili i mieli szczęście. Tak było po godzinie od rozpoczęcia spotkania, gdy piłka dotknięta przez Angela Rodado przeszła minimalnie obok słupka.
13-krotni mistrzowie Polski bili głową w mur. Ich akcje nie przynosiły skutku, nie stwarzali zagrożenia po naprawdę dużej licznie stałych fragmentów. Gdy wydawało się, że w tym spotkaniu już nic się nie wydarzy, na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Mula i futbolówka po rykoszecie przelobowała Komara. Fantastyczny doping prawie 24 tysięcy kibiców niósł gospodarzy, ale nie zdołali doprowadzić do dogrywki i sezon 2023/2024 rozpoczną w I lidze
Dwa gwoździe do trumny
W doliczonym czasie awans Puszczy przypieczętował rezerwowy Lucjan Klisiewicz, który wykorzystał dwa błędy obrony. Kibice Wisły żegnali zawodników gwizdami i przekleństwami.
Wisła Kraków – Puszcza Niepołomice 1:4 (0:2)
Bramki: Mula (84.) – Zapolnik (33.), Sołowiej (45.), Klisiewicz (90., 90.).
Wisła: Biegański – Szot (46. Jaroch), Colley (60. Mula), Łasicki, Moltenis, Junca – Duda (90. Żyro), Tachi (46. Igbekeme) – Villar, Fernandez, Rodado.
Puszcza: Komar – Mroziński, Wojcinowicz, Sołowiej, Jakuba – Siemaszko (66. Bartosz), Hajda, Serafin, Pięczek (66. Frelek) – Thiakane (24. Zapolnik 77. Stępień) – Kidrić (77. Klisiewicz).
Żółte kartki: Duda, Łasicki – Thiakane, Serafin, Komar.
Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).