W końcówce i po meczu z Odrą Opole (porażka 1:3) kibice Wisły dali zespołowi do zrozumienia, co sądzą o grze i wynikach. Część okrzyków było skierowanych w stronę Radosława Sobolewskiego, by podał się do dymisji. Trener zapowiedział, że będzie walczył do końca, i wie, że zespół zacznie wygrywać.
– Na losy spotkania ogromny wpływ miała czerwona kartka w 19. minucie i gra w osłabieniu przez 70 plus czas doliczony. Kartka zdeterminowała nasze poczynania, ale w dziesięciu zdobyliśmy bramkę i schodziliśmy na przerwę z korzystnym wynikiem – powiedział Radosław Sobolewski.
Nie chciał oceniać, czy pierwsza żółta kartka dla Sapały została pokazana słusznie, a drugą ocenił jako niepotrzebną.
Dymisja Radosława Sobolewskiego? Nie podda się
Trener Wisły dodał, że w drugiej połowie gospodarze dokonali zmian, by poblokować rywalom pewne strefy boiska. Porażkę, jego zdaniem, spowodowały błędy w ochronie pola karnego.
– W końcówce straciliśmy bramki i trzy punkty. Sytuacja jest trudna, ale niesamowicie wierzę w ten zespół, i wiem, że zdobywanie punktów jest kwestią czasu. Myślałem, że to spotkanie będzie przełomowe kiedy zapunktujemy w dziesiątkę. Niestety się nie udało, ale walczymy dalej.
Pytany o głosy kibiców, którzy już nie tylko w internecie żądają jego dymisji, powiedział, że nie dziwi się ich reakcji. – Początek sezonu w naszym wykonaniu wygląda słabo. Nie uciekam od tego, ale jeśli sugeruje pan, że miałbym się poddać, to nie ma szans! – odpowiedział na pierwsze z pytań.
– Będę walczył do końca i wiem że, że ten zespół zacznie wygrywać. Nie będzie ani wstrząsu, ani głaskania. Chciałbym zaproponować zawodnikom coś pomiędzy, a zwłaszcza mądrą, ciężką pracę – dodał.
Wielka sprawa dla Odry Opole
Trener Odry przyznał, że mecz na stadionie przy Reymonta był szalony. Gdy Borja Galan w drugiej połowie trafił w poprzeczkę, był zaniepokojony, że jego drużyna nie wykorzystuje sytuacji.
– Spokojna gra mojej drużyny była kluczem do sukcesu. Trudno się broni w dziesiątkę i było to widać po Wiśle. To klasowy zespół, który groźnie kontratakował. Po straconej bramce z Wisły zeszło powietrze, a my bezlitośnie wykorzystaliśmy ten moment – stwierdził Adam Nocoń.
– Przy stanie 1:2 Artur Haluch w świetnym stylu obronił strzał z lewej strony. Podobała mi się gra mojej drużyny. Przed meczem pojawiały się komentarze, że Wisła jest słabsza. Uważam, że nie. Grają dobrze, tak samo, szczególnie na własnym stadionie, i nie mówię tylko o meczu z nami. To zwycięstwo jest bardzo cenne. Wygrać na Wiśle to dla nas wielka sprawa – zakończył.