Przez transfer do Cracovii Kamil Glik liczy na powrót do reprezentacji Polski. Trener Jacek Zieliński nie ma wątpliwości: zawodnik tej klasy będzie liderem w szatni i na boisku.
– Wciąż mam ambicje sportowe. Gdyby było inaczej, nie byłoby mnie tutaj. Cracovia to był mój pierwszy i jedyny wybór – mówi 103-krotny reprezentant kraju po powrocie do Polski po trzynastu latach.
Glik, nieco skrępowany: Sprawy potoczyły się szybko
34-latek związał się z Cracovią dwuletnią umową. Sam nie ukrywa, że powrotowi towarzyszą duże emocje. – Czuję się nieco skrępowany. Nie jakbym wracał, ale dopiero wyjeżdżał do nowego miejsca – przyznaje z uśmiechem na ustach.
Nie ukrywa, że bardzo mocno zależało mu na powrocie do Polski. Sprawy osobiste i rodzinne były na pierwszym miejscu.
– Mieszkając w Neapolu nie było mnie codziennie w domu. Dojeżdżałem co trzeci dzień. Mam dzieci, dorosłą córkę. Sprawy rodzinne i te związane ze szkołą dla dzieci są dla mnie bardzo ważne. Ten czas dał nam bardzo mocno w kość – przedstawia.
Przyznaje, że chciał mieszkać w dużym mieście, aby zapewnić przyszłość swoim najbliższym. – To był główny powód, dla którego zdecydowałem się na powrót do Polski do Krakowa i dużego klubu, Cracovii – podkreśla. Rozmowy z Pasami potoczyły się bardzo szybko. – Dwa, trzy dni. To był mój pierwszy i jedyny wybór – dodaje.
Oferty z Włoch
Ostatnim klubem Glika było Benevento Calcio. Doświadczony piłkarz nie ukrywa, że mógł zostać we Włoszech, bo miał oferty, ale one nie zmieniłyby jednak stylu życia. – Wrócilibyśmy do tego, co przeżywaliśmy w ostatnich trzech latach. To męczyło mnie, żonę i dzieci. Były opcje, ale one nie zgadzały się pod względem osobistym, życiowym. Sprawy ekonomiczne były na dalszym miejscu – przekonuje.
34-latek nie zdecydował jeszcze, gdzie zamieszka. Rozważa osiedlenie się w Krakowie lub pod miastem na stałe. Z Małopolski będzie miał bliżej do rodzinnego Jastrzębia-Zdroju. – Kiedy mogę, odwiedzam rodzinę, przyjaciół. Grając we Włoszech tych przerw było mało – ubolewa.
Glik w Cracovii. Lider na boisku i mentor w szatni
Przy Kałuży nie ukrywają zadowolenia z pozyskania 103-krotnego reprezentanta Polski. Sporo oczekują po tym transferze.
– Mieć w szatni takiego zawodnika to duże wyzwanie – nie ukrywa Stefan Majewski, dyrektor ds. sportowych klubu. Liczy, że Glik będzie nie tylko liderem w szatni, ale pomoże drużynie także jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie.
Trener Jacek Zieliński nie ma wątpliwości, że Glik szybko wkomponuje się do zespołu. W sobotę nie zagra jeszcze z Koroną Kielce (godz. 17:30), ale ma być gotowy na kolejne spotkanie z Widzewem Łodź. – Sportowo na pewno by sobie poradził, ale chcemy uniknąć jakiejś głupiej kontuzji – mówi opiekun Pasów. – W każdym klubie, w jakim grał, był liderem formacji defensywnej. Zamierzam z nim zrobić to samo – zapowiada.
Przez letni okres Glik trenował indywidualnie, a z Cracovią odbył dwie jednostki treningowe. Sam przyznaje jednak, że siłownia nie zastąpi piłki i zielonego boiska. – Jesteśmy zgodni, że na grę w lidze jest jeszcze za wcześnie. Mamy czas, aby się przygotować – przekonuje.
34-latek będzie mógł zająć centralne miejsce pośród trójki środkowych obrońców Cracovii. Tam dotychczas grał Jakub Jugas, kapitan zespołu. Trener zapowiada, że ma już pomysł, jak pogodzić tych piłkarzy.
Liczy na powrót do reprezentacji. A jakie cele z Cracovią?
Doświadczony obrońca nie ukrywa, że występy w ekstraklasie mają przybliżyć go do reprezentacji Polski, w której ostatni raz zagrał na mistrzostwach świata w Katarze.
– Zawsze broniłem się boiskiem, niezależnie, czy trenerem jest Santos, Souza, Nawałka, czy Michniewicz. Przez boisko udowodnię, że do tej reprezentacji wrócę. Chcę pojechać z drużyną na przyszłoroczne Euro – zapowiada Kamil Glik.
Nie ukrywa, że cały czas śledzi polską ligę i ogląda ją w telewizji – nie tylko ekstraklasę, ale też niższe ligi. – Po trzynastu latach bardzo zmieniła się otoczka spotkań, stadiony, infrastruktura. Jeśli chodzi o poziom to ciężko mi jeszcze oceniać. Mam w sobie bardzo dużo chęci do gry – pali się do gry. Poziomu ligi nie chce oceniać. – Sam jestem ciekaw, czego się spodziewać – wyznaje.
Glik stwierdza też, że przy Kałuży nie musieli namawiać go żadnymi konkretnymi celami sportowymi. – Cracovia to duży klub, który zawsze ma duże ambicje. Zawsze będzie grać o wysokie cele – kwituje.