Mecze Cracovii z Wisłą zawsze rozgrzewają cały piłkarski Kraków i zapewne też inne miasta Polski. Tym razem gole nie padły, a drużyny nie wyłoniły na boisku tej, która rządzi pod Wawelem, ale zainkasowały po jednym punkcie, który dla walczącej o utrzymanie Białej Gwiazdy może być niczym tlen. Choć lepiej w tym spotkaniu zagrali gospodarze, to Wisła miała w ostatniej akcji meczu piłkę meczową, po której bramkę na wagę trzech punktów mógł zdobyć Enis Fazlagić. Główka Macedończyka była jednak niecelna. Komplet widzów przy Kałuży obejrzał ciekawe spotkanie, ale więcej ognia niż na boisku, było na trybunach.
Fani Cracovii zaprezentowali dwie oprawy z pirotechniką, zgromadzeni w narożniku Wiślacy odpowiedzieli także pokazem rac, czym przez chwilę zadymili boisko. Wielkie Derby Krakowa nie zawiodły. Na bohatera wyrósł Paweł Kieszek, który uratował Wiśle jeden punkt.
Taki rezultat sprawia, że Biała Gwiazda najbliższy tydzień dalej spędzi w strefie spadkowej. Do bezpiecznej pozycji traci dwa punkty, ale z tyłu zaczyna napierać Bruk-Bet Termalica Nieciecza, która wygrała już drugi mecz z rzędu. Cracovia jest ósma i sezon skończy w środku stawki.