Paweł Brożek: Jeżeli się nie poprawi, to ładnie wszystkim podziękuję [Rozmowa]

Paweł Brożek zastanawia się, jak długo da radę grać fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Nadszedł w moim życiu taki czas, że otwieram lodówkę i od razu mam grypę. Męczę się ze zwyrodnieniami, zwapnieniami. Robię, co mogę, by jeszcze pozostać w piłkarskim świecie – przyznaje w szczerej rozmowie z LoveKraków.pl Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków.

Michał Knura, LoveKraków.pl: Awansował pan do najlepszej dziesiątki strzelców ekstraklasy w historii, zdobywając gola po długiej przerwie i powrocie po kontuzji. Odczuwa pan dużą satysfakcję?

Paweł Brożek: Dumny nie jestem, ale szczęśliwy już tak. Piłka to gra zespołowa, ale indywidualne osiągnięcia są dla mnie równie ważne. Rolą napastnika jest strzelanie bramek. Jak nie ma goli, to najbardziej wini się nas. Dlatego bardzo się cieszę z bramki, która dała nam punkt i pozwoliła mi awansować w „Klubie 100” do elity.

Do dogonienia legendy Wisły Kazimierza Kmiecika brakuje 19 goli. Myśli pan o tym?

Tak daleko nie wybiegam, choć trener Kmiecik mnie mobilizuje. Gdybym pograł jeszcze kilka sezonów, to byłoby to jak najbardziej możliwe. Teraz mam jednak duże problemy ze zdrowiem i o nim myślę, a nie o rekordach. Nadszedł w moim życiu taki czas, że – mówiąc z przymrużeniem oka – otwieram lodówkę i od razu mam grypę.

Jest szansa, że będzie lepiej?

Mam nadzieję, że to minie. Gdyby udało mi się pokonać problemy i wróciłbym do optymalnej dyspozycji, to na pewno nie złożę broni i jeszcze powalczę.

Wcześniej zapowiadał pan, że na pewno nie będzie grał tak długo jak Arkadiusz Głowacki. Kapitan ma 37 lat, pan 33.

Arek przede wszystkim gra na innej pozycji, a ostatnio ma dobrą passę, kontuzje go omijają. Zobaczymy, co życie przyniesie, może po prostu trzeba przeczekać ten zły czas. Na pewno nie będę tak długo ciągnął tego wózka, bo lepiej nie będzie, mogę jedynie szukać rozwiązań, by to zatrzymać.

Pana kontrakt wygasa w czerwcu przyszłego roku. Da się pan namówić na jeszcze jeden sezon?

Taki jest plan, by pograć do połowy 2018 roku. Zdrowie i forma muszą jednak dopisywać na tyle, by treningi i gra nie były dla mnie męką. Jeżeli nie będę się czuł na siłach, to wszystkim ładnie podziękuję już po tym sezonie.

Mówi się, że sport to zdrowie…

Jedni są bardziej odporni, inni mniej. U mnie wychodzą lata gry w piłkę. Męczę się ze zwyrodnieniami, zwapnieniami. Robię, co mogę, by jeszcze pozostać w piłkarskim świecie. Chodzę na masaże i krioterapię, wykonuję dużo więcej pracy manualnej od kolegów.

Jako drużyna fizycznie wyglądacie w ostatnich tygodniach bardzo dobrze, czego potwierdzeniem są bramki w ostatnich minutach.

Na początku sezonu rzeczywiście wyglądaliśmy słabiej. Teraz prezentujemy się tak, jak powinniśmy się prezentować od pierwszej kolejki. Mamy siły na początku, nie brakuje „pary”, by zaatakować w końcówce. Ważniejsze przy tych bramkach jest jednak to, że w 90. minucie, często mając nóż na gardle, potrafimy te sytuacje wykorzystać.

Manuel Junco, nowy wiceprezes do spraw sportowych, da radę?

Rozmawialiśmy z nim, dajemy mu czas jak każdej nowej osobie. Później my i wy będziemy go rozliczać z jego pracy. Przez lata gry w tym klubie przeżyłem wielu prezesów i trenerów. Spokojnie czekam i obserwuję.

W piątek zmierzycie się z Bruk-Betem. Trudno będzie złamać ich obronę.

Są bardzo dobrze przygotowani taktycznie. Będziemy jednak robić wszystko, by zdobyć trzy punkty. Chcemy brać przykład z Pogoni, która pokazała, że można ich złamać, wygrać bardzo wysoko [5:0 – przyp.red.]. Na pewno ich wysoka lokata jest dużym zaskoczeniem, nikt się tego nie spodziewał. My chcemy jednak opuścić strefę spadkową i musimy walczyć z każdym.

Aktualności

Pokaż więcej