Liczą na kolejne trofeum. Nie mają go w gablocie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Hokeiści Cracovii dość niespodziewanie powalczą o wygraną w Pucharze Kontynentalnym. – Nieważne, gdzie finał zostanie rozgrany, będziemy chcieli zagrać w nim jak najlepiej. Takiego trofeum w klubie jeszcze nie mamy – mówi trener Rudolf Rohaczek.

10 listopada czeski szkoleniowiec obchodził 15-lecie pracy w krakowskim klubie. Od sukcesów jego drużyn półka ugina się od trofefów – 12 medali mistrzostw Polski (w tym siedem złotych) i dwa Puchary Polski.

W tym sezonie jego drużyna – po raz kolejny mocno przebudowana – zawodzi na krajowych lodowiskach. W stawce jedenastu drużyn znajdują się dopiero na dziewiątym miejscu. Przed turniejem półfinałowym Pucharu Kontynentalnego nie obiecywali nic poza walką. Mówili o poświęceniu dla kibiców (Rohaczek) i zostawieniu serca na lodzie (kapitan Maciej Kruczek). 

Inaczej niż w lidze

I udało się awansować do finału, po raz pierwszy w historii. Po serii rzutów karnych z Donbasem Donieck. W lidze najazdy były ich piętą Achillesową, wygrali tylko jeden z sześciu serii.

– Może potrzebowaliśmy takiego turnieju z drużynami, które zmuszają nas do podejmowania szybszych decyzji. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem, który kibice chcą oglądać. Mamy nadzieję, że teraz będziemy tak grać w lidze. Morale na pewno pójdą w górę – podkreśla obrońca Mateusz Rompkowski.

Krakowianie wygrali dwa z trzech turniejowych spotkań. Po sobotniej porażce z Niomanem Grodno (również awansował do finału) można było mieć wątpliwości, czy w niedzielę będą w odpowiedniej formie fizycznej. Z Białorusinami byli często karani i musieli grać w osłabieniach.

— Poziom turnieju był wysoki, a my w niczym nie odbiegaliśmy od przeciwników. Historyczny awans jest naszym dużym osiągnięciem – mówi Kruczek, inny z obrońców Pasów.

Powtórka? Kapitan jest na „tak”

Zwycięzcę Pucharu Kontynentalnego poznamy 12 stycznia. Nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja, kto będzie gospodarzem. Oprócz Cracovii i Niomana promocję wywalczyły kluby Sonderjyske Vojens z Danii i Nottingham Panthers z Anglii i ktoś z tego grona podejmie się organizacji.

Kruczek nie kryje, że najlepszm gospodarzem byłby Kraków. – Na trybunach była wspaniała atmosfera. Było wielu kibiców rywali – podkreśla.

W klubie na razie nie chcą składać deklaracji. Nie można jednak wykluczyć, że zgłoszą chęć organizacji zawodów.

Teraz przed Pasami kolejne spotkania w ekstralidze, w których zamierzają awansować w tabeli. Liczą, że na trynunach będzie się pojawiało więcej kibiców, bo w lidze chodzi garstka najwierniejszych.

– Ich wsparcie nas niesie, są naszym siódmym zawodnikiem – nie kryje kapitan.

Trener Rohaczek nie chce się bawić w proroka i prognozować, czy dobry występ w Europie przełoży się na lepsze rezultaty w walce o mistrzostwo Polski. – Czas pokaże – kwituje.