Wisła znów traci dwa gole i czeka na Błaszczykowskiego

Marko Kolar strzelił dla Wisły dwie bramki fot. Bartek Ziółkowski

Po dwóch porażkach z rzędu Wisła Kraków w końcu zdołała dopisać do swojego dorobku kolejny punkt. Na własnym stadionie zremisowała z Jagiellonią Białystok 2:2. Oba trafienia dla Białej Gwiazdy zdobył Marko Kolar.

Trener Maciej Stolarczyk w meczu z Jagiellonią Białystok nieco przemeblował skład Wisły Kraków. Do wyjściowej jedenastki po pauzie za żółte kartki wrócił Marcin Wasilewski, który po raz pierwszy odkąd pojawił się w Krakowie, wystąpił z opaską kapitana na ramieniu. Miejsce na ławce zajął Maciej Sadlok, a poza składem znalazł się Rafał Boguski.

Z białostoczanami Wisła musiała radzić sobie również bez kontuzjowanego Jesusa Imaza. Na szczęście dla krakowian do składu wrócił Vullnet Basha. Albańczyk swoją obecność na boisku zaznaczył bardzo szybko. W 17. minucie wrzucił piłkę w pole karne, dopadł do niej Marko Kolar, co zupełnie zbiło z tropu defensorów Jagiellonii. Chorwat wykorzystał sytuację i umieścił piłkę w siatce.

Pechowcowi dopisało szczęście

Dla Marko Kolara starcie z Jagiellonią było wyjątkowe pod wieloma względami. Po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczął mecz od pierwszej minuty. W sumie wystąpił tylko w sześciu spotkaniach oraz zdobył jedną bramkę w wygranym meczu z Lechem Poznań. Chorwat nie ma w Krakowie łatwego życia. Cały jego pobyt tu związany jest z kontuzjami. Przez cały ubiegły sezon praktycznie się leczył. Tuż po przyjściu do Krakowa nabawił się kontuzji, przez co debiutował dopiero w 15. kolejce – w listopadowej potyczce z Sandecją Nowy Sącz. W doliczonym czasie gry zmienił Carlitosa. Nie zdołał nacieszyć się grą, jak doznał urazu kolana, który znów na dłuższy okres czasu wyeliminował go z rywalizacji.

Kolejny sezon miał należeć do Kolara. Z klubu odszedł Carlos Lopez, więc jego szanse na grę w ataku Wisły znacznie wzrosły. Kiedy ekstraklasa ruszyła na dobre, o grę było mu ciężko. Zdołał jednak strzelić gola i zaliczyć asystę. Niestety sytuacji nie poprawiła kolejna kontuzja. W meczu Pucharu Polski z Lechią Gdańsk, w którym zagrał od pierwszej minuty, po konfrontacji z bramkarzem gości nabawił się urazu barku. Tuż po spotkaniu Chorwat przeszedł zabieg, a pierwsze prognozy mówiły, że w tym roku może już nie zagrać.

Tak się jednak nie stało. Rehabilitacja napastnika Wisły przeszła pomyślnie, na czym skorzystał zarówno zawodnik, jak i sama Wisła. Wobec kontuzji Jesusa Imaza Marko Kolar otrzymał szansę, którą wykorzystał w stu procentach. Niespełna dwadzieścia minut po pierwszej bramce, wpisał się na listę strzelców po raz drugi. Nieporadna defensywa gości pozwoliła Zdenkowi Ondraskowi dość łatwo podać do ustawionego sam na sam z bramkarzem Kolara, który ładnym strzałem dał Wiśle drugiego gola.

Znów ze stratą gola

Pierwsza połowa nie należała do podopiecznych trenera Ireneusza Mamrota. Drużyna, która jak dotąd tylko raz przegrała na wyjeździe, wyglądała na zagubioną. Pomimo że goście dłużej utrzymywali się przy piłce, zdołali oddać tylko jeden celny strzał. Po przerwie białostoczanie zaczęli jednak prezentować zupełnie inny poziom. W odstępie zaledwie kilku minut trzykrotnie sprawdzili umiejętności bezrobotnego jak dotąd Mateusza Lisa. Bramkarz Wisły rzucał się w prawo, potem w lewo, ale mimo usilnych starań rywala zdołał zachować czyste konto.

Od wygranych derbów Krakowa 2:0, podopieczni trenera Macieja Stolarczyka nie mieli meczu, w którym nie straciliby przynajmniej dwóch goli. Pojedynek z Jagiellonią niestety nie przerwał złej passy, ponieważ w 61. minucie Marko Poletanović pokonał Mateusza Lisa. W tej sytuacji skarcić trzeba obronę krakowskiej Wisły. Po wrzutce w pole karne piłkę miało trzech wiślaków i żaden z nich nie zdołał jej wybić, Futbolówka w końcu spadła pod nogi gracza Jagiellonii. Ten efektownie się obrócił i uderzył na dalszy słupek.

W drugiej połowie role się odwróciły. Tym razem to Wisła nie istniała i gubiła się w obronie, co Jagiellonia bardzo szybko wykorzystała. Już w 68. minucie na tablicy wyników był remis 2:2. Cillian Sheridan idealnie znalazł się na szóstym metrze, wyskoczył w górę i głową umieścił piłkę w siatce. Arvydas Novikovas mógł dać gościom prowadzenie, jednak przy jego dwóch próbach zabrakło precyzji.

Dopiero w końcówce spotkania Wisła zdołała przeprowadzić groźną akcję. Rafał Pietrzak zagrał do Zdenka Ondraska, który mógł rozstrzygnąć losy meczu. Niestety czeski snajper posłał piłkę obok słupka.

Kibice dziękują, Błaszczykowski na ratunek

Kibice Białej Gwiazdy w związku z niepewną przyszłością klubu, za pomocą sektorówki podziękowali walczącym piłkarzom sparafrazowanymi słowami Henryka Reymana „Nie dopuściliście do tego, aby ludzie uznali was za niegodnych podania ręki”. Na trybunach zawisł także baner z hasłem „Drużyna z charakterem”. Kibice wyrazili za to swoją dezaprobatę dla prezes Wisły, Marzeny Sarapaty.

Sympatii do krakowskiego klubu nie kryje Jakub Błaszczykowski, który jak podaje portal Interia.pl zadeklarował chęć gry w Wiśle już od rundy wiosennej, za co nie oczekuje do końca sezonu pieniędzy. Postawił jednak jeden warunek, skład Białej Gwiazdy nie może zostać poważnie osłabiony, ponieważ reprezentant kraju chce mieć obok siebie „godnych rywali”.

Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok 2:2 (2:0)

Bramki: Kolar (17., 36) – Poletanović (61.), Sheridan (68.)

Wisła: Lis – Bartkowski, Wasilewski, Arsenić, Pietrzak – Basha, Plewka (75. Halilović) – Kolar, Kort (84. Brożek), Kostal (70. Bartosz) – Ondrasek.

Jagiellonia: Kelemen – Frankowski, Klemenz, Mitrović, Guilherme – Romanczuk – Novikovas, Pospisil (78. Kwiecień), Poletanović (88. Machaj), Sheridan – Świderski (90. Klimala).

Żółte kartki: Kort, Ondrasek – Pospisil, Kelemen.

Sędziował Tomasz Frankowski (Warszawa).

News will be here